Rozdział 6-Ból I Zajęcia Z Samokontroli

2.2K 77 13
                                    

Ginny

Ginny obudziła się po kilku godzinach. Czuła się bezpiecznie w ramionach Harry'ego, a ich więź wciąż była silna.

Zastanowiła się nad swoim zachowaniem z ostatnich kilku dni i była sobą, delikatnie mówiąc, zniesmaczona. Zbliżyła się bardzo blisko do skrzywdzenia Harry'ego w taki sposób, że nie udałoby im się poskładać ich związku.

Musiała odsunąć się od Harry'ego, by w spokoju pomyśleć. Zauważyła, że więź jest tym silniejsza im są bliżej, więc jeśli przeniosłaby się na kanapę, więź powinna osłabnąć na tyle, by mogła się zastanowić nad tym, co się stało i nie obudzić Harry'ego. Delikatnie wyśliznęła się z jego objęć. Wymamrotał coś w proteście przez sen, ale nie obudził się.

Podeszła do kanapy. Wciąż czuła jego miłość, ale czuła też, że został zraniony. To uczucie pulsowało bólem jak niezagojona rana i wiedziała, że to ona jest przyczyną. Jak mogłam być tak głupia, wymyślała sobie. On nic nie zrobił, a ja złamałam mu serce! To tak jak powiedziała ciocia Tilly podczas tego okropnego lata po pierwszym roku: muszę zacząć kontrolować moje emocje, albo one będą kontrolować mnie! On dał mi swoją miłość i zaufanie. Nigdy mnie nie okłamał. Czuję to, co on czuje do mnie. To takie słodkie i czyste, ale pod powierzchnią czai się ból, który ja wywołałam i który tylko ja mogę przepędzić.

Spojrzała na Harry'ego i obiecała sobie, że nigdy już w niego nie zwątpi i udowodni, że jest godna jego zaufania. Znajdzie jakiś sposób, by opanować swoje gwałtowne uczucia. Wróciła do łózka i weszła do niego pod koc. Odruchowo wyciągnął do niej ręce. Ku jej zaskoczeniu ból nieco zmalał, nawet w tak krótkim czasie.

On może o tym zapomnieć, ale ja zapamiętam to na zawsze, obiecała sobie.

Harry, jeszcze nie do końca obudzony, musnął ustami jej szyję. Jego pocałunki zeszły z szyi na ramię, a jedna dłoń złapała jej pierś przez materiał stanika. Otworzył gwałtownie oczy. Czuł nie tylko swoje podniecenie, ale i jej. Ich uczucia zdawały się nakładać, wzmacniając się jeszcze bardziej. Spojrzał w jej oczy i dojrzał w nich odbicie swojej reakcji.

- Teraz już wiem czemu ludzie czekają do ślubu z tym stworzeniem więzi – powiedział cicho. Potem przymknął oczy i jęknął, gdy Ginny wsunęła rękę w jego bokserki i zaczęła go delikatnie pieścić.

W odpowiedzi wsunął dłoń w jej figi. Przywarli do siebie, czując narastającą rozkosz. Jej orgazm wywołał eksplozję u niego i jeszcze długą chwilę leżeli przyciśnięci do siebie, oddychając ciężko.

Potem leżeli przytuleni i rozmawiali przyciszonymi głosami. Tematy zmieniały się: od szkoły, przez kłótnię i jej przyczyny, ich wesele, aż po ostatnią walkę z Voldemortem. Wreszcie postanowili się ubrać i wrócić do Pokoju Wspólnego. Właśnie ta rozmowa, bardziej niż cokolwiek innego, pozwoliła rozpocząć leczenie leżącego między nimi bólu.

Tonks i bliźnięta

W czasie gdy Harry i Ginny wracali do Pokoju Wspólnego, Tonks udała się do gabinetu McGonagall, gdzie miała pracować z bliźniętami Stonesmith. McGonagall była wdzięczna za pomoc. Gdy sama pracowała z Tonks, mogła się powoływać jedynie na swoje doświadczenia jako animaga. Młodsza kobieta zapamiętała te lekcje jako niezręczne i niezwykle czasochłonne.

Praca z bliźniętami była dla Tonks zupełnie nowym doświadczeniem. Tego dnia mieli kontynuować zmienianie koloru włosów. Nauczyła się, że małe sukcesy są lepsze niż wielkie porażki. Zmiana koloru włosów nie była zbyt efektowna, ale ułatwiała uzyskanie kontroli nad zdolnościami matamorfomaga.

Normalnie młoda auror o pogodnym usposobieniu przeskakiwałaby co chwilę pomiędzy różnymi wersjami swojej postaci. Jednak w towarzystwie bliźniąt utrzymywała swoje zdolności pod kontrolą. Kiedyś się zapomniała i dzieciaki były przerażone niektórymi jej przemianami.

Kryształ DuszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz