XXIV

1.2K 56 2
                                    

Maraton 5/6

Siedzę cicho nie chcą przeszkadzać parze zakochanych. Jak się okazało Rachel dziś była u Blacka.

Przecież się pokłócili przez mnie...

Nie rozumiem tej dwójki.

Nigdy już nie wsiądę do samochodu z tą dwójką. Najpierw dziewczyna rozmawiała z nim o ślubie jej siostry, na który blondyn idzie jako jej towarzysz, a od chwili gdy się zatrzymaliśmy na czerwonym świetle zaczęła się dobierać do jego majtek.

- Rachel... - zamruczał Black i spojrzał w lusterko na mnie z zadziornym uśmiechem, a ja posłałam mu wrogie spojrzenie.

Nienawidzę Cię.

- Wiem kochanie, że tak lubisz. - powiedziała i usłyszałam jak rozsuwa mu rozporek.

W jednej chwili zdobiło mi się niedobrze.

- Możecie się ogarnąć? - zapytałam i uchyliłam okno.

- Możesz kurwa siedzieć tam cicho! - dziewczyna warknęła na mnie. - Dość, że jedziesz z nami to masz jeszcze jakieś ale.

- Rachel ona ma racje. Zostawmy to na później. - powiedział Black na co dziewczyna jak wiadomo się oburzyła i już nie odzywała całą drogę.

- Dzięki. - powiedziałam, gdy tylko samochód zaparkował i szybko wysiadałam.

***

Impreza trwała w najlepsze, a ja siedziałam przy wyspie kuchennej, gdzie piłam któregoś z rzędu drinka. Black miał racje nie minęło, aż tak dużo czasu nie minęło, a Amanda już się wprowadziła do Leona. Naprawdę do siebie pasują i cieszę się ich szczęściem, pomimo tego, że mój kontakt z dziewczyna się trochę urwał. Już nie widzimy się z nią po szkole tak często jak kiedyś, a większość przerw spędza z chłopakiem i jego paczką. Rozumiem są i pewnie na jej miejscu zrobiłabym to samo, ale jest mi przykro, że tracę jedną z bliskich mi osób.

- Co tak sama siedzisz? - usłyszałam nad uchem głos Blacka.

- A ty gdzie zgubiłeś swoją dziewczynę? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

- Nie mam dziewczyny. - odpowiedział i zabrał mi kubek z blatu.

- To moje. - chciałam złapać swoją własność, ale chłopak się odsunął.

- Tobie już starczy. - powiedział i odstawił kubek na blat dalej.

- Idź do tej rudej szmaty. Zostaw mnie. Proszę. - powiedziałam patrząc prosto w jego oczy, a on w moje.

- Oj mała Williams. Co ja teraz z Tobą zrobię? - pokiwał rozbawiony głową.

- Spierdalaj Black. - warknęłam i wstałam z wysokiego krzesła podchodząc po swój kubek, który mi odebrano.

- Zostaw to. - warknął i spiorunował mnie spojrzeniem.

- Bo co mi zrobisz? - zaśmiałam się i wypiłam do dna.

Odłożyłam kubek na jego miejsce nadane przez Blacka i opuściłam pomieszczenie. Wchodząc do dużego salonu zauważyłam, że zaczyna się jakaś gra.

Wróg numer jeden [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz