XLII

1.2K 53 2
                                    

Do Lilusi:
Już jadę korek jest.

Od Lilusi:
Weź wsadź to do różowej kosmetyczki z biurka.

Ubrałem się i poszedłem do pokoju Lili zostawiajac Rachel bez słowa wyjaśnienia. Otworzyłem odpowiednią szufladę, a w niej znalazłem to co trzeba i nie tylko.

Lili:

Siedziałam już na drugiej lekcji, a tego debila nie było. Wiedziałam, że tak będzie. Pewnie robi sobie teraz ze mnie głupie żarty i czeka na moment, w którym mnie znów poniży.

- Lili co z Tobą? - usłyszałam obok Amandę.

- Brzuch mnie boli.

- Okres?

- Ta.

- Chcesz tabletki?

- No daj jak masz.

Dziewczyna wyciągnęła z kosmetyczki tabletki, a ja wzięłam jedną i od razu połknęłam.

- Dzięki.

- Spoczko. Teraz jest długa przerwa idziesz ze mną i Leonem na stołówkę? - zapytała.

- Jasne dołączę do was później. - uśmiechnęłam się, a gdy tylko zadzwonił dzwonek wybiegłam z sali szukać go.

Od Blackreryna:
Czekam w szatni.

Masz szczęście.

Po chwili byłam na miejscu, gdzie na ławce siedział blondyn z moją kosmetyczką w ręce.

- Nigdy więcej. - usiadłam obok niego zdyszana.

- Mam. - podał mi moją własność.

- Dłużej się nie dało?

- Rachel mi obciągała.

- Debil. - odpowiedziałam i poszłam do toalety.

Black:

- Jak tam z Lili? - zapytał Leon, gdy siedzieliśmy na stołówce.

- Chyba zaczynamy przyjaźń. - odparłem bawiąc się butelką wody.

- Przyjaźń? Myślałem, że coś więcej tyle słyszałem na wasz temat, a ty najlepszemu kumplowi nie powiesz.

- Oni mi ja przypomina. - wycedziłem przez zaciśnięte zęby.

- To było sześć lat temu.

- Zamknij się. - wysyczałem.

- Hej kochanie. - przy naszym stole pojawiła się Amanda.

- Cześć kotku. - odpowiedział i dał jej buziaka w usta.

- Co tam u was słychać? - zapytała.

- Wspaniale. W piątek jest domówka u Jamesa idziesz z nami? - zapytał chłopak.

- Z Tobą zawsze. - powiedział przytulając się do mojego przyjaciela.

Lili:

Otworzyłam kosmetyczkę, a w niej znalazłam całą paczkę podpasek. Czyli był w pokoju, ale to nie była cała jej zawartość, bo były tam jeszcze moje czarne stringi. Złość narodziła się we mnie. Jebany zboczeniec. Załatwiłam swoje potrzeby, umyłam ręce i poszłam szukać przyjaciółki. Przekraczając próg ogromnego pomieszczenia od razu moje oczy ujrzały obciskającą się pare.

Leon i Amanda, a na przeciwko nich Black.

- Cześć wszystkim. - przywitałam się i zajęłam miejsce obok przyjaciółki.

- A ty Lili idziesz z nami na domówkę w piątek? - zadał mi pytanie Leon.

- Czemu nie. - posłałam mu mój szczery uśmiech, a następnie spojrzałam na Blacka, których zmroziła wrogim spojrzeniem na co on był zadowolony.

- Dlaczego nie ma Nicol? - zwróciłam się do blondynki.

- Jakbyś znalazła jeszcze czas na przyjaciółki, a nie swoje potrzeby to byś wiedziała. - odpowiedziała smutno. - Znalazłaś sobie kogoś?

- Nie. - zaprzeczyłam.

- Miała dziś wizytę u ginekologa.

- Okey.

- Nicol jest w ciąży? - zapytał Black lekko zdenerwowany.

Tylko mi kurwa nie mów, że z nią spałeś.

- Idioto są inne powody, dla których chodzi się do ginekologa. - odpowiedział mu przyjaciel.

- Widzę, że znasz się na rzeczy.

- Jakbyś znalazł sobie w końcu kogoś tez byś wszystko o tym wiedział.

- Jakoś chyba nie potrzebuje takich informacji.

I tak minęła mi cała przerwa, a później pozostałe lekcje. Wychodząc z ostatniej Am pociągnęła mnie za rękę.

- Czy ty i Black coś? Czy coś między wami jest? - zapytała na co ja wybuchnęłam śmiechem.

- Niestety łączą nas rodzice. - wzruszyłam ramionami.

- To dlaczego nie masz czasu nie przyjaciółki? Albo jesteś nie dostępna na fejsie, albo odpisujesz po kilku godzinach. O co chodzi?

- Przez ten wypadek ostatnio byłam u lekarza. Czas płynie niemiłosiernie szybko. Sama nie wiem co się ze mną dzieje. - spuściłam wzrok na podłogę.

Wróg numer jeden [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz