Grimmauld Place

2.1K 88 29
                                    

Harry pojawił się w kuchni na Grimmauld Place. Remus i jego żona siedzieli przy stole. Tonks właśnie nalewała sobie filiżankę herbaty, jednak zaskoczona wylała wszystko. Harry wrócił do ludzkiej postaci i uśmiechnął się szeroko.

- Ciotuniu, większość ludzi preferuje herbatę w filiżance, a nie na podłodze – zauważył.

Remus zachichotał. Przyzwyczaił się już do zachowania swojej żony. Kilka osób, w tym on, podejrzewało, że Tonks wcale nie jest tak niezgrabna, jak się wydaje. W łóżku zdecydowanie nie brakowało jej wdzięku i sprawności!

- Harry – odezwał się Remus. – Dumbledore zmienił Zakon w twoje oczy i uszy. Dzięki radom Hermiony udało nam się zrealizować pewien ciekawy projekt, który chciałbym ci pokazać.

Remus poprowadził Harry'ego do dużego pokoju konferencyjnego używanego przez członków Zakonu. Na jednej ze ścian wisiał potężny pergamin z naniesioną mapą Anglii. W pokoju przy centralny stole siedziało kilka osób pochylonych nad księgami i pergaminami. Skinęli wchodzącym głową i wrócili do pracy.

- Hermiona badała te kryształy przekaźnikowe, które zrobiłeś w poprzednim semestrze. Pomyślała, że można ich użyć, by rzucać zaklęcia tropiące na napotkanych przez nas Śmierciożerców. To był niezły pomysł, ale niewystarczający. Wykorzystałem moją wiedzę z robienia Mapy Huncwotów przy tworzeniu tej mapy. Gdy tylko zaklęcie tropiące jest na kogoś nałożone, pojawia się na tej mapie. Możemy też sprawdzić ich położenie na jednej z mniejszych map, przedstawiających poszczególne regiony.

Harry uważnie przyjrzał się mapie. Poruszało się po niej kilka flag, a każda zawierała czyjeś imię, przypuszczalnie jakiegoś Śmierciożercy. Zerknął na Remusa z pytająco uniesioną brwią.

- No tak, jak na razie udało nam się oznaczyć tylko kilku. Mieliśmy nadzieję, że znajdziemy jakieś miejsce, w którym się zbierają, ale wygląda na to, że roją się po całym kraju…

Jego wypowiedź przerwał delikatny dzwonek, po którym pojawiły się trzy nowe flagi.

- Hmmm… To w pobliżu Ulicy Pokątnej. Poczekaj, wyjmę mapę tego regionu – powiedział Remus, przeszukując stos mniejszych map.

Harry stanął za nim i zajrzał mu przez ramię. Remus szybko znalazł odpowiedni pergamin. Przejrzał go i nagle warknął i spojrzał wściekle na mapę. Na jednej z poruszających się flag widniał wyraźny napis: „Peter Pettigrew".

Remus wydał niski, gardłowy odgłos, od którego włosy stanęły Harry'emu dęba. Remus mógł być uzdrowiony z likantropii, ale zostały mu pewne wilcze cechy.

- Zaraz wracam – warknął Remus i obrócił się do drzwi. Harry złapał go za rękę.

- Remusie, NIE! – powiedział. – Nie możesz ruszyć za nim. To jedyne bezpośrednie połączenie z Voldemortem, które udało nam się namierzyć!

Remus wyszarpnął się.

- Nie rozumiesz? On zabił Jamesa i Lily! Prawie zabił ciebie! Muszę go dorwać!

- Nie możesz! NIE MOŻESZ GO ZABIĆ!

Harry stał przed Remusem, blokując mu drogę do wyjścia. Członkowie Zakonu w pokoju przerwali pracę i patrzyli na nich. Tonks, słysząc krzyki, zbiegła na dół i stała w drzwiach. Patrzyła za strachem, jak Harry i Remus mierzą się wzrokiem.

- ZEJDŹ MI Z DROGI! – wrzasnął Remus.

- Nie, nie pozwolę ci na to – odparł Harry cichym i spokojnym głosem. – Chcę, żeby ten szczur zdechł, tak samo jak ty, ale nie mogę ci na to pozwolić, nie teraz. Musimy mieć możliwość śledzenia jego ruchów.

Kryształ DuszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz