Nora

1.8K 87 9
                                    

Molly uwielbiała kilka rzeczy poza swoją rodziną. Uwielbiała dzieci, uwielbiała pomagać innym i uwielbiała, gdy ktoś ją odwiedzał. Wiedziała, że Nora nie jest wystawną posiadłością, ale jej dom był utrzymany w czystości i porządku, a przede wszystkim pokazywał wszystkim gościom, że żyje tu kochająca się rodzina. Tak więc gdy Tonks zapytała ją przez Fiuu czy może wpaść z wizytą, Molly zgodziła się z radością.

Nie znała za dobrze młodszej kobiety. Oczywiście znała ją ze spotkań Zakonu i pomagała planować jej wesele. Tonks zawsze była taka zagubiona, gdy przychodziło do spraw, które Molly uznawała za istotne. Owszem, Tonks była znakomitą auror i idealnym dopełnieniem Remusa, ale w kuchni stanowiła tykającą bombę.

Molly uśmiechnęła się, gdy Tonks potknęła się wychodząc z Fiuu. Pewne rzeczy nigdy się nie zmienią!

- Witaj Tonks – przywitała ją. – Cieszę się, że postanowiłaś przyjść.

Tonks złapała równowagę, uśmiechnęła się do starszej kobiety i ostrożnie rozejrzała się.

- Nie martw się, jest w swoim pokoju i bawi się zabawkami, które zostały po chłopcach – zapewniła ją Molly.

Tonks wydawała się zaskoczona, że Molly tak łatwo odgadła jej myśli, ale uśmiechnęła się.

- To część tego, o czym chciałabym z tobą dzisiaj porozmawiać.

- Wiem po co tu jesteś, nawet jeśli ty sama nie do końca zdajesz sobie z tego sprawę – rzekła Molly z uśmiechem. – Ale może porozmawiamy w kuchni przy filiżance herbaty?

Gdy weszły do kuchni Tonks zajęła miejsce, a Molly nalała świeżo zaparzonej herbaty. Starsza kobieta patrzyła jak młoda auror usiłuje ubrać swoje uczucia w słowa i postanowił przejść od razu do rzeczy:

- Tonks, chcesz tych dzieci, ale boisz się, że nie będziesz potrafiła być dla nich matką. Masz pracę, która nie jest najlepsza dla mamy małych dzieci i martwisz się jak zdołasz pogodzić te obie kwestie. Mam rację?

Tonks poczuła zdumienie, że Molly od razu wskoczyła na głęboką wodę, ale chyba nie powinna czuć się zaskoczona. Weasleyowie, z tego co zdążyła zauważyć, nie przepadali za oględnym przedstawianiem trudnych tematów.

- Chcę ich, Molly. I to bardzo. Remus chciałby mieć rodzinę, ale nie możemy mieć własnych dzieci. I do tego dochodzi moja praca. Miałam nadzieję, że kiedyś poprowadzę departament aurorów, jak Amelia, ale Remus ma rację. Bycie aurorem i mamą niespecjalnie do siebie pasuje. A dodatkowo jesteśmy bardzo blisko z tobą i twoją rodziną. Nie chciałabym zniszczyć naszej przyjaźni, odbierając ci dzieci – powiedziała pospiesznie, wyrzucając z siebie wymówkę za wymówką.

Molly nakryła dłonią rękę Tonks.

- Kochana, ty i Remus jesteście rodziną i nic tego nie zmieni. Cieszymy się, że Jason tu jest i nie możemy doczekać się Bożego Narodzenia z bliźniętami. Nasze dzieci dorosły zbyt szybko i nie zdziwię się, jeśli Ginny będzie nalegała na poślubienie Harry'ego gdy tylko skończy siedemnaście lat. Chcę powiedzieć, że możecie wystąpić o ich adopcję, albo pozwolić nam się nimi zająć. Jednak w żadnym wypadku nie zmieni to naszych uczuć względem ciebie i Remusa.

Tonks zastanowiła się nad tym, co usłyszała. Wciąż wyglądała na nieprzekonaną.

- Tonks, mam propozycję. Może przychodź tu co jakiś czas, by spędzić kilka godzin ze mną i Jasonem. To da ci szansę na poznanie go, a on będzie mógł poznać ciebie. Dodatkowo będę miała towarzystwo i może nauczę cię kilku rzeczy w kuchni – powiedziała z uśmiechem.

- To dobry pomysł, Molly. Dziękuję – odparła młodsza kobieta.

Wielka Sala, Hogwart, pora kolacji

Kryształ DuszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz