~ Rozdział 6 ~

144 8 1
                                    

Trzeci dzień po imprezie, czyli sobota, dokładnie 9:00. Nadal nie mam humoru ani żadnej, albo bardziej jakiejkolwiek ochoty na cokolwiek. Ollie próbował mnie pocieszyć, szczekał i robił różne sztuczki, przez które normalnie bym się roześmiał, ale mój nastrój sprawił, że nie potrafiłem się uśmiechnąć, więc pogłaskałem go po łebku.
Po kilku próbach mój czworonożny przyjaciel wymusił na mnie bym wyszedł z nim na spacer; może miał rację, ileż można siedzieć w domu...
Tak, od imprezy nie wychodziłem wogóle z mojej "niedźwiedziej gawry"

***

Szedłem powoli chodnikiem, ręce trzymałem w kieszeniach. Ollie był zachwycony, że wyszedł, mi też się trochę polepszyło, to pewnie dzięki świeżemu powietrzu. "dziękuję Ollie", patrzyłem na niego, a on radośnie pomerdał ogonem. Weszliśmy w uliczkę, gdzie po obu stronach rosły palmy...
-Chris! Chris! - usłyszałem za swoimi plecami.
Jak się odwróciłem, zobaczyłem Aurę, biegła do mnie wołając, żebym poczekał.
-uhh... Dobrze, że mnie usłyszałeś - powiedziała przytulając mnie na przywitanie - Jak tam?
-Dobrze - nie chciałem jej mówić, że źle, ani tego że nie mam ochoty z nią rozmawiać - A u Ciebie?
- Wspaniale! - zapiszczała - bo spotkałam Ciebie. Myślałam, że już Cię nie spotkam... Fajnie mi się z Tobą w środę, w klubie, rozmawiało.
"Tylko Tobie, ja nie miałem ochoty tam siedzieć". Ogólnie wyglądało to tak, że ja tylko siedziałem i przytakiwałem, a ona nawijała.
-Tak fajnie było - skłamałem
- Musimy to powtórzyć! I to jak najszybciej. Może... Dzisiaj wieczorem, w tym samym klubie?
Masakra... jeszcze tego brakowało.
-nie mam czasu i w następnym tygodniu też nie dam rady - powiedziałem, a ona momentalnie posmutniała- a i ja już muszę wracać, mam dużo spraw z Chłopakami.
-ohh... No Oki-powiedziała - Pa pa
Uścisnęła mnie na pożegnanie i oboje poszliśmy w swoje strony, ja oczywiście do domu, a  ona nie wiem, pewnie też tak samo jak ja.

"Znalazłem Miłość Dla Siebie..."Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz