Trzy Miotły

2K 76 37
                                    

Harry zmienił się znów w Skrzydło i zniknął, by pojawić się wysoko nad Trzema Miotłami. W oddali widział drużynę Blaise'a pędzącą drogą. Nie chcieli, by dźwięk aportacji zaalarmował ich cele.

Skrzydło przeleciał za oknami pokoju numer trzy. Jego bystre oczy spostrzegły, że w środku znajdują się trzy osoby, a nie dwie. Wylądował za Trzema Miotłami i zmienił w człowieka. Obszedł budynek dookoła i dotarł do frontowych drzwi razem z ludźmi Blaise'a.

Harry gestem polecił im zachowanie ciszy.

- W pokoju są trzy osoby. Jeśli wejdziemy wszyscy razem, przyciągniemy za dużo uwagi. Chcę, żebyście wchodzili pojedynczo, każdy co minutę.

Kiedy wszyscy potwierdzili przyjęcie rozkazu, Harry wszedł do pubu i udał się prosto do pokoju numer trzy. Przez drzwi dochodziły głosy dwóch osób i łkanie trzeciej. Harry nie był pewien co się dzieje, ale zaczynał żałować konieczności zachowania dyskrecji.

Po dziesięciu długich minutach wszyscy zgromadzili się przy drzwiach. Harry rozejrzał się. Wszyscy stali w gotowości z wyciągniętymi różdżkami. Harry wymamrotał zaklęcie, które zniknęło zawiasy, a potem zniszczył zaklęcie zamykające. Skinął głową Blaise'owi, który potężnie kopnął w drzwi. Te runęły do środka, a drużyna wpadła zaraz za nimi.

Blaise ogłuszył Wan, a Harry obrócił się do Danny'ego i wymruczał „Ossium Populatio".

Danny runął na ziemię wijąc się z bólu. Harry podszedł i odebrał mu różdżkę.

- Widzisz Danny, to nie może równać się z Cruciatus, ale zaklęcie wzrostu kości rzucone na całe ciało jest niemal równie bolesne – powiedział spokojnie, jakby omawiali pogodę. Potem rozproszył zaklęcie.

Harry spojrzał na łkającą dziewczynę w kącie. Wan była w pełni ubrana, tymczasem Michele siedziała tylko w podartej bieliźnie, która zwisała w strzępach i nie zapewniała jakiejkolwiek osłony. Harry transmutował poduszkę w ogromną bluzę z kapturem i podszedł do dziewczyny.

Podał jej bluzę, a ona natychmiast przycisnęła ją do piersi.

- Michele, spójrz na mnie. Znasz mnie, prawda? – spytał łagodnie.

Dziewczyna potaknęła, a po jej policzkach wciąż spływały łzy.

- Za kilka minut wszyscy gdzieś pójdziemy. Będziesz bezpieczna, ale potrzebuję, żebyś była dla mnie silna. Będziesz mogła się upewnić, że ta dwójka już nigdy nikogo nie skrzywdzi, ale będziesz musiała być silna. Dobrze?

Ponownie potaknęła.

- Teraz się odwrócę i ukryję cię przed innymi, żebyś mogła ubrać bluzę. Potem pójdziemy do jednego miejsca niedaleko. Upewnię się, że nic ci nie grozi. Ufasz mi?

- Ta… tak, Harry. Ufam ci. Przepraszam, nie… nie mogłam się powstrzymać – wyjąkała.

- W porządku, Michele, wszystko będzie dobrze. Obiecuję. Już jesteś bezpieczna.

Harry odwrócił się, by pozwolić dziewczynie na ubranie bluzy.

- Blaise, jesteśmy gotowi do transportu? – spytał.

- Tak. Oboje więźniowie związani.

- Dobrze. No to zobaczymy, czy Hermiona rozgryzła w końcu to zaklęcie do robienia świstoklików – powiedział, wyciągając linę z kieszeni. – Blaise, weź jeden koniec i przeciągnij go przez ich więzy. Wszyscy złapcie za sznur.

Harry popatrzył na Michele. Uśmiechnęła się przez łzy i złapała linę. Mrugnął do niej, a potem szybko sprawdził czy wszyscy inni dotykają świstokliku. Skinął głową i aktywował go za pomocą różdżki.

Kryształ DuszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz