-Tagato – zawołał niespodziewany głos powodując podskoczenie młodego chłopca.
Z lękiem odwrócił się i zobaczył swojego najstarszego brata.
- Madara-kun- wyszeptał ze zdziwieniem .
Madara popatrzył na swojego młodszego brata i na krzaki w których siedział. Następnie z uniesioną brwią chciał już wysłuchać jego tłumaczeń, gdy ten szybkim ruchem złapał i podciągnął go za rękę w dół.
Lekko oburzony chciał się wyrwać, ale Tagato błagalnym wyrazem twarzy poprosił go o ciszę. Madara popatrzył co kryło się za krzakami.
Był to drewniany dom, którego tarasowe drzwi były całkowicie otwarte. Ciekawszym było to co kryło się za nimi: wyglądało to jak szkoła gry na instrumentach.
Widocznie dopiero skończyły się zajęcia. Jednakże jedna osoba została- była to młoda dziewczyna z czerwonobrązowymi włosami, która siedziała przy pianinie.
Z oburzeniem popchnął swojego brata i syknął:
- Już wiem czemu wymykasz się z treningów..
-To nie dlatego, że chce romansów. – wytłumaczył z grymasem Tagato. Mój brat zawsze myśli, że wie wszystko najlepiej.
Próba Madary, aby wyperswadować coś młodszemu bratu została przerwana delikatnym dźwiękiem instrumentu. Spojrzał w kierunku dziewczyny, z lekkim skupieniem analizowała ułożenie swoich palców. Muzyka była uspokajająca, lecz po chwili słychać było urwany dźwięk. Dziewczyna najwyraźniej pomyliła się. Sfrustrowana walnęła w klawisze, a następnie schowała twarz w dłoniach.
- Ćwiczy tą piosenkę już od kilku dni.- zagadnął Tagato.
Madara prychnął i raptownie wstał.
- Może ją ćwiczyć nawet do śmierci, ja chciałbym wiedzieć: co robisz na granicy wioski naszego klanu z Uzumaki ?! Czemu nie trenujesz ?!
Młodszy brat podnosząc nieśmiało głowę odpowiedział:
- Nie tylko trenowaniem człowiek żyje, zawsze to czułem, ale teraz wiem czego mi brakowało - niesfornie wyginał swoje palce.-Lubię muzykę bracie, walka nie jest moim światem.
- Jest światem który rządzi nami wszystkimi.- odpowiedział twardo.
- Nie moim- zaczął- odkryłem to miejsce przypadkowo, tak samo jak tę szkołę. U nas takich rzeczy nie doświadczysz. Nie wiedziałem, że może istnieć delikatne piękno. – smutno uśmiechnął się i odwrócił głowę w kierunku dziewczyny. Jego wyraz twarzy mógł być nazwany marzycielskim.Madara westchnął, nigdy nie umiał zrozumieć swojego brata. Kilka metrów dalej dziewięcioletnia dziewczynka po raz kolejny spojrzała w stronę krzaków. Od jakiegoś czasu ciągle się poruszały. Widywała go od jakiegoś czasu i za każdym razem zastanawiała się:
Czemu nie wyjdzie? Czemu nie przywita się? Może sam chciał się zapisać, ale rodzice mu nie pozwalali? Raz za razem nawiązywała z nim kontakt wzrokowy lecz nigdy ze sobą nie rozmawiali. Zastanawiała się kim on był. Podeszłaby gdyby tylko nie była tchórzem.
Chciałam dla niego zagrać tę piosenkę, niestety nie ważne ile razy zaczynam, ciągle się mylę. Nici z koncertu .- pomyślała ze smutkiem.
Zauważyła, że krzaki poruszałby się żwawiej niż zazwyczaj, jak gdyby ktoś szamotał się w nich.
Gdy ciekawość wzięła górę nad nieśmiałością, podniosła się z krzesła i zaczęła podchodzić w stronę dziwnych ruchów. Będąc już metr od nich usłyszała jak ktoś mocnym głosem powiedział:
- Nic mnie to nie obchodzi, wracamy do domu !
-Ciii !..Bbbbracie, proszę ciszej !
A zaraz potem wyłoniły się z krzaków dwie postaci. Wyższy chłopiec ciągnął za bluzkę niższego. Nie wyglądali jak ludzie z jej klanu. Nie było to dla niej problemem jej wioska nie prowadziła wojen z żadnym klanem.Chłopcy zorientowali się ze swojego błędu i spojrzeli w twarz zaskoczonej dziewczyny.
Madara obmyślał w głowie jakby ją tu obezwładnić i czym szybciej czmychnąć do swojej wioski. Nie mógł otwarcie walczyć, ponieważ klan Uzumaki pozostawał jak na razie bezkonfliktowy i neutralny, jednak gdyby dziewczyna podniosła alarm zrobiłoby się nieprzyjemnie. Nie byli mile widziani.
Dziewczyna czytając z wyrazu jego twarzy jakie miał zamiary szybko powiedziała:
- Nie chcę atakować ! Jakbym umiała- dodała w myślach.
Madara puścił swojego brata i z uniesioną brwią zmierzył dziewczynę wzrokiem. Najwyraźniej pomysł, że ona mogłaby chcieć ataku, a co więcej sukcesywnie go dokonać, była dla niego żałosna. Ta lekko speszona odwróciła się do niższego chłopca.
- To ty słuchasz mojej gry – oznajmiła.- Jestem Yo-chin. – wyciągnęła rękę w stronę chłopca.
Lekko zawstydzony potarł dłonią kark, a drugą uścisnął jej rękę odpowiadając:
-Tagato.
Yo-chin przeszła teraz do drugiego chłopca. Ten wydawał się jej trudniejszy, nie umiała wytłumaczyć dlaczego, jednak wydawał jej się bardzo pewny siebie i niesamowicie utalentowany.
-Yo-chin .– podała mu rękę.
Od niechcenia wyciągnął swoją, przeklinając w jakiej beznadziejnej sytuacji się znaleźli.
-Madara.***************************************************
Witam, jest to pierwszy fanfic do którego podchodzę poważnie i jest on dum dum dum dum ( napięta muzyka w tle) o anime, a dokładniej jak wskazują tagi o Madarze, Tobiramie i paru innych osobach. Ze swojej strony mogę powiedzieć, że nie planuje cukierkowego przedstawienia ninja. Kurcze byli wojownikami i do tego w erze wojen, więc kodeksy ich nie obowiązywały :/ na razie jednak są to dzieci więc powstrzymam się z drastycznymi opisami.
See ya , całuski ! :*
CZYTASZ
Duty first. Love second (1)
FanficWszystko dzieje się w universum Naruto, a raczej wiele lat przed głównym bohaterem popularnego anime, czyli w erze Wielkich Wojen Ninja. Dziewięcioletnia Yo-chin z klanu Uzumaki poznaje młodszego brata Madary Uchiha- Tagato. Chłopak czuję do niej...