Ostatnio nie mam głowy do dłuższych rozdziałów, wybaczcie.
– Allie, chyba nie muszę ci przypominać, że jeśli Tony'ego nie ma, to nie znaczy, że zakaz cię nie obowiązuje. – Happy spojrzał na mnie w lusterku samochodu.
Założyłam plecak na ramię i uniosłam brwi.
– Rozmawiamy o tym codziennie od jakichś dwóch tygodni. Gdybyście przyszli do mnie w nocy, to mogłabym wyrecytować wszystkie zasady przez sen – zauważyłam, a Lisa parsknęła wymuszonym śmiechem. – Oczywiście, że wiem, że mam nie zbliżać się do Petera, rozmawiać z nim, patrzeć na niego, a nawet przypadkiem przy nim oddychać, bo to zagraża bezpieczeństwu nas wszystkich.
– Allison...
– Coś pominęłam? A może nie mam racji? – spytałam chamsko.
Nie czułam się dobrze z faktem, że jestem niemiła dla Happy'ego, ale ironia była moją jedyną ochroną.
Cholera jasna, oni zakazali mi spotykać się z moim chłopakiem. Czy naprawdę myśleli, że tak po prostu im odpuszczę?
– Allie, wiem, że to dla ciebie trudne, bo przyjaźniłaś się z Peterem, ale tak będzie dla was lepiej. Niedługo się przeprowadzamy i wasz kontakt i tak by się urwał.
– Nic o tym nie wiesz – syknęłam. – Nie znasz prawdziwego powodu, dlaczego Tony to robi.
Wyszłam z samochodu i na pokaz trzasnęłam drzwiami. Lisa pojawiła się o mojego boku kilka sekund później.
– To nie było potrzebne – powiedziała w końcu, kiedy dotarłyśmy pod drzwi szkoły.
– Oczywiście, że było – poprawiłam ją i szturchnęłam ją w ramię. – Rozchmurz się, Tony w końcu zrozumie swój błąd.
– Łatwo ci mówić – burknęła. Otworzyła szafkę i zaczęła wyjmować z niej podręczniki. – To nie życie twojego chłopaka zależy od decyzji twojego ojca.
Wbiłam wzrok w swoje buty i zacisnęłam palce w pięści. Nikt nie wiedział o tym, co stało się tego dnia w domu Petera. Nikt oprócz Wandy, która tylko na podstawie mojej miny domyśliła się wszystkiego. To ona była osobą, która przytulała mnie, gdy wylewałam swoje łzy i żale.
Ne chciałam mówić Lisie, że mój chłopak też jest w to zamieszany. Starkowie w genach mieli nietrzymanie buzi na kłódkę.
Dlatego tylko kiwałam głową, gdy Lisa niemal krzyczała do swojej szafki o tym, jak okropny jest jej ojciec.
– Allie, a ty nie bierzesz podręcznika do angielskiego? – zapytała, gdy się uspokoiła.
– Kompletnie o nim zapomniałam. Poczekaj chwilę.
Właśnie chciałam się odwrócić, kiedy coś przyciągnęło mój wzrok. A dokładniej ktoś.
Peter opierał się o ścianę naprzeciwko i rozmawiał z Nedem. Lisa spojrzała w tym samy kierunku co ja i pisnęła cicho. Złapała mnie za ramiona i spojrzała na mnie z powagą.
– Allie, nie patrz tam. Wiem, że czujecie coś do siebie i pewnie pęka ci serce, ale na razie musisz to przeboleć. Nie jesteście razem, więc nie macie nic do stracenia. Za to ja mam i to całkiem sporo. – Ból, jaki spowodowały jej słowa, porównywalny był do postrzału.
Oj Lisa, gdybyś tylko znała prawdę...
– Jeśli zależy ci na moim szczęściu, a także na szczęściu Vita, będziesz unikać jakiegokolwiek kontaktu z Peterem, jasne? Peter też jest moim przyjacielem i tak samo jak ciebie boli mnie to, że nie możemy z nim rozmawiać.
CZYTASZ
Nie udawaj kujonie | Peter Parker
FanficᏢᎪᎡᎢ ᏫNᎬ & ᎢᎳᏫ Pomiędzy ratowaniem świata, spaniem, jedzeniem i problemami z nieznośnym pająkiem mam kilka minut przerwy dziennie. Ten czas zainwestowałam w opisanie wam mojej historii. Wejdź, a się przekonasz - moje życie jest skomplikowane, lecz n...