Wielka Sala, Hogwart, Następny Poranek

1.7K 79 11
                                    

Tego ranka Harry czuł się niepewnie. Poprzedniej nocy Ginny nie przyszła do jego łóżka i miał problemy z zaśnięciem. Dręczyły go dawne koszmary na zmianę z nowymi snami o mieczu. Z tego względu wstał wcześniej niż zwykle i skończył swój poranny bieg nim większość zamku zdołała pomyśleć o pobudce.

Siedział w Wielkiej Sali niemal sam, przy stołach siedziało tylko kilka innych osób. Wyciągnął swój szkicownik i zaczął rysować. Jego oczy zaszkliły się i zapadł w stan między jawą a snem.

- HARRY!

Nagle Harry otrząsnął się i rozejrzał wokół siebie wstrząśnięty. Wielka Sala była wypełniona ludźmi! Ginny i Hermiona patrzyły na niego z troską. Tego dnia Dumbledore siedział przy ich stole i spoglądał na nich znad okularów.

- Wszystko porządku? – spytała Ginny, odgarniając mu włosy z oczu. – Wyglądasz, jakbyś w ogóle nie spał. Nie mów mi tylko, że znowu zacząłeś trenować po nocach.

Potrząsnął głową, starając się pozbyć wszechobecnej mgły.

- Nie, nic takiego. Po prostu źle spałem w nocy. Koło czwartej poddałem się i wstałem. Chyba byłem bardziej zmęczony niż mi się wydawało. Przyszedłem tu, zacząłem coś rysować i musiałem zasnąć.

Ginny zmarszczyła brwi.

- Harry, kiedy tu przyszliśmy wciąż rysowałeś. Nie zasnąłeś.

- To nie do końca prawda, panno Weasley – wtrącił się Dumbledore. – Ale może znajdziemy odpowiedź po zbadaniu tych rysunków?

Zaskoczony Harry spojrzał na kartki. Zaczął je przerzucać, szukając ostatniego obrazka, który narysował świadomie. Zapełnił osiem stron rysunkami miecza! Bez słowa wręczył szkicownik Dumbledore'owi, który zaczął przeglądać wskazane strony.

Dumbledore uniósł brew, widząc jak miecz na kolejnych obrazkach ulega stopniowej przemianie. Pierwsza strona ukazywała sztaby żelaza przekuwane w miecz. Następnie kilka rysunków miecza na kowadle, w który uderzał młot, potem kolejna seria, na której ostrzono krawędzie i polerowano ostrze. W połowie serii klinga była ukończona.

Serię kontynuowały sceny rzeźbienia herbu Gryffindora na rękojeści, razem z dziwnymi żłobieniami. Na jednej ze stron wizerunek miecza obejmował coś dziwnego przyczepionego do rękojeści, wreszcie broń przyjęła obecną postać.

- Harry, gdybym nie widział jak to rysujesz, powiedziałbym, że tworzyłeś te obrazki na bieżąco, w miarę powstawania miecza – rzekł Dumbledore, oddając mu szkicownik otwarty na stronie, która zawierała miecz z dziwnym obiektem przyczepionym do rękojeści.

Harry wpatrywał się z konsternacją w rysunek, wreszcie oddał go Dumbledore'owi.

- Proszę spojrzeć. Wygląda na to, że coś zwisa z końca rękojeści. Zupełnie, jakby zostało dodane później – zauważył Harry.

- Owszem, też mi się tak wydaje – przyznał Dumbledore. – To by wyjaśniało to dziwne żłobienia na rękojeści. Po prostu tam powinno być coś więcej.

Harry zastanowił się przez moment, po czym spojrzał starszemu mężczyźnie w oczy. Zarówno w niebieskich, jak i w szmaragdowych oczach rozbłysły iskierki. Obaj mężczyźni uśmiechnęli się szeroko.

- Czy myśli pan o tym samy?

- Z pewnością, Harry. Kiedyś przyczepiono coś do rękojeści w jakimś ściśle określonym celu. Coś, co zostało potem usunięte.

- Pytanie brzmi: jak odkryć co to było?

Harry zamyślił się, podczas gdy Dumbledore kartkował szkicownik, przeglądając inne narysowane przez Harry'ego obrazki.

Kryształ DuszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz