- Nigdy panu tego nie zapomnę. - mężczyzna ze zdziwieniem odwzajemnił mój gest. - Ale śmierć mamy nie jest pana winą. Tak po prostu musiało być. Taki jest ludzki los. Kiedyś trzeba odejść, a to był jej czas. Bóg tak chciał.
- Cieszę się, że tam myślisz, ale wiem swoje. Chodź odwiozę Cię już.
- Czy ja.... czy ja mogę wziąć te zdjęcia? - zapytałam niepewnie.
- Oczywiście. - odpowiedział z uśmiechem. - Jesteś głodna?
- Troszkę. - odpowiedziałam i zgarnęła zdjęcia ze stolika.
- Chciałabyś potowarzyszyć mi w maku?
- Tak. - kiwnęłam głową.
Znaleźliśmy się przed domem. Był wielki, ale nie, aż taki jak mój. Wieki ogród. Mężczyzna otworzył mi drzwi od strony pasażera, a sam zajął miejsce za kierownicą. Teraz jedzie się o wiele przyjemniej.
Odwiózł mnie później do domu, ale trauma została.
Teraźniejszości:
Po moich policzkach zaczęły płynąc łzy. Nie odzywałam się Bałam się. Bałam się tego człowieka.
- Nienawidzę Cię! - wrzasnęłam przez szloch.
Chłopak spojrzał na mnie i nic nie powiedział, zupełnie się nie odezwał.
Przecież nie jest taki, nie wywiezie mnie.
- Uspokój się jedziemy do lekarza. - powiedział po chwili.
- Dlaczego? Po co? - zapytałam i przetarłam twarz rękawem.
- Bo zemdlałaś ostatnio? - zapytał bardziej niż stwierdził.
- Ale ja się dobrze czuje. - wyjaśniłam i pociągnęłam nosem.
- Cieszę się. - powiedział i zjechał na ulice prowadzącą do szpitala.
- Nie umówiłam się na wizytę. Oni nie przyjmują bez tego.
- Wszystko załatwiłem.
- Kiedy?
- Dziś.
To by wszystko wyjaśniało. Nie był w szkole. Maks nie chciał mi powiedzieć czemu Black pojechał do lekarza.
- Dlaczego to robisz? - zapytałam, gdy znalazł miejsce parkingowe i zgasił silnik.
- Bo to moja wina. - odwrócił się w moją stronę.
Wymieniliśmy kontakt wzrokowy, a jego spadł na moje usta, które z stresu przed wizytą u lekarza lekko przegryzłam dolną wargę.
- Chodźmy. - powiedział i zniknął z pojazdu.
Siedziałam jeszcze chwile, aż moje drzwi się otworzyły.
- Czekasz na zaproszenie?
- Nawet na dwa. - odpowiedziałam i wysiadłam.
- Mam iść z Tobą czy sobie poradzisz?
Nie lubię wizyty u lekarza, a tym bardziej, że nie wiem co się ze mną dzieje.
- Chodź ze mną. - odpowiedziałam i spojrzałam na chłopaka idącego obok.
- Okey. - odparł, a po wejściu do budynku poszedł do rejestracji, gdzie kobieta zaczęła mu coś tłumaczyć.
- Coś się stało? - zapytałam, gdy jego sylwetka pojawił się obok mnie.
- Nie. - odpowiedział oschle. - Chodź. - złapał mnie za ramie i pociągnął w jakimś kierunku, aż znaleźliśmy się w jakimś gabinecie.
- Pani Lili Williams? - lekarz za biurkiem zapytał.
- Tak. - odpowiedziałam z kiwnięciem głowy.
- Zapraszam. - pokazał ręką na dwa krzesła przed biurkiem.
Blondyn zajął jedno z krzeseł, a ja nie pewnie drugie.
Bałam się.
A co jeśli wykryje jakąś poważną chorobę?
- Więc co pani dolega? - zapytał i spojrzał na mnie.
- Miała lekki wypadek spadając ze schodów, gdy uderzyła głową o podłogę. Od tego czasu zdarzają się omdlenia. - wtrącił Black.
- Nie potrzebuje adwokata. - szepnęłam do niego. - Kilka tygodni temu miałam wstrząśnienie mózgu. - dodałam.
***
Nie mam pojęcia ile już tu jestem, ale mam dość. Byłam już w trzech salach, gdzie przeprowadzali mi badania, a teraz siedzę na korytarzu z głową na ramieniu Blacka.
- Nienawidzę Cię. - powiedziałam zmęczona. - Chce stać.
- Zaraz będą wyniki. - odpowiedział.
- Jak to zaraz? Nie powinny być jutro czy tam po jutrze? Jak to możliwe, że tak szybko? - otrząsnęłam się i usiadłam prosto przyglądając się chłopakowi.
- Zapłaciłem za wszystko.
- Serio wydajesz kasę na taką gówniarę jak ja? - zapytałam.
- Nie mówi tak o sobie.
- Ale taka prawda. Wiesz jak ja się czuje? - zapytałam, a po moich policzkach zaczęły spływać zły. - Raz jesteś miły, a później znów robisz wszystko, żeby doprowadzić mnie do smutku. Nienawidzę tego. Chciałbym żebyśmy w jakimś stopniu było jak rodzeństwo, którym niedługo pewnie zostaniemy. - wyjaśniłam, a Black przetarł moje mokre od łez policzka.
Spojrzałam w jego oczy, a on w moje. Wymieniliśmy kontakt wzrokowy, a jego wzrok znów poleciał na moje wargi. Zamknęłam oczy by kolejny potok łez z nich wypłynął, a gdy je otworzyłam poczułam miękkie wargi na swoich.
***
Black z Lili? Hm... Co o tym sądzicie?
CZYTASZ
Wróg numer jeden [ZAKOŃCZONE]
Romance🔞Kate i Alan to szczęśliwe małżeństwo. Jeden dzień wywrócił ich życie do góry nogami. W życiu rodziny Williams pojawi się ktoś kto nie będzie mieć w stosunku do Lili dobrych zamiarów. Czy próba samobójcza się uda? Jaka będzie tego przyczyna, a jaki...