Rodzinna Posiadłość Knotów

2.4K 93 24
                                    

Korneliusz Knot nie był szczęśliwym człowiekiem. Jego nieliczne kontakty w nowym rządzie poinformowały go, że dyrektor Shacklebolt jest bliski odkrycia informacji, które nie powinny wyjść na światło dzienne.


Knot w panice wrzucał wszystko do kufrów: obligacje, zwitki mugolskich banknotów, ubrania. Odkąd stracił pracę w Ministerstwie pewni ludzie, w zasadzie było ich całkiem sporo, chcieli z nim poważnie porozmawiać.

Knot nie był Śmierciożercą, ale identyfikował się z ich programem. Lucjusz Malfoy był jego głównym kontaktem wśród zwolenników Voldemorta i źródłem największego dochodu. Malfoy zawsze przychodził do niego prosić go o różne rzeczy, ale Knot zdawał sobie sprawę, że w rzeczywistości były to rozkazy.

Próbował domknąć jeden z kufrów, gdy eksplozja wyrzuciła drzwi do jego sypialni z zawiasów. Kilku Śmierciożerców wpadło do środka, złapało go za ręce i rzuciło na kolana.

W drzwiach pojawiła się postać.

- Wybierasz się gdzieś Korneliuszu? – spytał cicho Voldemort.

- Nie… nie.. nie, mój Panie – zająknął się Knot. – Po prostu chowałem w kufrze pewne niepotrzebne rzeczy.

- Jestem bardzo rozczarowany twoją postawą, Korneliuszu. Najpierw nie udało ci się utrzymać mojego powrotu w tajemnicy. Potem pozwalasz Dumbledore'owi utrzymać kontrolę nad szkołą. A w końcu pozwalasz, by Potter znów namieszał w moich planach!

- A… a… ale mój Panie! Próbowałem!

Knot słyszał wrzaski dobiegające z innych części posiadłości. Jego rodzina!

- Korneliuszu, jeśli próbujesz, ale nie udaje ci się, musisz ponieść konsekwencje. Pozwól, że ci zademonstruję – powiedział spokojnie Czarny Pan.

Nora

Siedzieli wokół stołu i rozmawiali. Dumbledore zaczął właśnie opowiadać Hermionie o bibliotece dyrektorskiej, ale nagle urwał.

Harry złapał słoiczek leżący przed Ginny. Lekko drżącą ręką zaaplikował więcej maści na swoją bliznę. Po chwili nałożył kolejną dawkę. W końcu odchylił się i westchnął z ulgą.

- Harry? Co się stało? – spytał dyrektor.

- Nie jestem pewien. Kiedy już nałożę maść, blizna rzadko daje mi się we znaki. Ale dzisiaj ból przepala się przez maść. Wydaje mi się, że on dzisiaj zabija kogoś osobiście. Powoli i czerpiąc z tego wielką satysfakcję.

- Remus, weź Tonks i zaalarmujcie Zakon. Ja udam się do Ministerstwa, by sprawdzić co się dzieje. Harry, przykro mi kończyć twoje przyjęcie urodzinowe w taki sposób, ale musimy podjąć działania dla ochrony ciebie i nas wszystkich.

- Rozumiem. Dziękuję, że pan dzisiaj przyszedł.

Rodzinna posiadłość Knotów

Ostatni Śmierciożerca opuszczający budynek splunął na drzwi. Odwrócił się i wycelował różdżkę w niebo.

- MORSMORDE!

Kryształ DuszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz