Gabinet Dyrektora, Hogwart

1.8K 76 26
                                    

Dumbledore nie był zaskoczony, gdy Harry i jego przyjaciele pojawili się pod drzwiami jego gabinetu. Właściwie oczekiwał ich od kilku godzin.

Dyrektor zaprosił ich do środka i podszedł do Fiuu, by wezwać McGonagall i Snape'ów. Gdy czekali, Dumbledore zaproponował im obowiązkowego cytrynowego dropsa. Nikt się nie skusił poza Hermioną, co spowodowało, że pozostali zachichotali.

Kiedy nauczyciele przybyli na miejsce, wszyscy spojrzeli na Harry'ego.

- Harry, nie wiem co tym razem zrobiłeś, ale Fawkes jest z tego bardzo zadowolony i pod dużym wrażeniem – zagaił Dumbledore. Na dźwięk swojego imienia, Fawkes dumnie wypiął pierś.

- Szczerze mówiąc nie jestem do końca pewny co zrobiłem. Najlepiej byłoby chyba, gdybym pożyczył pana myśloodsiewnię i po prostu pokazał to, na co się natknąłem.

Gdy Dumbledore postawił myśloodsiewnię na biurku, Harry złożył w niej wspomnienie, ale nie aktywował od razu.

- Jak wiecie – rzekł, zwracając się do wszystkich obecnych – staraliśmy się dojść do tego, co sprawia, że wciąż prześladują mnie obrazy miecza Godryka. Przy okazji odkryliśmy miejsce, w którym skrzaty domowe składują przedmioty nieużywane już dłużej w Hogwarcie jak te cztery obrazy.

Harry wyjął malowidła z kieszeni i przywrócił im naturalne rozmiary.

- Gdy znalazłem te obrazy – kontynuował – poczułem, ummm… „wezwanie", to chyba najlepsze słowo. Poszedłem ku źródłu tego wezwania i wszedłem do pokoju, o którym nigdy nie czytałem w żadnej z historycznych ksiąg – rzucił przepraszające spojrzenie Hermionie. – Oto co zobaczyłem.

Aktywował myśloodsiewnię, nad którą pojawił się obraz. Dumbledore wpatrywał się w niego intensywnie, niemal z tęsknotą. Hermiona sapnęła, gdy ujrzała imię „Lailoken". Zobaczyli, jak Harry dotyka imienia, a cały kamień rozjarza się blaskiem. W tym momencie wspomnienie się skończyło.

- Lailoken – wyszeptała zdumiona Hermiona. Kilkoro nauczycieli spojrzało na nią z rozbawieniem. Ginny uniosła pytająco brew.

- Lailoken to imię angielskiego proroka, który żył w czasach króla Artura – wyjaśniła jej Hermiona. – Większość mugolskich uczonych uważa, że to on dał początek legendom o Merlinie.

Dumbledore skinął z aprobatą głową.

- Tak naprawdę Merlin używał w życiu kilku imion, a Lailoken to jedno z nich – sprostował. – Pomieszczenie, do którego wszedł Harry, uznawałem do tej pory za mit. Powiadają, że w czasie budowy zamku czwórka założycieli wzniosła „Serce Hogwartu", specjalne miejsce, z którego pochodzi cała magia tego miejsca. Najwyraźniej Hogwart uznał, że Harry musi je odwiedzić, ale czemu? Mogę tylko domniemywać, że najwyższy kamień na tym postumencie to relikt z czasów Merlina. Zazdroszczę ci, Harry. Byłeś w miejscu, w którego istnienie nie wierzyłem – zakończył cicho Dumbledore, a jego oczy spoglądały w przestrzeń, gdy wspominał obraz z myśloodsiewni.

Harry przyjrzał się czterem portretom i zawiedziony opadł na krzesło.

- Miałem nadzieję, że te obrazy do czegoś nam się przydadzą, ale nawet w lepszym świetle są zbyt ciemne i brudne, żeby wyciągać z nich jakieś wnioski.

- Nie byłabym tego taka pewna – wtrąciła się Serena. – Daj mi trochę czasu, spróbuję je oczyścić i poprawić detale.

Harry skinął jej głową z wdzięcznością, a ona zmniejszyła obrazy i schowała je do kieszeni.

Spotkanie w Ministerstwie

Harry, Jack i Severus Snape wzięli dzień wolny, by udać się na spotkanie do Ministerstwa, w którym mieli wziąć udział Alastor Moody, Hestia Jones i Kingsley Shacklebolt. Miał na nim być również Albus Dumbledore, ale coś go zatrzymało.

Kryształ DuszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz