Szkoła Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie
Zmęczony Ron oparł się plecami o mur. Bill tulił płaczącą Ginny. Hermiona usiadła ciężko, wyciągając przed siebie zranioną nogę. Po śmierci Voldemorta jego armia poniosła ogromne straty, gdy wszystkie Mroczne Znaki stanęły w ogniu. Wielu Śmierciożerców zginęło, gdy ich szaty zapłonęły. Kilku jednak zdołało ugasić płomienie i przeżyć.
Ministerialne Siły Obrony wciąż uwijały się przed bramą, zbierając różdżki, broń i inne przedmioty. Nie robiono zbyt wiele dla rannych Śmierciożerców. Większość tych, którzy przeżyli, została związana i zostawiona, by aurorzy mogli ich zabrać.
Ron patrzył, jak zbliża się do nich Jack Parsons. Miał paskudne cięcie na czole i wyglądało na to, że jego krótko przycięte włosy zostały miejscami nadpalone.
- Ron – odezwał się zmęczonym głosem. – Na dziś to koniec. Zadbaj o rannych i wyślij resztę do łóżka na zasłużony odpoczynek. Szlag, myślałem, że skopią nam dupsko, kiedy pojawiła się druga fala.
Wydobył płaską butelkę z kieszeni i pociągnął długi łyk. Spojrzał na Rona i wyciągnął ku niemu flaszę. Ron wziął łyk i oczy niemal wyskoczyły mu z orbit. Potrząsnął głowę, gdy umysł zaczął pracować żwawiej, a zmęczenie opuściło jego mięśnie.
- Na Merlina, co to było? – spytał, oddając butelkę.
- Burbon z Kentucky wymieszany z eliksirem wzmacniającym. Wymyśliliśmy to z profesorem Snapem – odpowiedział ze śmiechem Jack.
Ron uśmiechnął się szeroko, myśląc, że musi dorwać przepis. Wyprostował się i rozejrzał.
- Służba medyczna! – krzyknął. – Pozbierać rannych. Cała reszta, przejść w tryb spoczynku!
Ron poczekał, aż medycy ruszą do akcji, a potem skupił się na Hermionie. Dostrzegł, że Bill i Artur zabierają Ginny z powrotem do zamku.
- Hermiono, możesz iść? – spytał, patrząc z troską na jej zranioną nogę.
- Nie jestem pewna – odparła z wahaniem. – Pomóż mi wstać, to zobaczymy.
Hermiona podniosła się z pomocą Rona. Jednak kiedy ją puścił, niemal się przewróciła. Szybko porwał ją na ręce.
- Ron, nie możesz mnie nieść! – zaprotestowała.
Ron spojrzał na nią karcąco.
- Mionko, zamknij się. Zaniosę cię i koniec gadania.
Hermiona spojrzała zaskoczona na swojego narzeczonego. Potem objęła go za szyję i pozwoliła znieść się z pola bitwy. Mimo bólu powodowanego przez ranę, uśmiechała się lekko.
Na blankach nagłe pyknięcia sprawiły, że ludzie zesztywnieli i wyciągnęli ponownie różdżki.
- Spokojnie ludziska! – zawołał głośno Jack. – To tylko aurorzy przyszli posprzątać!
Ministerstwo Magii, Komnata Śmierci
Dumbledore przyłożył palec do nadgarstka Harry'ego, potem do jego szyi.
- Amelio – wyszeptał. – On jeszcze jakimś cudem żyje. Leć do Św. Munga, niech wyślą cała pomoc jaką są w stanie. Może uda nam się go uratować. Przybądź z nimi do Hogwartu.
Wziął miecz leżący w poprzek piersi Harry'ego i zamienił go w świstoklik. Dotknął go różdżką i obaj mężczyźni zniknęli. Amelia wybiegła z Komnaty Śmierci i popędziła do ministerialnego punktu deportacyjnego.
Skrzydło Szpitalne, Hogwart
Madam Pomfrey sapnęła na widok Dumbledore'a, który pojawił się w środkowym rzędzie szpitala z Harrym. Podbiegła, by zbadać młodego czarodzieja.
CZYTASZ
Kryształ Dusz
FanfictionSequel Armi Dumbledora! 7 rok Chłopca Który Przeżył! Czy Harry przeżyje? Jak potączą się losy bohaterów?