Wielka Sala

1.9K 77 37
                                    

Dotarcie ze Skrzydła Szpitalnego do Wielkiej Sali zajęło Harry'emu dobre piętnaście minut. Żeby spacer nie wyczerpał go doszczętnie, musiał poruszać się dużo wolniej niż zazwyczaj. Arella podążała z nimi, czasem lecąc, czasem przysiadając na ramionach Ginny lub Hermiony. Chciała usiąść na ramieniu Harry'ego, ale nie mogła, póki nie zagoją się oparzenia.

W Wielkiej Sali ze zdziwieniem zobaczył, że na jednym z końców pomieszczenia został umieszczony duży, długi stół, przy którym zebrali się wszyscy nauczyciele. Kiedy grupa weszła, w Sali zapadła cisza. Pomieszczenie powróciło do swoich normalnych rozmiarów. Tylko uczniowie i kilka wybranych osób było obecnych tego wieczoru. Harry zachwiał się lekko, widząc puste krzesła. Ginny przytrzymała go i spojrzała na niego z niepokojem.

Poprowadziła go do stołu nauczycielskiego zamiast na jego normalne miejsce. Gdy mijał kolejne stoły, ludzie przy nich wstawali. Brygada Feniksa miała na sobie mundury, ale była rozrzucona po Sali, a nie zebrana w oddział bojowy.

Gdy zbliżyli się do stołu nauczycielskiego, Dumbledore z uśmiechem podniósł się z miejsca.

- Harry, wiem że nie znosisz ceremonii, zwłaszcza gdy są na twoją cześć. Dlatego dziś będzie jedynie rodzinny obiad zamiast wielkiego zgromadzenia. Twoja Brygada Feniksa ubrała mundury na twoją cześć, ale dziś nie będzie mów, dziennikarzy i polityków. Tylko twoja hogwardzka rodzina.

Znacznie ciszej dodał:

- Oczywiście nie będziesz w stanie całkowicie tego uniknąć. Jednak zrobimy co w naszej mocy, by to odwlec, aż poczujesz się lepiej.

- Dziękuję, Albusie, doceniam to.

Ginny poprowadziła Harry'ego do stołu, przy którym siedzieli już Remus, Tonks, ich dzieci oraz cały klan Weasleyów.

Harry usiadł i sięgnął po jeden z półmisków, ale poczuł szarpnięcie za rękaw. Obrócił się i ujrzał uśmiechniętą Erikę.

- Cieszę się, że czujesz się lepiej, profesorze Harry – powiedziała.

Harry uśmiechnął się do małej czarodziejki.

- Ja też się cieszę, że wróciłem. Podobała wam się wycieczka? – spytał.

- Tak, ale Eryk był nieznośny – odpowiedziała nadąsana. – Robił mi zielone włosy, kiedy chciałam rozmawiać z chłopcami.

Harry zerknął na Remusa.

- To mi brzmi jak materiał na Huncwota – rzekł z uśmiechem. Remus skinął głową i uśmiechnął się chytrze. Harry chciał wrócić do jedzenia, ale odkrył, że jego talerz zniknął, a na jego miejscu stoi kilka fiolek z eliksirami.

- Harry, znasz zasady – zganiła go Ginny. – Eliksiry przed jedzeniem, albo Madam Pomfrey każe ci wracać do szpitala.

Harry odburknął coś niezadowolony. Po chwili uznał, że ma okazję do rewanżu, więc powiedział:

- W porządku, Gin. Może kiedy będę je pił, opowiesz wszystkim co zaplanowałaś na sierpień?

Ginny spłonęła rumieńcem. Dopiero co zdołała przekonać rodziców, więc nie mówiła o swoich planach nikomu poza Hermioną.

- Harry – odezwała się z humorem Molly. – To naprawdę nie w porządku stawiać pannę młodą w takiej sytuacji. Poza tym wydaje mi się, że najlepiej zrobić coś małego w Norze.

- Słusznie, słusznie! – włączył się Artur. – Nora to najlepsze miejsce na wesele. I najtańsze!

To oczywiście spowodowało, że cały stół zaczął domagać się wyjaśnień. Harry jednak nie był zadowolony. Było coś, czym musiał się zająć, nim sprawa wymknie się spod kontroli.

Kryształ DuszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz