SIEDEMDZIESIĄT OSIEM

15 1 0
                                    

DIANA

Wstałam dość wcześnie, chociaż była już dziesiąta, co oznaczało, że iść teraz do domu się nie opłaca, szczególnie że mogę spędzić ten dzień z Dylanem, nawet jeśli tego nie chcę. Wstałam i zeszłam na dół, aby zobaczyć jak na kuchni w blacie leży karteczka z informacją, że mama Dylana musiała wyjść do pracy. Jako, że byłam lekko głodna to postanowiłam zrobić naleśniki, ponieważ wiem że Dylan je lubi.

Na szczęście wszystkie produkty były, przez co przynajmniej nie musiałam zapierdalać do sklepu. Dwadzieścia minut później naleśniki były gotowe, a ja jedynie dobierałam odpowiednie składniki. Właśnie polewałam je sosem, kiedy usłyszałam za sobą krzyk. Odwróciłam się szybko w ręce ściskając jeszcze butelkę z sosem, której zawartość wkrótce wylądowała na moim chłopaku, który wpadł na pomysł aby mnie przestraszyć.



DYLAN

Widząc jak nuci sobie lekko w głowie, dodatkowo kręcą dupą jak pojebana nie mogłem i przestraszyłem ją, za co później spotkała mnie kara.

Wytarłem sobie twarz z sosu truskawkowego jakim zostałem oblany przez moją kochaną dziewczyną. Mógłbym mieć za to do niej pretensje, ale zrobiła mi naleśniki, więc z góry ma już wybaczone.

Po zjedzeniu przepysznego śniadania, Diana stwierdziła, że chyba pora już iść do siebie i w tym celu ruszyła do mnie do pokoju po swoje ubrania. Dopiero teraz zauważyłem jak krótka jest na niej moja koszulka. Dałem jej ją po to, żeby te w których chodzę nie sięgały jej do ziemi, jednak koszulka sprzed kilku lat nie był dobrym wyborem, ponieważ ledwo co zakrywała jej tyłek. Oczywiście taki widok mi nie przeszkadzał, ale niezbyt przyjemnie było czuć jak przeszkadza innej części moje ciała. Aby jakoś to ogarnąć i nie wyjść na dziwnego kiedy do mnie zejdzie, ruszyłem do łazienki w której spędziłem kolejne kilka minut.

Wyszedłem z łazienki i zauważyłem jak Diana zmywa naczynia po naszym śniadaniu:

- Mogłaś je zostawić, ja bym je potem pozmywał - powiedziałem całując ją w szyję

- Wątpię, raczej zrobiłabym to twoja mama, a jako że wczoraj miała urodziny to nie powinna

- Jesteś wspaniała - powiedziałem

- Wiem, ale muszę już uciekać do domu

Podwiozłem Dianę do domu tak jak chciała przy okazji mówiąc, że wpadnę po nią w poniedziałek przed szkołą. Głównie po to, żeby nie musiała jechać komunikacją, ponieważ ma przegląd auta.



*****

Przepraszam, że rozdziału nie było wczoraj (18.12), ale miałam mały problem z internetem. W każdym razie to jest rozdział zaległy, a dzisiejszy pojawi się za parę godzin.

**Autorka**

Tough LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz