Następny Poranek

2.2K 90 43
                                    

Coś się zmieniło. Molly, Ron i Ginny dojrzeli to od razu, gdy tylko Harry wkroczył do kuchni. Poruszał się inaczej. W jego oczach płonął ogień zaskakujący swoją intensywnością. Uśmiechnął się i życzył wszystkim dobrego dnia. Patrzyli na niego niepewnie. To nie był zwyczajny, zaspany, dopiero co wyrwany z łóżka Harry. Ginny przyjrzała mu się podejrzliwie.

- Harry – odezwała się, przyciągając jego uwagę. – Znam cię. Coś się stało, prawda?

- Naprawdę, kochanie? A co się mogło stać?

Wstała i podeszła do niego. Zmrużyła oczy i spojrzała na niego. To było jedno z tych słynnych spojrzeń, którymi kobiety Weasleyów obdarzały swoich mężczyzn. Mówiło ono „Masz zrobić co chcę, bez gadania". I z reguły działało na Harry'ego naprawdę dobrze.

Nie tym razem. Wsunął dłonie pod jej ramiona, uniósł ją z ziemi, okręcił i pocałował mocno. Z całych sił musiała powstrzymywać śmiech.

Ron był rozdarty pomiędzy wesołością i obrzydzeniem. Molly obserwowała parę z uśmiechem.

Ginny była zaskoczona. Jej spojrzenie zawiodło! I to nie tylko zawiodło, ale najwyraźniej Harry potrafił je skontrować! Kontrspojrzenie! Niesłychane! Niedozwolone! Harry objął ją i poprowadził z powrotem na miejsce. Ginny usiadła kompletnie zmieszana.

Czy Harry właśnie poklepał mnie po tyłku? Jasne, zrobił to tak, żeby mama ani Ron nie zauważyli, ale zrobił, prawda?

- Gin, pamiętasz starca z moich zeszłorocznych wizji? – spytał Harry, wyrywając ją z zamyślenia.

Zdumiona pokiwała głową. A co to ma wspólnego z poklepywaniem jej po tyłku?

- Powiedzmy, że w nocy znowu sobie pogadaliśmy. Powiedział kilka rzeczy o mnie, których dotychczas nie chciałem przyjąć do wiadomości. Powiedział mi dobre rzeczy, te które wszyscy starali mi się uświadomić. Rzeczy, w które nie chciałem wierzyć. Ale z jakiegoś dziwnego powodu nie mogłem wątpić w jego słowa – wyjaśnił zadowolony. Potem nachylił się i wyszeptał jej do ucha: - Pokonam tego potwora, Gin. Możesz na to liczyć.

Podskoczyła na siedzeniu. Znowu poklepał ją po tyłku! Niezła sztuczka, biorąc pod uwagę, że na nim siedziała!

Spojrzała mu w oczy i natychmiast ujrzała jego miłość do niej, która była niczym paliwo podsycające błyski płomienia w jego oczach. Otworzył przed nią swoją duszę.

Zapewne siedzieliby tak bez końca, gdyby nie przerwała im Molly:

- Nie wiem o jakiej wizji mówisz, skarbie, ale podziałała na ciebie fantastycznie. Musze powiedzieć, że przypominasz mi teraz Billa albo Charliego. Trudno mi dokładnie stwierdzić o co chodzi, ale dobrze to w tobie widzieć.

Przez resztę dnia Ginny starała otrząsnąć się z szoku. Przywykła do „swoich Harrych", jak to nazywała. Wściekłego Harry'ego, przestraszonego Harry'ego czy Harry'ego-przywódcy, który wiódł ich do boju. Jednak ten Harry był dla niej nowy. Wiedziała, że jego pozostałe osobowości nie zniknęły, wciąż był skromny i niezmiernie uprzejmy, ale jednocześnie znacznie pewniejszy siebie. W jej oczach nie przestawał być jej Harrym, ale w wersji ulepszonej. Wyglądało też na to, że mniej wstydzi się publicznego okazywania uczuć. A tę zmianę popierała z całego serca.

Gabinet dyrektora, Hogwart, pierwsze dni lipca

Albus Dumbledore wbił spojrzenie w swoje biurko i westchnął. Musiał przekopać się przez potężny stos papierkowej roboty. Radykalne zmiany, które Ministerstwo wprowadzało, wymagały zatwierdzenia w Wizengamocie, a minister Bones nie marnowała czasu. Musiała odkręcić całe lata złych decyzji i skutków osobistych wojenek w łonie rządu. Niestety dla Albusa oznaczało to stosy dokumentów do przerobienia.

Kryształ DuszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz