Nigdy nie sądziłam, że kiedyś będę chciała udusić Flasha Thompsona gołymi rękami na stołówce pełnej uczniów. Że wbiję mu paznokcie w rękę i niemal zabiję go samym spojrzeniem. Potem Flash powie coś, przez co moje życie nagle się zmieni i po kilku sekundach zostanę jego dziewczyną.
Zacznijmy jednak od początku.
***
Jak to się stało, że w jednej chwili siedziałam w pokoju i czekałam, aż Peter się wykąpie, a w drugiej biegłam ulicami w obcisłym stroju? Nie wiem, naprawdę nie wiem. Sam fakt, że Lisa uznała, że powinnam działać, sprawił, iż straciłam jasność umysłu. Kompletnie nie pamiętam, jak znalazłam się na parterze Stark Tower.
– W wiadomościach mówią, że siedmiu ludzi ma broń. – Usłyszałam głos Lisy w słuchawce.
– Przyjęłam.
Przechodnie patrzyli na mnie z zaciekawieniem. Cóż, nie codziennie mają okazję zobaczyć samą Kontrast biegnącą chodnikiem ile sił w nogach.
– Allie, uważaj na siebie – powiedziała moja przyjaciółka, a w jej głosie usłyszałam troskę.
– Zawsze na siebie uważam. To inni nie uważają na mnie.
Lisa się zaśmiała, co uznałam za dobry znak. Za dobry znak nie uznałam jednak szarpaniny, której dźwięki w słuchawce sprawiły, że zatrzymałam się gwałtownie.
– Lisa? Lisa, co się stało? – Przez chwilę nie wiedziałam, czy zawrócić i pomóc Lisie, czy powstrzymać przestępców przed zrobieniem komuś krzywdy.
– Spokojnie, nic mi nie jest. Ten dureń postanowił z tobą pogadać. – Odetchnęłam z ulgą, jednak nie na długo.
– Allison, gdzie jesteś? – Peter nie wydawał się zadowolony.
Cholera, zostawiłam go bez słowa. Tak dawno nie używał mojego pełnego imienia, że poczułam się jak dziecko, które coś przeskrobało, gdy go użył. Zwłaszcza że powiedział to tak ostrym tonem, jakby naprawdę był moim rodzicem.
– Nie krzycz na mnie – zaczęłam cicho. – Jestem na misji.
– Na jakiej misji?! – krzyknął.
To było do niego niepodobne. Znów zaczęłam biec, bo do banku, na który napadnięto pozostały mi dwie przecznice.
– Allie, odpowiedz mi.
– Biegnę do banku. Napad z bronią w ręku – wytłumaczyłam.
– Allie, w wiadomościach podają, że w środku znajduje się dwudziestu zakładników – zakomunikowała Lisa, która nareszcie dopadła do mikrofonu.
Będę musiała być ostrożniejsza, skoro są tam bezbronni ludzie.
– Zrozumiałam.
– Który to bank? – Usłyszałam zirytowany głos Petera. Lisa coś mu odpowiedziała.
– Peter, nawet nie waż się...
– Za późno – przerwała mi Lisa. – Wyszedł.
– Świetnie – warknęłam.
Po kilku minutach dotarłam na miejsce. Kucnęłam tuż obok policjanta chowającego się za radiowozem.
– Kontrast, nareszcie – powiedział z ulgą. Uśmiechnęłam się szeroko, choć mój uśmiech nie dotarł do oczu. – Siedmiu ludzi z bronią. Dwudziestu zakładników. Masz dziesięć minut. Po tym czasie wkraczamy ze S.W.A.T.
CZYTASZ
Nie udawaj kujonie | Peter Parker
FanfictionᏢᎪᎡᎢ ᏫNᎬ & ᎢᎳᏫ Pomiędzy ratowaniem świata, spaniem, jedzeniem i problemami z nieznośnym pająkiem mam kilka minut przerwy dziennie. Ten czas zainwestowałam w opisanie wam mojej historii. Wejdź, a się przekonasz - moje życie jest skomplikowane, lecz n...