SIEDEMDZIESIĄT PIĘĆ

21 1 5
                                    

DYLAN

Dzisiaj mamy ostatnie mecz w tym sezonie od którego dużo będzie zależeć. Ostatnie mecze poszły nam wyjątkowo dobrze i ten zadecyduje o tym który zespół jest lepszy w tym roku. Jako, że lekko się stresuje to cieszy mnie fakt, że na widowni jest kibicująca mi Diana wraz ze swoimi znajomymi, którzy wcale nie są tacy jak myślałem.

Wychodzimy z szatni ubrani w stroje, które wskazują na to kogo reprezentujemy. Mecz nie gramy u siebie, ponieważ u nas nie ma w szkole na to miejsce. W szkole naszych rywali miejsca było zdecydowanie więcej, co oznacza, że i osób na widowni było więcej. Ja jednak od razu zauważyłem Dianę, która mi machała. Widząc jej uśmiech, wiedziałem, że będzie dobrze, wiedziałem że wygramy. Z tą myślą zagrzałem do gry kolegów z drużyny, wszyscy weszliśmy na boisko, wiedząc że tak łatwo nie odpuścimy tego pucharu.



DIANA

Siedzę na widowni cała zestresowana, wiem że piłka to dla Dylana coś bardzo ważnego, dlatego liczę, że wygrają ten mecz, ponieważ na to zasłużyli. Mimo iż mecz nie jest w naszej szkole, to więcej osób kibicuje przeciwnej drużynie niż tej tutejszej. Mogłabym powiedzieć, że trzy czwarte trybunów zajęte są osobami z naszej szkoły, dopiero pozostała część kibicuje reprezentacji tej szkoły.

Właśnie skończyła się pierwsza połowa i jest 2:2 co oznacza, że w drugiej połowie będą musieli dać z siebie jeszcze więcej, aby wygrać. Nasza drużyna jest nie co w gorszym humorze, powodem tego jest fakt iż jeden z lepszych zawodników musiał zejść, przez co nasz zespół jest osłabiony. Mimo wszystko wierzę w to, że wygramy, ponieważ inaczej być nie może. Szczególnie, że Dylan jest kapitanem, a wiem że nie odpuści do samego końca.

Pierwsze minut drugiej połowy nie były dla nas zbyt dobre, gdyż został nam strzelony gol, przez co wynik prezentował się 3:2 niestety dla drużyny przeciwnej. Z całej siły trzymałam kciuki i chyba się opłaciło, ponieważ kwadrans przed końcem strzelili gola. Po trybunach przeszedł głośny okrzyk, który już po chwili zamienił się w okrzyk złości. Bowiem sędzia, zadecydował że gol powinien zostać unieważniony co też się stało. Było to nie sprawiedliwe, bo wszystko było zgodne i nie było się do czego przyczepić, ale sędzia jest z tutejszej społeczności więc nie trudno się domyślić kogo faworyzuje.

Ostatnie minuty upłynęły na tym, że każda z drużyn próbowała strzelić gola tej przeciwnej. Nasza, żeby zremisować, a przeciwna aby być pewną wygranej. W meczu nie działo się nic, aż do momentu kiedy kończyła się druga połowa, dosłownie w ostatnich sekundach został strzelony gol, dzięki któremu wynik był remisem. Został jeszcze czas doliczony, który chyba nigdy nie miał tak dużej wagi jak teraz.



DYLAN

Zremisowaliśmy, chociaż powinniśmy wygrać, w końcu nie było się do czego przyczepić. Z drugiej strony jako kapitan wolę przegrać niż wygrać bez honoru, którego nasi przeciwnicy nie mają. Sędzia jest z ich miasta, co logicznie mówi komu kibicuje, więc nie dziwię się, że nam nie uznał gola, który przeważyłby ten mecz.

Zostały nam doliczone trzy minuty, co jest czasem w którym uda nam się dużo zrobić, ale strzelę tego gola za wszelką cenę i to tylko dlatego, żeby zobaczyć jak przeciwnikom zniknie z twarzy ta pewność wygranej.

Popatrzyłem na Dianę i wiedziałem, że strzelę gola. Zacząłem podawać piłkę do kolegów, w efekcie czego doszliśmy do bramki, podałem piłkę do Leona, który niestety nie trafił. Czas się już powoli kończył, a my straciliśmy zapewne ostatnią szansę na wygraną. Plusem przynajmniej jest to, że nie przegramy a zremisujemy.

Zostało dwadzieścia sekund, a ja prowadziłem piłkę do bramki. Biegłem najszybciej jak się da, co się opłaciło, ponieważ strzeliłem idealnie w ostatniej chwili. Oczywiście nasi przeciwnicy przyczepili się do tego, że było już po czasie, ale tym razem sędzia nawet na upartego nie mógł tego nie uznać, gdyż była to ostatnia akcja, którą mogliśmy przeprowadzić i to zrobiliśmy jak widać z sukcesem.

Zaraz po oficjalnym przekazaniu nam pucharu, reszta kolegów z naszej drużyny wbiegła, aby z nami cieszyć się tym sukcesem. Wszyscy poszliśmy wziąć szybki prysznic i kiedy już emocje lekko opadły, wróciliśmy aby zrobić sobie zdjęcie jako wygranej drużyny. Chwilę potem mecz się zakończył i mogliśmy już wrócić do domu. Ja pierwsze co zrobiłem to odnalazłem w tłumie Dianę:

- Gratuluję, wiedziałam, że wam się uda - powiedziała rzucając mi się na szyję

- Dziękuje za to, że mi kibicowałaś, wiele to dla mnie znaczyło - powiedziałem w jej włosy

- Wiem i dlatego nie mogłoby mnie tam zabraknąć

Po tych słowach wyszliśmy z terenu szkoły, a następnie skierowaliśmy się na imprezę, która ma uczcić naszą wygraną. Oprócz nas czyli reprezentantów, będą jeszcze nasi przyjaciele oraz reszta szkoły o ile się pomieści.



*****

Jako, że mam dzisiaj (15.12) urodziny to postanowiłam z tej właśnie okazji wstawić wam dodatkowy rozdział, mam nadzieję, że się cieszycie. Miłego czytania i do jutra <3

**Autorka**

Tough LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz