- Dobra skończmy temat Blacka. Powiedz co jest mniejszy Tobą, a Amandą. - powiedziałam i poprawiłam pościel.
- Przygotowana do historii życia? - zaśmiał się.
- Oczywiście.
- Wiec raz przypadkowo do niej napisałem. Byłem lekko popity i nie wiem co mną kierowało.
- Pijany człowiek robi to co na trzeźwo się nie odważy. - wtrąciłam.
- Prawda, prawda, ale to wszystko było inne. Kojarzyłem ją ze szkoły, obozu sportowego. Tak w sumie odchodząc od tematu dlaczego nie byli Cię na obozie? - zapytał, a mnie zrobiło się smutno.
- Zabrakło miejsc, a ja nie chodzę na zajęcia sportowe. - próbowałam udawać, że mnie to nie rusza, ale prawda była inna.
Chciałam chodzić na zajęcia sportowe, ale jestem zbyt leniwa i nie nadaje się do niczego.
- Jeśli byś chciała mogę Cię jakoś wciągnąć do drużyny. - gdy to usłyszałam spojrzałam mu prosto w oczy.
- Ale jak to? Jak? - pytałam nie dowierzając.
- Znam wszystkich trenerów i mam z nimi raczej dobry kontakt tylko musiałabyś powiedzieć co byś chciała robić. Zrobimy z Ciebie siatkarkę czy cheerleaderkę?
- Chyba wolałabym cheerleaderką.
- O to świetnie. Pani Walker da się przekonać, żeby Cię przyjęła.
- Jejku dziękuję Ci. - objęłam do w ramionach, a on mnie w tali. - Ten dzień ma jeszcze szanse być wspaniałym. - powiedziałam dalej go obejmując, a drzwi się otworzyły.
- Gołąbeczki, a co wy robicie? - zaśmiał się, a ja odskoczyłam od szatyna na drugi koniec łóżka.
- Po co tu przyszedłeś? - pytam mierząc go z góry do dołu.
Miś?
Kwiaty?
Czekolada?
Czy to są żarty?
- Przeprosić? - bardziej zapytał niż stwierdził i podszedł do łóżka. - Nie jestem w tym dobry więc przepraszam. - mówiąc to podał mi kwiaty.
- Dziękuję. - odpowiedziałam i posłałam mu lekki uśmiech.
- Mam nadzieje, że zapomnisz o tym co powiedziałem. - mówił, a mi zrobiło się lepiej na sercu? Sama nie wiem. - Lecz wiesz, że fajnie by było gdybyśmy się nie znali. - i znów mnie wkurwił.
- Wzajemnie. - powiedziałam oburzona.
- Ja mam świetny pomysł. - usłyszałam z drugiej strony szatyna, a wzrok mój i Blacka spadł na jego postać.
- Dajesz. - odpowiada Black odkładając prezenty i zajmując drugie krzesło.
- Skoro się tak nienawidzicie. - mówiąc to pokazał cudzysłów w powietrzu. - Daje wam wyzwanie.
- Możesz mówić jaśniej? - pytam chcąc usłyszeć co wymyślił.
- A więc, gdy Lili wyjdzie ze szpitala unikajcie się przez cały czas jakbyście się nie znali. Drugi z was jest dla was powietrzem. Zobaczymy, który dłużej wytrzyma bez rozmowy z drugim.
- Chciałeś chyba powiedzieć kłótni. - wtrącił Black.
- Uważaj to jak sobie chcesz.
CZYTASZ
Wróg numer jeden [ZAKOŃCZONE]
Romance🔞Kate i Alan to szczęśliwe małżeństwo. Jeden dzień wywrócił ich życie do góry nogami. W życiu rodziny Williams pojawi się ktoś kto nie będzie mieć w stosunku do Lili dobrych zamiarów. Czy próba samobójcza się uda? Jaka będzie tego przyczyna, a jaki...