Nora

2.1K 81 11
                                    

Harry siedział w swoim pokoju na łóżku i czytał książkę, którą Hermiona znalazła dla niego wśród woluminów zabranych z rodowej skrytki Blacków. Przeczytał akapit, zmarszczył brwi, a potem gwałtownie się wyprostował i przeczytał raz jeszcze:

W czasach dawno minionych, ludzie, zasmuceni odejściem swoich najbliższych, często używali Kryształów Dusz, czasem nazywanymi „Spiritus Crystalus". Kryształy te przyjmowały dusze zmarłej osoby. Do dzisiejszych czasów przetrwało niewiele kamieni, jako że są bardzo kruche.

Kryształ Dusz? pomyślał. No dobra, to ma sens. I zgadza się z moimi obserwacjami dotyczącymi struktury i składu kryształu. Ale jak ma mi to pomóc w zabiciu Voldemorta? To mi nie wygląda na odpowiedź. W najlepszym razie to tylko część odpowiedzi.

Harry zanotował kilka rzeczy w swoim notatniku, a potem przerzucił kartki na stronę ze wszystkimi informacjami, które posiadał o krysztale. Przejrzał fragmenty o jego składzie i strukturze. Większość tych elementów skutkowałoby osłabieniem struktury, ale jak bardzo? Co oznacza kruche? Kruche jak szkło? Kruche jak cienki lód? Więcej pytań! Niestety rozwiązanie będzie musiało poczekać. Tego dnia był umówiony w Hogwarcie na spotkanie z kilkoma osobami.

Aleja Śmiertelnego Nokturnu

James Clearwater był członkiem Zakonu niskiego szczebla. Jego zadanie było proste. Obserwować i meldować. Jednak niepokoiło go, że ostatnio zmienili nieco jego pracę. James został wyposażony w jeden z detektorów Mrocznego Znaku i inny kryształ, na który, jak mu powiedziano, może rzucić zaklęcie, które zostanie odebrane przez Mroczny Znak.

Szczerze mówiąc nie zrozumiał większości tego, co mu powiedziano. Wiedział tylko, że ma obserwować detektor, a kiedy ten zacznie działać, ma rzucić specjalne zaklęcie na ten drugi kryształ.

Tego dnia dostarczał towar od swojego pracodawcy do apteki na Śmiertelnym Nokturnie, gdy Detektor Znaku zaczął mrugać. Szybko odłożył pudło pełne porośniętych brodawkami ropuszych palców, wydobył różdżkę i drugi kryształ. Pospiesznie rzucił zaklęcie i schował oba przedmioty. Niespokojnie rozejrzał się wokół, ale wyglądało na to, że nikogo nie interesuje to, co robi. Podniósł pudełko i podążył dalej.

Gabinet dyrektora, Hogwart

Dubledore rozmawiał w swoim biurze z Jackiem i Severusem. Zdołali opracować plan lekcji, który pozwolił połączyć pracę nad umiejętnościami magicznymi i kondycją fizyczną.

Severus miał jednak pewien problem ze swoją częścią. Wciąż nie otrzymał listy zaklęć od Harry'ego. Co prawda mieli się tego dnia zobaczyć, ale jeśli nie otrzyma tej listy zaklęć, trudno mu będzie opracować coś poza generalnymi założeniami.

Rozmowę przerwała pieśń Fawkesa. Po chwili pojawił się Skrzydło, pozdrowił Fawkesa w języku feniksów i zmienił się w Harry'ego, który wyciągnął zwój do Severusa.

- Pana lista, profesorze.

Severus szybko przejrzał listę, podzieloną na zaklęcia medyczne, ofensywne, tarcze oraz dywersję. To był bardzo wszechstronny zbiór.

- Heja mały! Zajebiaszcze wejście! – powiedział Jack.

Harry uśmiechnął się do niego szeroko i przysunął sobie krzesło.

- Harry – zaczął profesor Dumbledore. – Profesor Snape i profesor Parsons wezmą na siebie część pracy, ale obawiam się, że ty i twoi towarzysze z oryginalnej grupy będziecie musieli im pomóc.

- Rozumiem. Szczerze mówiąc tego oczekiwałem. Mam kilka opcji treningowych, ale tym razem nasze zadanie będzie nieco łatwiejsze. A jeśli nowy projekt bliźniaków Weasleyów wypali, będziemy mieli nieco inną organizację drużyn w tym roku. Chciałbym też, żeby Ron Weasley i Blaise Zabini pracowali ściśle z Jackiem nad opracowaniem solidnego planu obrony. Ron jest niezłym strategiem, a Blaise'a uczyniłem odpowiedzialnym za bezpieczeństwo zamku. Te dwa obszary będą w tym roku mocno powiązane.

Jack skinął z aprobatą głową.

- Harry, niektóre z tych zaklęć są bardzo zaawansowane – zmienił temat Severus. – Chyba nie oczekujesz, że czwartoroczniacy opanują je wszystkie?

- Nie. Uważam, że czwartoroczniacy powinni uczyć się jedynie zaklęć defensywnych i medycznych. DA nauczy pozostałych zaklęć uczniów z piątego roku i starszych. Proszę też zwrócić uwagę, że Hermiona znalazła mały zbiór zaklęć, które zniszczą naszą tarczę, gdyby kiedykolwiek dostała się w ręce przeciwnika. Szczerze mówiąc nie widzę sensu, żeby w trakcie bitwy trzecioroczniacy i młodsi zostali w szkole. Może znajdziemy kilku bardziej dojrzałych trzeciroczniaków, którzy mogliby nadzorować ewakuację? Jack… eee… profesorze Parsons, znalazł pan czas, by obejrzeć zamek?

- Profesor Parsons był już na wycieczce z profesorem Snapem – wtrącił się Dumbledore. – Właśnie miał nam przekazać swoją opinię na temat sytuacji obronnej w zamku.

Trzej mężczyźni odwrócili się do Jacka, który odchrząknął i przemówił:

- Przez wieki zamki były tworzone jako fortece, otoczone przez mury, fosy i wypełnione ślepymi zaułkami. Z tego co udało mi się zaobserwować, w ciągu ostatnich dwustu lat ktoś uznał, że Hogwart tego wszystkiego nie potrzebuje i kazał je rozebrać. To co nam zostało to kilka dobrze zbudowanych, odpornych budynków, którym jednak całkowicie brak zewnętrznych elementów obronnych. Wygląda też na to, że usunięto blanki z wież i szczytu zamku. Mam nadzieję, że wy jako magiczni goście wymyślicie jakiś sposób na przywrócenie tych murów, albo mamy do czynienia z 360-stopniowym atakiem. Musimy ograniczyć i skanalizować napastników w konkretne miejsca, by skierowali się do przygotowanych wcześniej stref śmierci.

- Więc mówisz, że albo zrobimy mury, albo jesteśmy w tarapatach? – spytał Harry.

- Można tak to ująć – potwierdził Jack.

- Dobra, pogadaj z bliźniakami Weasleyami. Oni mogą wykombinować coś do postawienia tymczasowego muru dla naszego użytku. Jeśli nic nie wymyślą chyba możemy po prostu otoczyć zamek przenośnymi bagnami. Kolejna sprawa – kontynuował Harry, zwracając się do Dumbledore'a. – mam do pana prośbę. Jak pan wie, w ostatniej wizji pokazano mi kryształ. Znalazłem jego nazwę. To coś nazywanego Spiritus Crystalus, znany też jako Kryształ Dusz. Wszystko co znalazłem odnosi się do tych kryształów, jako artefaktów używanych podczas jakichś prymitywnych rytuałów śmierci. Wiem, że to nie broń, ale to ważne – przerwał na moment, by wręczyć Dumbledore'owi kopię swoich notatek na ten temat, po czym spytał: - Czy z pana wpływami w obecnym rządzie mógłby się pan dowiedzieć czy Niewymowni wiedzą coś na ten temat?

- Zobaczymy co da się zrobić – odpowiedział Dumbledore. – Minister Bones uważa, że jest ci winna przysługę po przełomie w sprawie dyrektora Ragnota, więc może będziemy w stanie dostać na ten temat jakieś informacje.

Harry uśmiechnął się z wdzięcznością. Ten kryształ doprowadzał go do szału!

- Jeszcze jedno. Wiem, że chciał pan, żebym przybył do szkoły wcześniej, ale nie wiem czy to najlepszy pomysł. Nie będę mógł za wiele zrobić, póki nie przybędzie reszta uczniów, a szczerze mówiąc boję się o Ekspres.

- Masz rację, ja też martwię się o Ekspres – przyznał dyrektor. – Dochodzą do nas plotki, jakoby Voldemort miał coś zaplanowane na wrzesień lub październik. Ekspres byłby idealnym celem. Może faktycznie powinieneś być na pokładzie razem z twoimi kolegami i koleżankami.

- Dokładnie tak sobie pomyślałem – zgodził się Harry. – Jeśli nie ma już nic do omówienia, to będę leciał. Remus powiedział, że chce mi coś pokazać na Grimmauld Place.

Dumbledore spojrzał na dwójkę nauczycieli i widząc ich potaknięcia odpowiedział Harry'emu:

- Myślę, że na razie to wszystko. Jeśli będziemy cię potrzebować, skontaktujemy się z Grimmauld Place albo z Norą.

Harry skinął głową i zmienił się w skrzydło. Zerwał się do lotu, okrążył biuro, pożegnał Fawkesa i zniknął w płomieniu.

- Musicie przyznać, ten dzieciak ma wyczesane wyjścia! – zawołał Jack.

Snape i Dumbledore wymienili cierpiętnicze spojrzenia.

Kryształ DuszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz