Rozdział 12- Kłopoty I Zemsta Hermiony

2.1K 79 38
                                    

Bahamy

Harry obudził się następnego ranka wypoczęty i w dobrym humorze. Wraz z Ginny, Nevillem i Luną spędzili kilka godzin buszując w tropikalnym lesie. Szczerze mówiąc był zadowolony, że Ron nie wybrał się z nimi. Widzieli tyle pająków, że Ron chyba by zwariował.

Ginny leżała u jego boku z jednym ramieniem przerzuconym przez jego pierś. Podobały mu się ubrania, które wybrał Remus, zwłaszcza koszule nocne Ginny. Zapierały mu dech w piersiach. Początkowo Ginny wstydziła się nosić niektóre z ubrań. Ale gdy zobaczyła reakcję Harry'ego, wszystkie wątpliwości zniknęły. Zeszłej nocy przyszła do łóżka w półprzezroczystym szlafroku do podłogi, który idealnie obejmował wszystkie krągłości jej ciała. Spędzili kilka godzin na rozmowie, jedynie od czasu do czasu wymieniając pocałunki. Harry musiał przyznać, że takie chwile cieszyły go tak samo jak godziny, w których uprawiali seks.

To miał być ostatni pełny dzień na wyspie przed powrotem do Hogwartu i Harry miał w związku z tym pewne plany. Jack zapowiedział im, że wieczorem idą na luau, czymkolwiek by było. Ostatnie kilka dni spędzili pływając w oceanie i relaksując się na plaży.

Harry ostrożnie odsunął się od Ginny i wstał z łóżka. Ubrał się, po czym wrócił do niej i delikatnie okrył śpiącą kobietę cienkim kocem. Potem wyczarował białą lilię i położył na poduszce obok jej głowy. Następnie wyszedł z domku.

Zatrzymał się na werandzie i rozejrzał. Kawałek dalej na plaży zobaczył młodą parę czarodziejów z dwójką dzieci, którzy przyjechali ze USA. Poznali ich już pierwszego dnia po przyjeździe. Obserwował, jak chłopczyk wbiega do wody, a następnie sunie na fali. Zastanawiał się, czy on też dałby radę.

Popędził do przyboju, nie zauważając, że Ron i Hermiona wychodzą na werandę swojego domku. Dobiegł do wody i nagle zorientował się, że nie ma pojęcia co dalej. Zachwiał się w biegu i runął na twarz do wody głębokiej po kolana. Po mniej więcej metrze bolesnego ślizgu po dnie wstał i usłyszał Rona ryczącego ze śmiechu na werandzie.

- Ej, Potter! Powinieneś to robić na desce! – doradził mu złośliwie Ron.

Harry tylko się uśmiechnął i wylewitował Rona z werandy, unosząc go nad wodę.

- EJ, STARY, NO CO TYYYYY…

Harry zaciągnął go głębiej i zaczął przytapiać. Widok Rona, który to wynurzał się, to nurkował pod wodę, mimo że nikt go fizycznie nie trzymał, był jednym z najzabawniejszych w jego życiu.

- Zabiję cię! – próbował wykrzyczeć Ron w tych krótkich chwilach nad powierzchnią wody.

Nagle Ron runął do oceanu. Harry'ego rozproszył mocny strumień zimnej wody, który trafił go w plecy. Odwrócił się gwałtownie i ujrzał uśmiechającą się do niego niewinnie Hermionę. Odpowiedział jej uśmiechem, czując jak Ron podpływa do niego. Postanowił mu pomóc, więc przywołał ogromną falę, która zgarnęła rudzielca i pomknęła do brzegu. Ron wzniósł się bardzo wysoko. Hermiona zbladła, gdy stało się jasne, że nadciągająca fala zaraz ją zaleje.

Gdy Ginny wreszcie wstała i wyszła z domku, nad morzem trwała już pełnowymiarowa wodna bitwa między Harrym, Ronem, Hermioną, Nevillem i Luną. Nikt nie był bezpieczny. Ginny pisnęła, gdy nagle z czterech stron zaczęła na nią pryskać woda i teleportowała się do Harry'ego.

Harry dostrzegł ją, ale zamiast uciekać się do magii, uniósł narzeczoną i ruszył z nią na głębszą wodę. Ginny biła go po ramionach, usiłując przekonać go, by ją zostawił.

Severus, Serena, Jack i Hestia siedzieli przy porannej herbatce na werandzie domku Snape'ów i obserwowali wygłupy młodzieży.

- Dokładnie tego potrzebowali – stwierdziła Serena, przyglądając się walce z zainteresowaniem. – Przez ostatnich kilka dni Harry spał więcej, niż w poprzednich kilku tygodniach.

Kryształ DuszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz