TRZYDZIEŚCI

18 1 0
                                    

DIANA

Wstałam cała w skowronkach, powodem tego była wczorajsza sytuacja. Zaczęłam się przygotowywać, co tym razem zajęło mi więcej czasu ze względu na to, że chciałam wyglądać lepiej niż na co dzień. Wybrałam czarną, rozkloszowaną spódniczkę, a do tego czarna bluzkę, która nie dawno do mnie przyszła. Do tego założyłam buty na obcasie, nie był on jakoś wielki, ale na tyle duży, że go odczuwałam. Gotowa wyszłam z domu, po wcześniejszym zjedzeniu śniadania. Pod Eli podjechałam pięć minut później:

- Co żeś się tak wystroiła? A nie czekaj pewnie chodzi o Alana - sama sobie odpowiedziała, czy to aż tak oczywiste

- Bingo

- Jeśli cię nie zechce to nie wiem co z nim jest nie tak

- Wiesz właściwie to - przerwałam, bo nie gadaliśmy o tym czy mamy o tym mówić czy trzymać jeszcze dla siebie przez jakiś czas

- No co?

- Jesteśmy razem - powiedziałam, w końcu Eli to moja przyjaciółka i wiem, że nikomu tego nie wygada

- Czekaj co! Od kiedy?

- Od wczoraj - powiedziałam uśmiechając się na samo wspomnienie

- No nieźle, teraz tylko mam nadzieję, że nie będziesz po nim płakać

- W razie czego skopiemy mu dupę - zaśmiała się

- A Ver wie?

- Jeszcze nie, ale pewnie dzisiaj powiem reszcie

Pod szkołą byłyśmy dosyć długo przez lekcją, ale zobaczyłam, że reszta naszej paczki siedzi i pije sobie kawę. Podeszłyśmy do nich:

- Nie uwierzycie w to co zaraz powie wam Diana

- Bez przesady, ale faktycznie może was to zaskoczyć

- Mów, bo jestem ciekawy - powiedział Alex, który faktycznie nie nawidzi czekać

- Ja i Alan jesteśmy razem, ale na razie nie mówcie nikomu

- No szalejesz mała

- Powiedz to jeszcze raz Cameron, a tak zaszaleję, że wylądujesz na oddziale intensywnego leczenia - każdy na to się zaśmiał



DYLAN

Po wczorajszej imprezie przyszedłem do szkoły w niezbyt dobrym humorze. Nie dość, że napierdalała mnie głowa, to miałem dzisiaj trening, który nie uśmiechał mi się. Pierwszą lekcją tego dnia była biologia, za którą nie przepadam, ale tylko dlatego że aby ją zdać to naprawdę muszę się uczyć. Każdemu wydaje się, że olewam szkołę i faktycznie tak jest, ale tylko wtedy kiedy wiem że na spokojnie ten przedmiot zdam. Oczywiście na lekcji siedziałem z Paulem, który nauki mi nie ułatwiał, ale lepiej tak niż jakbym miał siedzieć z jakimś kujonem w pierwszej ławce.

Po wszystkich lekcjach, które jakoś przeżyłem przyszedł czas na trening. Najpierw musiałem przebrać się w odpowiedni strój, dzisiaj szło mi to tak wolno, że aż trener musiał mnie dwa razy wołać, zanim gotowy wyszedłem. Kolejną godzinę ostro ćwiczyłem i trener chyba nie zauważył w jakim stanie byłem. Zmęczony, ale zadowolony zszedłem z boiska i udałem się szybko odświeżyć. Potem ubrałem się i miałem wychodzić kiedy podszedł do mnie trener:

- Pamiętasz jaka jest zasada?

- Tak, że pijani mamy na boisko nie wchodzić

- No właśnie, więc weź ją sobie do serca, bo następnym razem, nie pozwolę ci grać

- Ale nie jestem pijany

- Pijany może i nie, ale widać że kacyk męczy, w mojej drużynie nie pije się przez treningami

- Yhy

- Nie yhy, takie piwko może poważnie wpłynąć na twoje zachowanie, a w końcowym efekcie może doprowadzić do nieszczęścia. Weź moje słowa na poważnie, jeśli zdarzy się to jeszcze raz to zostaniesz zawieszony, a może nawet i wyrzucony

- Wyrzucony?

- Tak, a czego się spodziewałaś? Dobry sportowca nie pije wiedząc, że następnego dnia ma trening, Nie bronię ci pić, ale pij z umiarem i w odpowiednie czasie

- Dobrze trenerze, to więcej się nie powtórzy

- Mam nadzieję

Super, jeszcze prawie bym wyleciał z drużyny, przykro mi to przyznać, ale od teraz stopuje z alkoholem. Albo może nawet i rzucę, w końcu wątpię, żebym na imprezie umiał się powstrzymać.

Tough LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz