[47] Jesteś moim Yin, a ja twoim Yang

1.6K 94 249
                                    

Dzięki waszym komentarzom zaczęłam zauważać, że jest tutaj strasznie dużo powiązań z uniwersum Harry'ego Pottera.

– Allie, dokąd tak pędzisz? – Właśnie nacisnęłam przycisk przywołujący windę, gdy Tony podszedł do mnie i schował ręce do kieszeni. – Zrobiłaś coś z włosami? Nowa fryzura?

Zmarszczyłam brwi, przeczuwając, że coś jest nie w porządku.

– Po prostu je rozczesałam. – Skrzyżowałam ramiona na piersi. Odetchnęłam z ulgą, gdy drzwi windy się otworzyły.

– Dokąd idziesz? – zapytał i zablokował mi drogę.

– Do Petera – odpowiedziałam zdawkowo, próbując przedostać się do windy. – Tony, co jest? Daj mi przejść.

– Czy Peter nie był tutaj jakąś godzinę temu?

– Półtora – poprawiłam go i westchnęłam zirytowana, bo ten wieśniak wciąż nie pozwalał mi przejść.

– Po co do niego idziesz? – dopytywał dalej.

– Tony, książkę piszesz? Co cię to interesuje? Muszę się z nim pilnie zobaczyć. A teraz się odsuń – burknęłam.

Stark zmarszczył brwi i spojrzał na ekran telefonu, który właśnie wyciągnęłam. Happy napisał, że czeka na mnie na parkingu. Złoty człowiek, naprawdę.

– Allie, twoja matka i ja uważamy, że nie powinnaś widywać się z Peterem.

Zamarłam, patrząc na niego z niedowierzaniem. Potrzebowałam chwili, żeby przetrawić jego słowa.

– Moja matka i ty? Chyba raczej chodzi tutaj tylko i wyłącznie o ciebie. Nie próbuj wmówić mi, że jest inaczej – powiedziałam cicho i uniosłam głowę, patrząc na niego hardo. – Dlaczego chcesz trzymać mnie z daleka od Petera?

– To nie ciebie chcę trzymać z dala od niego, tylko jego od ciebie – wytłumaczył.

Co mogę powiedzieć – wyśmiałam go.

– Z tego co wiem, Peter nie pije, nie pali, nie trzyma małych dzieci w piwnicy, ani nie handluje narkotykami. Nie jest w żadnym calu niebezpieczny.

– Ale ty jesteś. – Zamarłam, patrząc na niego z rozchylonymi ustami.

– Co?

– To nie ciebie chcę bronić, tylko jego. Niedługo wyjeżdżam, a nie chcę, by dzieciak wpakował się w jakieś kłopoty. A ty jesteś synonimem kłopotów. Przez ostatni rok Peter za bardzo zbliżył się do nas. Przychodzi kiedy tylko chce, a to wszystko przez ciebie. Jak ma pomagać babciom przechodzić przez ulice, jeśli siedzi tutaj z tobą?

– Kpisz sobie ze mnie, prawda? – zapytałam, nie mogąc uwierzyć w logikę Starka. – Uważasz, że mam zły wpływ na Petera?

Tony zacisnął usta w cienką linię i skinął głową.

– Pozwolę spotkać ci się z nim po raz ostatni. Wtedy wytłumaczysz mu, że powinien skupić się na swoich szkolnych obowiązkach i że więcej ma się nie pojawiać w Stark Tower, chyba że postanowię inaczej.

Wtedy zrobił krok w bok i pozwolił mi wejść do windy.

Nacisnęłam odpowiedni przycisk i spojrzałam na niego.

– Nienawidzę cię – wysyczałam, nim drzwi się zamknęły.

Wytrzymałam piętnaście pięter. Cholerne piętnaście pięter.

Wyszłam gdzieś na trzydziestym czwartym i zaczęłam schodzić po schodach. Czy to, że Jarvis nie mógł zmienić trybu pracy windy, miało być moją karą?

Nie udawaj kujonie | Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz