Kochani, bohaterka kolejnego opowiadania nie będzie w żaden sposób spokrewniona z Lokim lub Thorem. Trochę pogrzebałam w historii postaci Marvela i mam już mały zarys przeszłości bohaterki, ale powiem wam, że nie zgadniecie, z kim jest spokrewniona. Wszystko zdradzę wam 16 lipca, gdy dodam drugą część tworzenia tego opowiadania.
A jak na razie nie zapomnijcie, że do 15 lipca macie czas, by zagłosować!
– A więc to o was opowiadał nam Thor – odezwała się kosmitka z czułkami, sprawiając, że ponownie skupiłam się na rozmowie, choć tak szczerze to miałam przeogromną ochotę pobić tego całego Quilla.
Jak śmiał celować ze swojej broni do mojego chłopaka?! Moje biedactwo, przecież ten typek mógł go zabić! Przed oczami rozbłysła mi lina żeglarska i już, już prawie ją złapałam i za nią pociągnęłam. Prawie, bo ktoś złapał mnie za rękę i splótł ze sobą nasze palce. Lina zniknęła, a ja odwróciłam głowę i spojrzałam na bladą twarz Petera. Uśmiechnęłam się słabo i ścisnęłam jego dłoń w pokrzepiającym geście.
Nie miałam zamiaru powiedzieć nikomu o tym, że chwilę temu prawie umyślnie zabiłam człowieka. Że chciałam to zrobić. Co najśmieszniejsze, cała sytuacja z moją mocą przypominała mi film „Venom" z 2018 roku. Najgorsze jednak było to, że ten cały Venom był stworzeniem, natomiast moja moc nim nie była. Była częścią mnie, nie mogłam się jej pozbyć.
Od kiedy ją w sobie rozbudziłam, zaczęły dziać się ze mną straszne rzeczy. Boję się, że od zawsze taka byłam, ale dopiero teraz mój prawdziwy charakter się ujawnił – bezwzględna zabójczyni z kompleksem boga. Najdziwniejsze było to, że jeszcze kilka miesięcy temu stroniłam od zabijania. Wolałam kogoś ogłuszyć, niż jakoś porządnie zranić. A teraz? Chciałam zabić niewinnego kosmitę (tak jakby niewinnego) oraz człowieka, który w sumie nie zrobił nikomu krzywdy (jeszcze). Moje myśli zaczynały mnie przytłaczać. Jeśli to potrwa jeszcze dłużej, to moja moc zniszczy mnie od środka i będzie trzeba zamknąć mnie w celi, najlepiej takiej magioodpornej. Tylko najpierw trzeba będzie wrócić na Ziemię. Do tego czasu nie mogę zwariować.
– Znacie Thora? – zdziwił się Tony. No widzicie, jaki ten wszechświat mały?
– Ta. Taki wysoki, dość przeciętnej urody, nie radzi sobie.
Czy Quill właśnie powiedział, że bóg piorunów sobie nie radzi? Niby z czym, z otwieraniem słoików? Nie, to przecież też umie. Wykreślamy to z listy!
– A gdzie jest teraz? – zapytał Strange. Właśnie, dawno nie widziałam Thora. Przywitałabym się z nim. I zobaczyła przy okazji, czy jego energia życiowa jest równie dobra jak ta Quilla... STOP. To zaczyna mnie przerastać.
– Poleciał z Rocketem i Grootem stworzyć sobie nową broń.
Nową broń? Mjölnir został zniszczony? Chyba dość dużo działo się w Asgardzie, kiedy nas nie było.
Ponownie poczułam, że ziemia osuwa mi się spod nóg, gdy przypomniałam sobie, co powiedział Bruce. Loki i Molly nie żyją. Wszyscy nie żyją.
Potrząsnęłam gwałtownie głową. Nie dam się smutkowi. Teraz musimy skupić się na pokonaniu Thanosa.
– Więc pozostało nam czekać – odezwałam się po raz pierwszy, od kiedy przestali się kłócić. Wszyscy spojrzeli na mnie z zaskoczeniem. – A co, nie mam racji? Thanos chce zdobyć wszystkie... jak to nazwaliście? Kamienie Nieskończoności? Cokolwiek... Idąc tym tokiem myślenia, łatwo można domyślić się, że za wszelką cenę postara się zdobyć Kamień Czasu. Co z kolei oznacza, że w końcu nas znajdzie. A my musimy wymyślić sposób, żeby go powstrzymać. – Spojrzałam na nich z oczekiwaniem. Kiedy nikt się nie odezwał, uniosłam brew. – Naprawdę? Żadnych pomysłów? Dobra, więc plan wygląda następująco: staracie się trzymać go z daleka od Kamienia Czasu i Doktorka jak najdłużej. Ja zajmę się resztą.
CZYTASZ
Nie udawaj kujonie | Peter Parker
FanfictionᏢᎪᎡᎢ ᏫNᎬ & ᎢᎳᏫ Pomiędzy ratowaniem świata, spaniem, jedzeniem i problemami z nieznośnym pająkiem mam kilka minut przerwy dziennie. Ten czas zainwestowałam w opisanie wam mojej historii. Wejdź, a się przekonasz - moje życie jest skomplikowane, lecz n...