Voldemort był ostrożny, ale zadowolony. Właśnie skończył naznaczanie kolejnej grupy zagranicznych rekrutów, których przesyłał Glizdogon. Będzie musiał pomyśleć o jakiejś nagrodzie dla niego. Jak nigdy, tym razem Glizdogon spisał się znakomicie.
Kilkoro sług czekało w pobliżu, gotowych do złożenia własnych raportów. Uniósł kościsty palec na jednego z nich.
Mężczyzna podskoczył naprzód i klęknął u jego stóp.
- Raportuj – zażądał Voldemort złudnie delikatnym tonem.
- Moja pozycja w Ministerstwie pozwoliła mi na przekazanie informacji na temat egzaminu Pottera. Ponadto zdołałem wypuścić wiele przeklętych przedmiotów do społeczności mugolskiej. Dzięki mojej pracy w Biurze Niewłaściwego Użycia Produktów Mugoli jest to dla mnie niezwykle łatwe. Widziałem też formularz rejestracyjny nowej firmy, której moim zdaniem nie należy pozwalać na działanie. Za pozwoleniem mojego Pana wziąłbym kilku sług i zadbał o to – powiedział Śmierciożerca.
- A twój drugi projekt? – spytał Voldemort.
- Idzie nawet lepiej niż oczekiwałem, mój Panie. Uważam, że nie będę musiał nawet używać Imperio.
Voldemort zarechotał złowrogo.
- Dobra robota, sługo. Jestem zadowolony. Weź ze sobą kogo będziesz potrzebował i zajmij się tą firmą, o której mówiłeś.
Mężczyzna pospieszył z powrotem na swoje miejsce. Voldemort zwrócił się do innego, który wyszedł z szeregu i ukorzył się przed nim.
- Raportuj – polecił Voldemort.
- Jak mój Pan rozkazał, wysłaliśmy pięcioro sług, by przechwycić Pottera podczas egzaminu. Nikt z nich nie wrócił. Obawiam się, że mogli zostać zabici lub pojmani.
Voldemort uniósł swoją podobnej do trupiej dłoń i wycelował różdżkę.
- CRUCIO – warknął.
Wrzaski było słychać jeszcze długi czas.
Ulica Pokątna
Czwórka przyjaciół udała się przez Fiuu do Dziurawego Kotła, gdzie czekali na nich Remus i Tonks. Molly udała się na Grimmauld Place, by wykonać jakieś zadanie dla Zakonu, pozostawiając nastolatków po opieką małżeństwa Lupinów.
Najpierw udali się do Gringotta, by sprawdzić skrytkę rodową Blacków. Tak jak ostatnio, Harry zapytał o Gryfka.
Goblin pojawił się po krótkiej chwili i powitał Harry'ego uśmiechem ukazującym wszystkie zęby.
- Panie Potter, czym mogę panu dziś służyć?
- Witaj Gryfku, mam nadzieję, że wszystko u ciebie w porządku. Czy mógłbyś proszę zabrać mnie i moich przyjaciół do skrytki 47?
- Oczywiście, panie Potter. Asystowanie panu to czysta przyjemność!
Skrytka była na tyle blisko, że nie potrzebowali wagonika. Zeszli dwa piętra w dół i ruszyli korytarzem. Gdy dotarli do skrytki drzwi zadrżały, a potem otworzyły. Harry nie miał w sobie krwi Blacków, ale był ich legalnym spadkobiercą. W związku z tym rozpoznanie go zajęło drzwiom nieco więcej czasu niż zwykle.
Skrzynkę wypełniały najrozmaitsze meble i dosłownie setki książek. Wszyscy wyrazili swój zawód na widok mnóstwa stosów z książkami.
Uratował ich Remus, znajdując niemal pusty kufer. Wyciągnął wszystko ze środka i wraz z Harrym zaczęli go na nowo zapełniać, zmniejszając książki, które pozostali im podawali. Gdy wypełnili go do połowy miniaturowymi książkami, Remus zredukował kufer do wielkości małej książki i wręczył go Hermionie. Będzie mogła przejrzeć wszystko we własnym tempie.
CZYTASZ
Kryształ Dusz
FanfictionSequel Armi Dumbledora! 7 rok Chłopca Który Przeżył! Czy Harry przeżyje? Jak potączą się losy bohaterów?