DWADZIEŚCIA CZTERY

18 2 0
                                    

DIANA

Dzisiaj dzień upłynął mi dość masakrycznie, nie dość, że mi się dłużył to jeszcze był strasznie nudny co mi nie pomagało. Chociaż za trzydzieści minut jestem umówiona do Camerona, a więc humor na pewno mi się poprawi. Dzisiaj idę do niego, żeby z nim pograć, bo on nie ma z kim, a ja lubię grać, więc nie mam z tym problemu.

Jadąc do niego wstąpiłam do sklepu i kupiłam nasze ulubione, albo jedne z ulubionych przekąsek. Zawsze tak robię, bo na pewno zgłodniejemy, a Cameron ma dwie lewe ręce i zawsze pustą lodówkę, zresztą ja nie jestem służącą, żeby w jego domu gotować. Zaparkowałam przed jego domem delikatnie spóźniona, następnie chciałam wejść do jego domu, ale drzwi były zamknięte, co nigdy się nie zdarza, ponieważ zawsze wie, że jak ja przychodzę to drzwi muszę być otwarte. Powodem tego jest fakt, że on jest głuchy, a ja nigdy nie czekam jak debil pod drzwiami. Kilka razy było tak, że nie otwierał mi więc wkurwiona wróciłam do domu, a ten potem dzwoni do mnie z pretensjami, że kurwa nie przyjechałam.

Tym razem także czekałam dość długo, ale chuj bo nikt nie otwierał. Zadzwoniłam do niego, ale odebrać też nie odebrał, więc wkurwiona wzięłam kamyk i rzuciłam nim w jego okno, co również żadnego efektu nie przyniosło. Za to zauważyłam, że okno jest otwarte, a to oznacza, że ktoś w domu jest. Jako, że miałam chujowy dzień zdecydowałam się wspiąć na drugie piętro i jakoś wejść do środka przez to okno. Plan był zajebisty, tylko szkoda, że nie mam tyle siły i spadłam zanim w ogóle weszłam. Zrezygnowana wsiadłam do auta i pojechałam do centrum. Stałam w korku kiedy zadzwonił do mnie Alan, że ma chwilę czasu wolnego i że chciałby się spotkać. Zgodziłam się bo nic lepszego i tak do roboty nie miałam. Dobrze się złożyło, ponieważ byłam w miarę blisko jego domu. Napisał mi swój adres i dobrze bo nie pamiętałam go, przy okazji musiałam się zgubić, a powodem tego był fakt, że podjechałam z drugiej strony i potem nie mogłam znaleźć drogi jak mam podjechać od drugiej strony.

W końcu znalazłam i zapukałam do drzwi, a chwile potem zobaczyłam w nich Alana. Weszłam do środka, a następnie skierowałam się po jego wskazówkach do jego pokoju. On w tym czasie poszedł po jakieś szklanki oraz coś do picia. Zdziwiłam się bo w dzisiejszych czasach mało kto z osób które ja znałam proponował coś takiego. Co raz bardziej zaczyna mi się podobać, mam nadzieję, że uda mi się dowiedzieć tego czego chcę.

Po trzy godzinnej rozmowie musiałam się już zbierać, co oznajmiłam z bólem serca, ponieważ świetnie nam się gadało. Naprawdę nie pamiętam z kim ostatnio złapałam tak dobry kontakt i to tak szybko. Jadąc autem cały czas miałam uśmiech na ustach, mimo iż nie dowiedziałam się niczego związanego z Kate. Wchodząc do domu dostałam milion wiadomość czy dobrze dotarłam.

Resztę dnia spędziłam rozmawiając z nim, na przeróżne tematy, które nam się nie kończyły. Rozmowa skończyła się na tym, że wkrótce się spotkamy, ponieważ obydwoje lubimy swoje towarzystwo, mimo iż rozmawialiśmy drugi raz w życiu. Po tym ja wzięłam szybki prysznic, a następnie położyłam się i udałam do lepszego świata.



*****

Przepraszam za to, że dzisiejszy rozdział tak późno, ale zapomniałam o nim :( Mam nadzieję, że nie jesteście na mnie bardzo źli, w końcu jednak go wrzucam, wprawdzie późno, ale lepiej niż wcale. Na swoje usprawiedliwienie mam to, że jestem chora i dodatkowo mam słabą pamięć. Także jeszcze raz przepraszam i miłego wieczoru <3

**Autorka**

Tough LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz