Wieczór minął mi całkiem przyjemnie. Black dał mi jakiś syrop jak rozkazała dziewczynka i dostałam porcje naleśników. Po posiłku zostałam przykryta przez Maje kocem i miałam odpoczywać.
Tak tez zrobiłam.
Black latał wokół mnie jak moja osobista gosposia co trochę było zabawne. Wstałam powoli z sofy chcąc wyjść, ale ostałem zatrzymana.
- Jesteś chora nie możesz chodzić. - powiedziała dziewczynka i złapała mnie za rękę.
- Muszę tylko do toalety. - wytłumaczyłam na co dostałam pozwolenie na dokonanie czynności.
Po załatwieniu potrzeby umyśliłam ręce i spojrzałam w lustro.
Moja blada twarz wyglądała fatalnie. Nigdy bym się nikomu nie pokazała w takiej wersji, ale Black musi się przyzwyczaić, że będzie mnie taka widywał na codzień. Nie lubię się malować, pomimo tego, że dodaje mi to uroku. Nie mam pojęcia ile tak stałam. Usłyszałam pukanie do drzwi, a następnie głos chłopaka.
- Lili?
- Już wychodzę. - odpowiedziałam, poprawiłam dwie włosy i wyszłam z pomieszczenia.
- Coś się stało? - zapytał jakby go to obchodziło.
- Ogarnij się. - posłałam mu wrogie spojrzenie. - Nie chce być twoim wrogiem, ale nie chce być tak traktowana.
- Tak czyli jak?
- Udajesz, że się o mnie martwisz co nawet nie jest prawdą. - oparłam się o drewniane drzwi od łazienki.
- Skąd wiesz, że udaje? - zapytał krzyżując ręce na piersi.
- Bo ty już taki jesteś. Nie interesują Cię uczucia drugiego człowieka.
- Nie znasz mnie.
- Bo nie chcesz dać się poznać.
Blondyn spojrzał na mnie i po prostu odszedł wgłąb salonu. Postanowiłam nie wchodzić już mu w drogę, przez co poszłam do siebie, położyłam się na łóżku, gdzie po chwili odpłynęłam w głęboki sen.
***
Następnego dnia obudziłam się po szóstej. Nie spałam długo, a byłam wyspana. Posprzątałam w pokoju i ubrałam się. Dziś wybrałam luźne dresy z adidasa, bluzę zwykłą szarą, czarne skarpetki, jak i bieliznę. Zeszłam na dół, gdzie na sofie spał Black. Nie było Mai, co oznaczało, że tata z Izabellą są już w domu. Weszłam do kuchni i zgarnęła z blatu butelkę krystalicznej cieczy. Postanowiłam dziś pobiegać. Poszłam do przedpokoju, ubierając buty i opuściłam dom. Na dworze panowała dziwna pogoda. Wiał zimny wiatr, ale promyki słońca padające na mnie ociepliły mnie. Pościłam posesje, kierując się w stronę parku. Założyłam jeszcze słuchawki i schowałem telefon, a następnie ruszyłam przed siebie.
Będąc w parku zauważyłam, że sznurówka w moich czarnych adidasach się odwiązała, przez co zostałam znudzona by się zatrzymać na pierwszej ławce. Postawiłam butelkę i usiadłam. Gdy zawiązałam buta spojrzałam w kierunku, z którego przebiegłam.
I zobaczyłam Blacka.
Podążał w moim kierunku. Muszę się dobrego przyzwyczaić, że będziemy się mijać na porannych treningach, bo jego mięśnie raczej same się nie zrobiły musi dużo trenować.
- Hej. - usłyszałam nad sobą.
- Dzień dobry. - odpowiedziałam i wstałam z ławki ruszając dalej z butelką wody w ręce.
- Często biegasz? - zaczął biec za mną, aż dotrzymał mi kroku.
- Staram się, ale nie zawsze wychodzi. - spojrzałam na jego postać i wyciągnęłam słuchawkę z jednego ucha.
- Masz jakiś cel, że to robisz?
- Mniej tłuszczu w sobie.
- W sobie to mogłabyś mieć mnie.
- Czy ty możesz rozmawiać bez dwuznacznych podtekstów? - zatrzymałam się, a on zrobił to samo.
- Przecież to normalna rozmowa. - wzruszył ramionami.
- Może dla Ciebie.
- A wracając do tematu nie potrzebujesz biegać. - powiedział to mierząc moją całą sylwetkę swoim wzrokiem, przez co czułam się dziwnie. - No może jesteś płaska, ale na to już się nic nie poradzi. - mówiąc to parsknął śmiechem.
- Nienawidzę Cię. - wysyczałam.
Nie wiem jak to się stało. Było to pod wpływem emocji. Odkręciłam butelkę, a cała zawartość znalazłam się na jego twarzy i koszulce.
Należało mu się.
Chłopak przetarł ręką oczy i spojrzał na mnie wzrokiem, który mógłbym mnie zabić. Nie zastanawiając się zaczęłam biec w stronę domu.
***
Bardzo dziękuje za spam gwiazdek 🤩🤩
CZYTASZ
Wróg numer jeden [ZAKOŃCZONE]
Romance🔞Kate i Alan to szczęśliwe małżeństwo. Jeden dzień wywrócił ich życie do góry nogami. W życiu rodziny Williams pojawi się ktoś kto nie będzie mieć w stosunku do Lili dobrych zamiarów. Czy próba samobójcza się uda? Jaka będzie tego przyczyna, a jaki...