Poczułam nagłą zmianę, gdy przeleciałam na drugą stronę portalu. Tutaj nawet powietrze wydawało się być inne.
Gdy moje nogi natrafiły na stały grunt, potknęłam się o swoją suknię i upadłam w akompaniamencie rozrywanego materiału.
- Świetnie - warknęłam, próbując wstać. Zobaczyłam wyciągniętą rękę, więc z chęcią ją przyjęłam.
- Dzięku... - zaczęłam, lecz przerwałam, widząc, kto pomógł mi wstać. Przede mną stał Tony, patrząc na mnie jak na jakieś zjawisko paranormalne. Czyli jednak trafiłam do Stark Tower.
Kiedy przez portal przeszedł Thor, tunel pomiędzy wymiarami zamknął się, zostawiając mnie sam na sam z tymi przygłupami.
- Jak mogłeś?! - krzyknęłam, zwracając się do Odinsona. - Czy nie zrozumiałeś, że z Lokim byłam szczęśliwa? Chcę tam wrócić, natychmiast!
- Rzucił na nią klątwę? - Steve jak gdyby nigdy nic podszedł bliżej, patrząc na mnie zmartwionym wzrokiem.
- Tak. Zaklęcie zostało rzucone na diadem. Zdejmiecie diadem, klątwa zniknie - Thor zignorował mnie, pokazując palcem na diadem na czubku mojej głowy. Od razu wiedziałam co zamierzają. O nie, nie pozwolę zabrać im jedynej rzeczy, która będzie przypominać mi o Lokim.
- Nawet na to nie liczcie - wysyczałam i odwróciłam się, żeby podejść do windy. Oczywiście dzień pechowy, to dzień pechowy na maksa, więc jak tylko zrobiłam krok, to na kogoś wpadłam.
Oh, Parker. Odepchnęłam go mocno i podbiegłam do windy. Nacisnęłam guzik, a w tym samym momencie ktoś objął mnie w pasie i przycisnął moje plecy do swojej klatki piersiowej. Próbowałam się wyrwać, depcząc tego kogoś po nogach i próbując wyszarpać ręce, ale ten ktoś trzymał mnie mocno.
Skupiłam się i po chwili rozpoznałam perfumy tego kradzieja.
- Cholera Parker, puść mnie - ostatni raz się szarpnęłam, co nie dało mi za wiele. Postawiłam więc na inną taktykę. Stanęłam spokojnie, czekając na dalszy rozwój wydarzeń. Przy okazji zauważyłam, że tuż obok mnie na stoliku leży nóż kuchenny. Co za idiota zostawia wielki nóż w salonie?
Kiedy chłopak poluzował uścisk, użyłam całej siły i nareszcie się od niego uwolniłam. W sekundę złapałam nóż i przycisnęłam go do szyi Parkera.
- Nie ruszaj się złotko - szepnęłam prosto w jego ucho. Cieszę się, że miałam na sobie szpilki, bo inaczej ta scena nie wyglądałaby tak wspaniale.
Czyż to nie jest przepiękne? Avengers stojący naprzeciw mnie z przerażeniem wymalowanym na twarzach. Peter trzęsący się ze strachu. Oraz ja, stojąca za plecami Parkera, przyciskająca mu nóż do gardła i uśmiechająca się złośliwie.
- A teraz powtórzę jeszcze raz. Thorze, każ Heimdallowi otworzyć Bifrost. Wracam do domu - powiedziałam cicho, ale na tyle wyraźnie, że wszyscy w tym pomieszczeniu usłyszeli każde moje słowo.
Wśród Avengersów zapadła pełna napięcia cisza. Patrzyli to na siebie to na mnie, szepcąc coś do siebie. Po kilku minutach oczekiwania w końcu chrząknęłam, zwracając na siebie ich uwagę.
- Ile mam jeszcze czekać? Nie chcemy chyba, żeby Pajączkowi stała się jakakolwiek krzywda - powiedziałam przesłodzonym głosem. Oni najwidoczniej nie chcieli mi uwierzyć, bo znów zaczęli szeptać do siebie gorączkowo. No cóż, skoro tak...
Musnęłam ustami szyję Petera, z satysfakcją widząc jak jego ciało przeszywa dreszcz przyjemności.
- Fajnie tak nie? Pewnie masz radochę, że pierwszy raz w życiu dziewczyna cię dotknęła - parsknęłam szyderczym śmiechem.
CZYTASZ
Nie udawaj kujonie | Peter Parker
FanfictionᏢᎪᎡᎢ ᏫNᎬ & ᎢᎳᏫ Pomiędzy ratowaniem świata, spaniem, jedzeniem i problemami z nieznośnym pająkiem mam kilka minut przerwy dziennie. Ten czas zainwestowałam w opisanie wam mojej historii. Wejdź, a się przekonasz - moje życie jest skomplikowane, lecz n...