LXIII

1K 43 0
                                    

Wraz z Amandą wróciłyśmy z kawiarni do mnie, a dziewczyna uprzedziła Leona, że zostaje u mnie na noc. Przez całe południe oglądałyśmy różne filmy, a gdy zgłodniałyśmy zamówiłyśmy pizze. Zbliżał się wieczór, a Mike jak i Blacka nadal w domu nie było. 

- Może byśmy tak się czegoś mocniejszego napiły? - zapytała Amanda sącząc swoją colę.

- Jeśli chce Ci się wstać to w tej szafce obok telewizora coś powinno być. - odparłam, a dziewczyna w jednej chwili już siedziała z butelką wina obok mnie na sofie.

- To za twój miejmy nadzieję udany związek. - powiedziała i nalała mi do połowy szklanki bordowej cieczy.

Nie wiem jak to się stało, ale po chwili na stole leżały trzy butelki, a obok mnie blondynka spała.

- Amanda. - lekko ją szturchnęłam, ale ona tylko coś wymruczała pod nosem i spała dalej.

Chciałam wstać, ale moja głowa na to nie pozwalała. Czułam się fatalnie. Potrzebowałam świeżego powietrza, lecz zamiast jego usłyszałam głośne krzyki.

- Kurwa mać! - przed oczami pojawi mi się Black.

- Hejjjjj. - powiedział przeciągając ostatnią literę.

- Dzwonie po Leon. - powiedział i już go nie było. 

- Black! - próbowałam krzyczeć najgłośniej jak umiałam - Black! - powtórzyła, aż chłopak znalazł się obok. - Powietrze. - zmarszczył brwi, ale gdy pokazałam na okno wziął mnie na ręce i wyniósł na taras.

- Już dobrze. - powiedział sadzając mnie na drewnianej ławce. - Black ja.. ja przepraszam. - wydobyłam z siebie.

- Nie masz za co mnie przepraszać mała. 

- Black, bo ja chciałabym Ci powiedzieć. 

- Lili porozmawiamy jak wytrzeźwiejesz, okey? - przerwał mi.

- Chciałam CI tylko pow...

- Ciiii... - ponownie mi przerwał.

Nabrałam więcej świeżego, a zarazem zimnego powietrza. Było mi gorąco pomimo tego, że była to jednak zima.

- Siedź tu. Ja idę zobaczyć co z Amandą. - oznajmił, a ja kiwnęłam tylko głową i się położyłam.

Było mi strasznie głupio, że doprowadziłam się ponownie do takiego stanu. Jutro nie będę nic pamiętać, ale chciałabym już to z siebie wydobyć, bo wiem, że na trzeźwo będzie mi gorzej to powiedzieć. Nie wiem ile minęło odkąd Black wrócił do domu. Zachciało mi się spać, a powieki same mi się zamykały, później była tylko ciemność.

***

Obudziłam się w swoim pokoju z ogromnym bólem głowy. Zmrużyłam powieki przez jasność jaka panowała w pomieszczeniu. Przetarłam lekko oczy i się podniosłam po siadu. W pokoju nie było nikogo. Rozejrzałam się w poszukiwaniu telefonu, ale nie mogłam go znaleźć, jednak na szafce nocnej dostrzegłam szklankę pełną wody i białą okrągłą tabletkę. Uśmiechnęłam się na ten widok. Black pamiętał o mnie. Troszczy się o mnie, ale chyba też jednocześnie martwi. Wzięłam do ręki tabletkę i włożyłam ją do ust popijając całą szklanką wody. Odłożyłam naczynie z powrotem na drewnianą szafkę, a sama opadłam na poduszkę. Leżałam tak sama nie wiem ile, ale przypomniałam sobie wszystko co się wydarzyło. Black wpadł do domu. Był zły. Chciałam mu to wyznać, ale nie pozwolił mi na to za co jestem na niego wściekła. Chciałam mieć to już za sobą. W pewnym momencie drzwi się otworzyły, a do pomieszczenia wszedł on z nie za ciekawą miną.

Wróg numer jeden [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz