SZEŚĆDZIESIĄT OSIEM

17 1 0
                                    

DIANA

Oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy sobie prosto w oczy, na widok Dylana który się lekko uśmiechnął zrobiłam to samo. Trwaliśmy tak chwilę, aż mój towarzysz się odezwał:

- To jaka jest teraz nasz relacja?

- Nie wiem, ale nie chcę już być twoją przyjaciółką - powiedziałam po tym jak zebrałam się na odwagę

- Chcesz być moim wrogiem numer jeden? - widząc moją minę dodał - Żartowałem, wiem że chcesz być moją dziewczyną, ale no nie wiem - powiedział uśmiechając się

- No wiesz co - powiedziałam niby obrażona, ale nie na długo ponieważ już po chwili poczułam jak mnie przytula i cała złość mi minęła

- Zostaniesz moją dziewczyną? - zapytał trzymając mnie w ramionach i patrząc mi prosto w oczy

- Tak - powiedziałam i nasze usta ponownie się złączyły


Później poszliśmy na spacer, podczas którego wyraziłam swoje obawy odnośnie naszego związku:

- Jak myślisz jak inni na to zareagują?

- Na pewno będą zdziwieni, w końcu kto by się spodziewał ze będziesz chodzić z tak zajebisty gościem

- Ale ty masz ego - powiedziałam ze śmiechem, nie wiem jakim cudem przez tyle miesięcy nie zauważyłam, że on jest taki zabawny

- Początkowo będą zaskoczeni, ale kogo obchodzi ich opinia, razem damy radę i wszystko będzie dobrze

- Mam nadzieję, a nie obawiasz się reakcji swoich znajomych

- Jeśli cię nie zaakceptują to nie są moim znajomymi

- Czemu?

- Głównie dlatego, że prawdziwemu przyjacielowi zależy na szczęściu drugiego przyjaciela, a widać że przy tobie taki jestem. Po za tym powinni mnie wspierać, nie zależnie od tego czy się sparzę czy nie

- Może masz rację, ale nie uważasz, że będzie to dziwne - powiedziałam - Nikt z nich z dnia na dzień nie zacznie mnie lubić

- Nie mogę od nich tego wymagać, ale z czasem się polubicie, a jeśli nie to będziecie się wzajemnie tolerować

- Może masz rację

- Nie martw się, nie zależnie od tego jak zareagują inni, ja wiem że przejdziemy to razem. Tym bardziej, że za kilka tygodni jest koniec szkoły i każdy z nas rozjeżdża się w inne strony

- Jednym słowem co ma być to będzie

- Dokładnie tak


Do domu wróciłam szczęśliwa, ponieważ wreszcie czuję że wszystko jest tak jak być powinno. Oczywiście moi rodzice, zauważyli mój za dobry wręcz humor:

- A ty co taka szczęśliwa, wygrałaś na loterii?

- Victor głupoty gadasz, od razu wiadomo, że chodzi o chłopaka, prawda?

- Tak mamo, chodzi o chłopaka

- No to mów komu mam wsadzić kija w dupę

- Tato, spokojnie, po prostu wszystko wyjaśniłam sobie z Dylanem i tak jakoś wyszło, że jesteśmy razem

- No to skoro masz chłopaka, to pasowałoby żebyśmy go poznali, także zaproś go na przyszły tydzień do nas na obiad

- Dobry pomysł, muszę mu powiedzieć co go czeka jak ci coś zrobi

- Tato, jeszcze go przestraszysz

- A tam głupoty gadasz, musi wiedzieć gdzie jego miejsce

Tough LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz