W Tym Samey Czasie Na Ulicy Pokątnej...

2.1K 84 30
                                    

Remus usiadł dwa stoliki od trójki nastolatków, dając im trochę prywatności. Ron, Ginny i Hermiona jedli lody i czekali na powrót Harry'ego. Wspominał o dwóch godzinach, więc mieli jeszcze trochę czasu do zabicia.

Ginny nie była szczęśliwa. Harry pognał do Ministerstwa i nagle wycieczka na Ulicę Pokątną przestała być taka fajna. Z Ronem i Hermioną czuła się jak piąte koło u wozu.

Do trójki nastolatków podeszła grupka uczniów.

- Weasleyowie – ktoś parsknął pogardliwie. – Nie jestem w stanie pojąć dlaczego tak szacowna rodzina czystej krwi jak wasza chce mieć cokolwiek wspólnego z półkrwi czarodziejami i szlamami. Ronald, naprawdę powinieneś wiedzieć lepiej. Chcesz skazić swoją krew?

Ron obrócił się gwałtownie i spojrzał ze złością na mówiącą dziewczynę. W pierwszej chwili nie mógł przypomnieć sobie jej imienia. Chang jakaś-tam. Siostra Cho.

Ginny była wściekła, a Hermiona wyglądała na dotkniętą. Jej pochodzenie z rodziny mugoli było często używane, by ją obrazić.

- Wan Chang, ty wyliniała Puchonko! – krzyknęła Ginny, wstając. – Myślisz, że czysta krew jest taka super? Idź powiedz to Voldemortowi. Jestem pewna, że z radością wypali ci swój znak.

Remus zastanawiał się, czy powinien się już w to włączyć.

- Tak, wiem o tobie, Ginewro Weasley. Podobno chcesz poślubić czarodzieja półkrwi. Nie jesteś lepsza niż twój brat, kalający linię krwi swojej rodziny – warknęła Wan.

Za nimi rozległo się ciche pyknięcie.

- Mam dla was nowiny, kochasie szlam i półkrwi czarodziejów – drwiła z nich Wan,. – W tym roku wszystko się zmieni! Nieczysta krew i szlamy nauczą się swojego miejsca. POD NAMI, czystej krwi.

- Wan Chang – rozległ się spokojny głos za ich plecami. Grupka obróciła się, by stanąć twarzą w twarz z Harrym. – Mogłoby ci się przydać, gdybyś okazała nieco więcej szacunku. Po pierwsze obrażasz swoją nową prefekt naczelną. A jeśli to ci nie wystarcza, to obrażasz również moją rodzinę. Czy Cho niczego cię nie nauczyła?

- Potter, nie mieszaj do tego Cho. Zaślepiła ją chuć. To jest ważniejsze. Jesteśmy czystej krwi i otrzymamy szacunek na jaki zasługujemy od ciebie i tobie podobnych. Wasza brudna krew bezcześci i niszczy nasze dziedzictwo…

- Wan, ty i twoi przyjaciele macie paskudne języki i naprawdę musicie zacząć dbać o ich czystość – przewał jej Harry.

Wan i jej przyjaciele nagle zaczęli wyglądać na wstrząśniętych. Patrzyli na siebie z szeroko otwartymi oczami, a z uch ust zaczęła wydobywać się piana.

- Wan, czy rodzice umyli ci kiedyś usta mydłem? A poza tym co jest z tą rodziną Chang? Naprawdę nie możecie być tak durni jak Malfoyowie, prawda? Jeśli takie uszkodzenia mózgu biorą się z chowu wsobnego*, to ja sobie podaruję – powiedział karcąco.

Harry przepchnął się przez grupkę uczniów, którzy umknęli. Chciał napić się wody. Remus i Tonks podeszli do nich.

Harry ujął Ginny za rękę, potem spojrzał na Hermionę.

- W porządku? – spytał swoją przyszywaną siostrę.

Ron przytulił swoją dziewczynę. Hermiona oderwała twarz od jego ramienia i skinęła głową, mówiąc:

- Harry, wiem że powinnam ich zignorować, ale to ciągle czasami boli.

- Wiem, siostrzyczko. Dalej nie kumam tej całej sprawy z krwią. Naprawdę nie rozumiem jak oni mogą myśleć, że krew jest taka ważna. Ginny i Ron są czystej krwi i naprawdę potężni. Ale ty jesteś potężniejsza niż oni oboje. Ja nie jestem czystej krwi i nawet Dumbledore mówi, że mam więcej mocy niż on. Kurczę, nawet Voldemort nie jest czystej krwi! Czemu ta krew jest taka ważna?

Kryształ DuszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz