Anglia, nieznana lokalizacja
Voldemort był wściekły. Po utracie Daniela Wonga Ministerstwo zatrzasnęło mu drzwi przed nosem. Nie wiedział już co się tam dzieje i nie był w stanie zinfiltrować go ponownie. Podobno Ministerstwo wykorzystywało przysięgę krwi, by upewnić się, że wszyscy pracownicy są lojalni i dochowują tajemnicy.
Co gorsza tylko kilkoro jego sług zostało wysłanych do odbudowanego Azkabanu. Większość, zgodnie z nowo uchwalonym prawem, zostało posłanych prosto za zasłonę.
- Wezwać Glizdogona! – warknął do czekającego na rozkazy sługi.
Po chwili mały mężczyzna wbiegł do pokoju i skłonił się pokornie przed swoim Panem.
- Co Mój Pan rozkaże swemu pokornemu słudze? – zapiszczał.
- Musimy zmienić plany, Glizdogonie. Jeśli nie możemy atakować szlam, zaatakujemy zamiast tego mugoli. Chcę też rozmawiać z Oogla-Dainem. Powiedz Dainowi, że niedługo będę potrzebował jego i jego pobratymców – odparł Voldemort z szalonym rechotem.
Glizdogon zadrżał ze strachu. Rozmowa z Dainem była niemal równie przerażająca jak z jego Panem.
- Ja… jak rozkażesz, Panie – wydusił z siebie.
Hogwart, początek grudnia
Powrót Wan wywołał w szkole pewne napięcie. Co rano udawała się do gabinetu dyrektora, by odebrać swoją różdżkę. Po kolacji szła tam z powrotem, by odrabiać lekcje pod czujnym spojrzeniem Dumbledore'a. Na koniec dnia zdawała mu różdżkę.
Dyrektor pracował z nią, starając się uświadomić jej, że to umiejętności, nie urodzenie, były istotne. Po ich wieczornych spotkaniach wracała do Pokoju Wspólnego, gdzie kilkoro prawdziwych przyjaciół, którzy jej pozostali, zbierało się wokół niej, by chronić ją przed resztą szkoły.
Na początku drugiego tygodnia grudnia ogłoszono w szkole, że odbędzie się Bal Bożonarodzeniowy, otwarty dla uczniów czwartego roku i starszych. Ta wiadomość, w połączeniu z ustaniem ataków na mugolaków, sprawiła, że w szkole zapanowało poczucie bezpieczeństwa.
Oczywiście nie oznaczało to, że wszyscy w zamku cieszyli się spokojem i pogodą ducha. Harry nabrał zwyczaju spacerowania wieczorami po zamku, a czasem po zewnętrznym murze. Kamienne umocnienia były imponujące, dziesięć metrów szerokości u podstawy, przeszło sześć u góry. Okalały zamek i kilka sąsiadujących zabudowań. Pozostała część Błoni, łącznie z boiskiem do quidditcha, znajdowała się poza linią fortyfikacji.
Nauczyciele i przyjaciele Harry'ego starali się upewnić, że zawsze ktoś towarzyszy Harry'emu w jego spacerze. Najczęściej to Ginny przechadzała się z nim po murach, ale czasami byli to Dumbledore, Hermiona, Ron, a nawet Jack Parsons czy któreś z profesorów Snape'ów.
Harry był wdzięczny za ich towarzystwo. Ginny zawsze podnosiła go na duchu i napełniała nowym uczuciem determinacji. Pozostali omawiali z nim postępy i dalsze działania.
Tego wieczoru spacerował razem z Jackiem Parsonsem. Przez dłuższy czas szli w ciszy, obchodząc mury i oglądając zmiany wprowadzone w nich przez bliźniaków Weasleyów.
- Mały – odezwał się w końcu Jack. – Wiem jak się czujesz. Chciałbyś o tym pogadać?
Harry spojrzał na niego z ciekawością.
- Nie jestem pewien. Za każdym razem, gdy próbuję to ubrać w słowa wychodzi jakoś tak niezręcznie.
Zatrzymali się i spojrzeli sobie w oczy.
- To może spróbuję zrobić to za ciebie – zaproponował Jack. – Czujesz, jakbyś się miał zaraz zrzygać, bo wiesz, że niedługo będziesz musiał posłać swoją rodzinę i przyjaciół na przerażającą bitwę, z której niektórzy mogą nie wrócić żywi.
CZYTASZ
Kryształ Dusz
FanficSequel Armi Dumbledora! 7 rok Chłopca Który Przeżył! Czy Harry przeżyje? Jak potączą się losy bohaterów?