Serena Bombowo Się Bawi

2.1K 87 44
                                    

Dwa dni później Serena spacerowała nad jeziorem, mając nadzieję, że nie spotka innych nauczycieli. W zamku zapanowała niezdrowa atmosfera i nie miała zamiaru stawiać stopy w pokoju nauczycielskim, niezależnie co na ten temat uważała Minerva. Pozostali nauczyciele, z wyjątkiem Rolandy Hooch, wcale nie byli lepsi. Sama myśl o stracie domów powodowała, że znaleźli się na skraju wytrzymałości nerwowej, więc Serena starała się ich unikać.

Spędzała dnie badając szkolne błonia. Nie oddalała się za bardzo od zamku, ale trzymała się na tyle daleko, by nie można jej było łatwo zawołać. Wzniesienie zakryło większość zamku, ale wieże wciąż były widoczne.

Obserwowała wielką ośmiornicę, która leniwie pluskała się w chłodnej wodzie, gdy wtem zmarszczyła nos czując słaby, ale paskudny zapach, który napłynął z lekką bryzą. Pomyślała, że profesor Sprout musiała mieć rację co do smoczego łajna i zignorowała smród.

Co, do diabła? pomyślała, gdy usłyszała pierwszą eksplozję. Wyciągnęła różdżkę i rozejrzała się po okolicy. Nad wzgórzem po swojej prawej ujrzała kłąb czarnego dymu unoszący się w powietrze. Skupiła się i zniknęła z cichym pyknięciem.

Pojawiła się tuż przed szczytem wzniesienia. Zrobiła kilka kroków i spojrzała w dół. U stóp wzgórza dojrzała pobojowisko. Duże płaty trawy zostały wyrwane, a w ich miejscu zostały kratery wilgotnej ziemi.

Dojrzała dwoje ludzi. Widząc, że odrzucają coś od siebie, padła na ziemię. Usłyszała wybuch, który wyrzucił w powietrze ziemię i trawę. Poczuła jak od eksplozji drży ziemia.

Widząc rozmiar zniszczeń Serena postanowiła nie ryzykować. Przykucnęła, wycelowała starannie i ogłuszyła obie postacie. Gdy padli na ziemię zamarła, przepatrując uważnie okolicę w poszukiwaniu ewentualnych kolejnych celów.

Gdy nic się nie poruszyło zeszła szybko i cicho ze wzgórza. Podbiegła do nieprzytomnych postaci, odebrała im różdżki i związała ich. Przyjrzała im się po raz pierwszy z bliska i zmarszczyła brwi.

Voldemort musi być naprawdę zdesperowany w poszukiwaniu nowych Śmierciożerców, pomyślała.

Dwóch mężczyzn wyglądało wystarczająco młodo, by wciąż być uczniami. Rudowłosi, bladzi i chudzi wydawali się dziećmi.

- Witaj, moja droga – usłyszała głos za plecami.

Gwałtownie odwróciła się z różdżką w gotowości i stanęła twarzą w twarz z uśmiechniętym Dumbledorem.

- Albus? – zapytała drżącym głosem.

- Oczywiście – odrzekł nieco rozbawiony dyrektor. – Jesteś równie szybka jak twój mąż, ale może mogłabyś opuścić różdżkę? Obiecuję, że cię nie skrzywdzę.

Nieco zażenowana opuściła różdżkę i uśmiechnęła się głupio. Celowałam w dyrektora? Co ja sobie myślałam? Zaraz…

- Profesorze, znalazłam tych dwóch młodych mężczyzn – zameldowała. – Wysadzali…

- Wszystko w porządku, Sereno - uspokoił ją Dumbledore. - Wiem, że tu są. Powinienem był poinformować nauczycieli.

- Wiedziałeś?... Ale oni… Oni wysadzali… - Serena przerwała, nie bardzo wiedząc co powiedzieć.

- Ziemię? Tak, wiem. Złapałaś bliźniaków Weasleyów, moja droga. Fred i George zostali zaproszeni do Hogwartu. Mieszkają w jednym z nieużywanych zewnętrznych budynków.

Podszedł do nieprzytomnych bliźniaków i popatrzył na nich ciepło.

- Na swój sposób są naprawdę genialni. Wymyślili tak wiele wspaniałych figli.

Kryształ DuszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz