Kolejny rozdział w piątek.
Kiedy otworzyłam oczy, pierwszym, co zobaczyłam, była zmartwiona twarz Lisy.
– Allie, całe szczęście! – krzyknęła i pomogła mi usiąść. Czułam się, jakbym przed chwilą walczyła z Hulkiem, który spuścił mi niezły łomot.
Spojrzałam w dół i odetchnęłam z ulgą, bo ani ręce, ani sukienka nie miały na sobie śladów krwi. Ten straszny mężczyzna – kimkolwiek był – nie był prawdziwy.
– Co się stało? – spytałam, wciąż przyglądając się czystym palcom. Przed oczami wciąż miałam jego bladą twarz i puste spojrzenie. Jakim cudem czułam ciepło wypływającej krwi z jego ran?
To wszystko zaczynało mnie przerażać.
– Któryś z uczniów prawdopodobnie dosypał czegoś do ponczu. To wyglądało, jakbyś miała halucynacje. Zaczęłaś krzyczeć, a potem nagle straciłaś przytomność. Inni zaczęli skarżyć się na bóle głowy, po tym, jak zemdlałaś – wytłumaczył nauczyciel. Wolałam mu nawet nie mówić, że nie zdążyłam nic wypić ani zjeść, bo przecież przed chwilą przyszłam.
Pokiwałam głową, a przemili uczniowie pomogli mi wstać. Przymknęłam oczy i położyłam rękę na ramieniu Lisy. No, miałam nadzieję, że to ona.
– Nic mi nie jest. Czuję się dobrze – powiedziałam na tyle głośno, żeby wszyscy stojący wokół ludzie mnie usłyszeli. – Pójdę do łazienki opłukać twarz.
– Pójdę z tobą – zaoferowała się Lisa. Zacisnęłam usta i ruszyłam w stronę wyjścia. Wiedziałam, że nawet gdybym powiedziała, że nie potrzebuję pomocy (co miałam zamiar powiedzieć), to ona i tak poszłaby za mną. W końcu była moją najlepszą przyjaciółką i na pewno wiedziała, że to, co miało przed chwilą miejsce, nie jest czymś normalnym.
Gdy wyszłyśmy na pusty korytarz, od razu zaczęła swój mentalny atak.
– Co to było?
– Nie wiem.
– Dlaczego straciłaś przytomność?
– Nie wiem.
– Ale...
– Lisa, naprawdę, chciałabym wiedzieć! – warknęłam na nią, uciszając ją. Na pięć sekund.
Zmarszczyła brwi i spojrzała na mnie zmartwiona.
– To wyglądało, jakbyś coś zobaczyła – powiedziała ostrożnie, niemal za mną biegnąc.
Próbowałam znaleźć Petera, który przepadł jak kamień w wodę. Byłam niemal w stu procentach pewna, że nie było go już w szkole. Byłam również pewna, że jedyną osobą, która będzie wiedziała, gdzie obecnie się znajduje, jest Ned, który także gdzieś przepadł.
– Bo zobaczyłam – odpowiedziałam. – Słuchaj, naprawdę schlebia mi to, że tak za mną chodzisz, ale muszę szybko znaleźć Neda. Moje problemy z duchami mogą poczekać.
– Widziałaś ducha?!
Prychnęłam pod nosem i pokręciłam głową.
– Duch, zjawa, widmo, upiór. Jak zwał tak zwał. – Wzruszyłam beztrosko ramionami, jakbyśmy właśnie rozmawiały o pogodzie.
– Allie, to naprawdę ważne! Kogo widziałaś? – dopytywała Lisa.
– Nie wiem, ale wydaje mi się, że go skądś kojarzę. Miał białe włosy i niebieski kombinezon. Miał też kilka ran postrzałowych. Powiedział, że wyglądam jak kapitan. I znał moje imię. – Zajrzałam do sali od chemii i przeklęłam. Neda nadal nie było.

CZYTASZ
Nie udawaj kujonie | Peter Parker
Fiksi PenggemarᏢᎪᎡᎢ ᏫNᎬ & ᎢᎳᏫ Pomiędzy ratowaniem świata, spaniem, jedzeniem i problemami z nieznośnym pająkiem mam kilka minut przerwy dziennie. Ten czas zainwestowałam w opisanie wam mojej historii. Wejdź, a się przekonasz - moje życie jest skomplikowane, lecz n...