LXX

1K 40 1
                                    

Po szkole zrobiłam z Amandą małe zakupy na majówkę. Kupiłyśmy sobie nowe kostiumy kąpielowe z tego powodu, że jedziemy do hotelu z basen i kilka topów jak i szortów. Byłyśmy najszczęśliwszymi dziewczynami na ziemni i cieszyłyśmy się, że to na nas trafiło to szczęście. Po zakupach udałyśmy się standardowo do maka, gdzie pojadłyśmy i przegadałyśmy półtorej godziny.

- Dzisiaj Black rozmawiał z kimś przez telefon. - powiedziałam upijając łyka coli.

- Coś nie tak? 

- Dziwnie się zachowywał, gdy mnie zobaczył i natychmiast się rozłączył. 

- Pytałaś o co chodzi?

- Tak, ale nie chciał nic powiedzieć.

- Może zapytam Leona czy coś wie.

- Byłabym Ci wdzięczna.

- To jutro Ci coś powiem, jeśli się czegoś dowiem.

- Okey. - odpowiedziałam uśmiechając się. - Zadzwonię do mamy Blacka, że może już przyjechać. - oznajmiłam przyjaciółkę i zabrałam się za poszukiwanie telefonu w torebce.

- Powiedzieliście już rodzicom, że jesteście razem?

- Nie chcemy im jak na razie nic mówić. Oni są szczęśliwi i my. - wyjaśniłam i odnalazłam szukany przedmiot.

Po piętnastu minutach pożegnałam się z przyjaciółką, po którą przyjechał chłopak, a ja chwilkę poczekałam na Izę.

- Długo czekałaś? - zapytała, gdy zauważyła mnie czekającą przed sklepem z zabawkami.

- Chwilkę.

- Dziękuję, że zgodziłaś się na te zakupy.

- To żaden problem. Sama też mam zamiar coś kupić dla małej.

Przez kilka minut oglądałyśmy przeróżne zabawki. Trudno było się zdecydować co będzie najlepszym prezentem dla dziewczynki, aż w końcu znalazłyśmy coś z kolekcji nowych bajek jakie imitowane są w telewizji. Iza kupiła jeden z większych zestawów jaki znajdował się w sklepie, a ja kilka dodatków.

- Lili czy Ciebie i Blacka coś łączy? - zapytała nagle kobieta, gdy siedziałyśmy w kawiarni pijąc kawę.

- Przyjacielskie relacje. - wyjaśniłam uśmiechając się przyjaźnie.

- Nie kłócicie się już. - zauważyła.

- Kłócimy tylko tego po nas nie widać. - odparłam upijając łyk kawy.

- Myślałam, że się do siebie zbliżyliście pod moją i Alana nieobecność.

- Jeśli chodzi o związek to nie pasujemy do siebie. - lekko się zaśmiałam.

- Nie chciałabym, żeby Cię skrzywdził. - wytłumaczyła.

- Spokojnie naprawdę nie jesteśmy i raczej nigdy nie będziemy razem. - skłamałam, a mój telefon wydobył z siebie dźwięk.

Na wyświetlaczu wyświetliło się imię Blacka, a lekki uśmiech zagościł na mojej twarzy.

Od Blacka: Kiedy wrócisz kochanie? Tęsknie

- Kto to tak?

- Amanda napisała, że jest spakowana na majówkę.

Do Blacka: Za godzinkę będę.

***

- Myślałem, że już nigdy się nie wyrwiemy. - zaśmiał się Black całując mnie w usta.

- Uspokój się. - upomniałam go i odsunęłam lekko od siebie. - Jesteśmy pod domem. Ktoś może nas zobaczyć.

- Nikt nie patrzy.

- Twoja mama się dziś dopytywała o naszą relacje. - powiedziałam, gdy zaczęliśmy się kierować w stronę jego samochodu.

- Co jej powiedziałaś?

- Że się przyjaźnimy.

- I dobrze. - odparł i otworzył mi drzwi od strony pasażera.

- Kiedy im powiemy? - zapytałam, gdy blondyn zajął miejsce za kierownicą.

- Wiesz, że jesteśmy prawie jak rodzeństwo? Będąc razem zniszczymy ich związek. - wyjaśnił i odpalił silnik. - Możemy powiedzieć nawet dziś, ale to będzie twoja wina, że będą cierpieć.

- Mamy się tak ukrywać w nieskończoność? - powiedziałam lekko wkurzona, gdy zaczął mnie obwiniać o coś co nie jest tylko moją winą.

- Lili tak będzie lepiej. - odpowiedział i odjechał z podjazdu prosto do galerii w kompletnej ciszy.




Wróg numer jeden [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz