SZEŚĆDZIESIĄT CZTERY

18 1 0
                                    

DYLAN

Dzisiejsza próba minęła bez rozlewu krwi, a to już coś. Wprawdzie niby z Dianą zakopaliśmy topór wojenny, ale mimo wszystko nie sądziłem że uda nam się zostać w swoim postanowieniu. Nawet się nie wyzwaliśmy, no i przy okazji nawet sama nauczycielka powiedziała, że dobrze razem gramy. Przy okazji sam muszę przyznać, że z Dianą faktycznie dobrze mi się grało. Zarówno dlatego, że obydwoje umieliśmy tekst, jak i dlatego że wiedzieliśmy się wzajemnie już w różnych stanach. Raz ja byłem w bitej śmietanie, a ona w sosie. Innym razem ja zostałem oblany brudną wodą. Także widzieliśmy się w momentach, które były jednymi z gorszych w naszym życiu, przez co nie wstydziliśmy się przed sobą.

Po udanej próbie zaprosiłem Dianę do pobliskiej kawiarni, żeby uczcić to, że zakończyliśmy wojnę, za to że nasza zemsta się udała, gdyż owa dwójka nie pojawiła się dzisiaj w szkole, nad czym ja nie ubolewam. Po dojściu do kawiarni zobaczyłem, że w środku jest masa ludzi, jednak kilka stolików było jeszcze wolnych.

Ja zamówiłem zimną herbatę oraz pierwsze lepsze ciasto, a Diana pozostała przy lemoniadzie, którą postanowiła tu spróbować. Po otrzymaniu zamówienia, zaczęliśmy rozmawiać o wczorajszej akcji, która już krąży po internecie i nawet jeśli ktoś nie widział jej na żywo, to zobaczy ją gdzieś na internecie.

Po wyjściu z kawiarni wróciliśmy pod szkołę, gdzie rozstaliśmy się i każde z nas pojechało w swoją stronę. Ja pojechałem do domu, gdzie moja mama nie mogła się powstrzymać od skomentowania mojego dobrego humoru:

- A co ty taki uchachany jesteś?

- A co to już nie mogę mieć dobrego humoru od tak? - zapytałem bo nie rozumiem czemu ludzie uważają, że jeśli jesteś szczęśliwy to musiało stać się coś, co wprawiło cię w ten stan

- Mam podejrzenie, że ktoś za tym stoi, a dokładnie jakaś dziewczyna, zgadłam?

- Po części - powiedziałem wymijająco

- Po prostu zakopałem drogę wojenną z jedną dziewczyną i próbujemy się przyjaźnić

- Tylko?

- Mamo, tylko się przyjaźnimy

- Nie wiem, jak na moje oko to skoro jesteś taki szczęśliwy to zakochałeś się w niej

- Nie prawda - powiedziałem idąc do swojego pokoju

- Zakochałeś się mówię ci, chcę ją poznać, więc zaproś ją na niedzielny obiad - usłyszałem od mamy, ona zawsze musi postawić na swoim

Tough LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz