Weselne Szaleństwo

1.6K 78 7
                                    

Wszystko było starannie zaplanowane, więc oczywiście nic nie poszło zgodnie z planem. Bliźniacy zgłosili się na ochotników, by dotrzymać towarzystwa Ronowi i Harry'emu nim przyjdzie pora na popołudniową uroczystość. Na szczęście zadanie to przypadło ostatecznie Remusowi i Arturowi. Niestety w ten sposób nie pozostał nikt, kto mógłby nadzorować bliźniaków. W związku z ogromną ilością gości, Ron i Harry musieli spać w jednym pokoju.

Pierwszy problem rano pojawił się w efekcie prostego zaklęcia transmutacji rzuconego przez bliźniaków, zanim Remus zdołał wygonić ich z pokoju. Po chwili Ron i Harry biegali w panice, usiłując znaleźć bieliznę. Bliźniacy transmutowali wszystkie ich bokserki w kobiece figi!

Remus spokojnie transmutował część fig z powrotem w bokserki i polecił obu młodzieńcom ubranie normalnych ubrań na rano, jako że mieli pomagać w ustawianiu stołów i krzeseł na wesele na wolnym powietrzu.

Bliźniacy uderzyli ponownie, gdy Ron i Harry udali się przynieść składane krzesła. Obaj panowie młodzi szybko odkryli, że zamiast leciutkich krzeseł, których się spodziewali, mają do czynienia z zestawem, którego każdy element ważył niemal sto kilo.

- REMUS! - ryknął wściekły Harry po trzydziestu minutach rozplątywania sieci zaklęć.

Remus i Artur przybiegli natychmiast. Ron usiłował podnieść jedno z krzeseł i teraz ledwo żywy opierał się o Harry'ego, żałując z całego serca tej próby.

- Znajdźcie Freda i George'a - wysyczał Harry przez zaciśnięte zęby. Jego oczy płonęły wściekłością. - Powiedzcie im, że jeśli znajdę jeszcze choć jedną psotę, uznają to co zrobiłem Voldemortowi za niewinną pieszczotę.

Remus wybuchnął śmiechem i udał się szukać bliźniaków. Artur przyjął to trochę poważniej. Kochał swoich synów i ostatnim czego dla nich chciał to zostanie zamienionymi w żaby jako pokarm dla węży.

Remus znalazł George'a, który chichotał nad beczką z piwem kremowym. Właśnie zamykał beczkę, do której ewidentnie coś przed chwilą dodał.

- George - powiedział Remus. - Mam dla ciebie wiadomość od Harry'ego. Powiedział, że jeśli zobaczy dziś jeszcze jedną psotę, uznacie to co zrobił Voldemortowi za niewinną pieszczotę.

George zbladł.

- Eee... ale przecież jemu nie płatamy figli.

- Właśnie teraz pomaga rozstawić krzesła. A rano ani on, ani Ron nie mogli znaleźć żadnej pary bokserek do ubrania. Wszystkie zmieniły się w kobiece figi. Chcesz mi powiedzieć, że to nie wasza sprawka?

George spojrzał w ziemię i rozgarnął trawę stopą.

- Myślałem, że to Bill i Charlie zajmują się krzesłami.

W międzyczasie przy krzesłach Harry był coraz bardziej rozdrażniony. Jedno krzesło, które usiłował przesunąć, sprawiło, że jego blizna pękła w kilku miejscach, plamiąc jego białą koszulkę krwią. Odstąpił od sterty mebli, jego ręka zapłonęła magią i wszystkie krzesła ustawiły się na swoich miejscach.

- Skończone - powiedział. - Chyba mieliśmy jeszcze przynieść kwiaty, ale teraz muszę się tym zająć nim przyjadą Poppy albo Bazyli, bo inaczej spędzę moje ostatnie godziny w stanie kawalerskim wysłuchując wykładów.

Ron skinął głową i machnął ręką w stronę Nory, a potem zabrał się za kwiaty. W oddali widział ojca, który wrzeszczał na Freda.

Harry podszedł do kuchennych drzwi Nory, gdzie się zatrzymał. Powiedziano mu, że nim nie nadejdzie czas, by obaj z Ronem przebrali się w szaty ślubne, ma się nie pokazywać. Więc nie wszedł, a jedynie zapukał. Po chwili w drzwiach pojawiła się Molly.

- Harry, nie możesz... co się stało z twoim ramieniem? - spytała z troską.

- Fred i George się bawili. Teraz blizna otworzyła mi się w kilku miejscach. Mógłby ktoś przynieść mi bandaże, maść od Madam Pomfrey i czystą koszulkę? - odpowiedział.

- Na Merlina, kiedyś przez nich osiwieję! Susan, bądź kochana i przynieś maść i koszulkę z pokoju Harry'ego.

Molly wyczarowała krzesło na zewnątrz i poleciła mu zdjąć koszulkę, podczas gdy ona oczyszczała rany.

Kiedy skończyła, Harry zorientował się, że zostało mu jeszcze parę godzin. Zmienił się więc w Skrzydło i spędził kilka godzin latając nad Norą z Arellą u boku. Takie latanie było nawet lepsze niż na miotle!

Sam ślub w pamięci Harry'ego zlał się w jeden ciąg niewyraźnych obrazów. Zapamiętał jednak dwie ważne chwile, które na zawsze pozostały w jego pamięci z niezwykłą wyrazistością.

Pierwszym była Ginny w ślubnej szacie. Na jej widok serce zaczęło mu walić, jakby właśnie ukończył maraton. Dosłownie zapierała mu dech w piesi. Jej szata miała kolor połyskliwej bieli. Obejmowała każdą jej krągłość, by rozszerzyć się w pasie. Do tego oszołamiający, głęboki dekolt. Wokół szyi miała zapięty naszyjnik z diamentów i szmaragdów, pochodzący ze skrytki Potterów.

Drugie wspomnienie było jeszcze wyraźniejsze.

Ponieważ miał to być ślub podwójny, postanowiono, że Hermiona wypowie rytualne słowa nad czarą, a Harry ją rozświetli, tak jak zrobił to na ślubie Remusa.

Mamrocząc inkantację, Harry wypuścił magię, by wniknęła w czarę. Ta rozjarzyła się oślepiająco, a płyn gwałtownie zawirował, gdy nad naczyniem uniosła się chmura iskier, które następnie opadły na gości. Nawet w jasnym świetle słońca iskry aż raziły oczy. I tak jak wcześniej, muzyka zmieniła się w anielski chór. Cała czwórka nowożeńców zaczęła świecić, a Harry poczuł, jak otwiera się połączenie z Ginny, które wcześniej czuł tylko raz w życiu.

Harry z zadowoleniem popatrzył na swoją żonę. Czuł jej miłość, przelewającą się przez więź. Harry spojrzał na Dumbledore'a, który uśmiechał się szeroko do całej czwórki.

- Później - wymamrotał szybko i kontynuował ceremonię.

Po ślubie Dumbledore zatrzymał Harry'ego, Ginny, Rona i Hermionę, podczas gdy reszta gości udała się do stołów z jedzeniem.

- Czy może pan wyjaśnić co tu zaszło? - spytała zmieszana Hermiona.

Dumbledore uniósł brew.

- Myślę, że pan Potter może to wyjaśnić najlepiej, pani Weasley. W końcu to jego działo. Chociaż muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem, Harry. To co z reguły wymaga kilku godzin rytuału, udało ci się osiągnąć w parę sekund.

Cała trójka odwróciła się do zawstydzonego Harry'ego. Ginny patrzyła na niego z chytrym uśmiechem. Domyślała się, co takiego się tu stało.

- Znaczy wiecie... to znaczy... ja...

Ginny roześmiała się i przyszła mu z odsieczą.

- Mój mąż z właściwą sobie elokwencją usiłuje właśnie powiedzieć, że związał nasze dusze. Co ja czuje, on może czuć i odwrotnie. Mionko, pomyśl o Ronie.

Ron nagle zarumienił się po czubki uszu, a Hermiona wybuchnęła śmiechem. Uściskała mocno Harry'ego i wymamrotała mu podziękowania do ucha.

Harry objął swoją świeżo poślubioną żonę i całą grupą ruszyli ku gościom weselnym.

Kryształ DuszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz