[30] Zaufaj mi

1.5K 70 85
                                    

– Czy choć raz mogłabyś posłuchać to, o czym mówię i nie komentować niczego? – Vito przewrócił oczami, ale uśmiechnął się i bardziej przyciągnął do siebie.

– Łatwo ci mówić – prychnęłam z rozbawieniem. – Wiesz, jak się denerwuję?

Był poniedziałek, więc musiałam pójść do pracy. Cały weekend zostałam z Vito, tłumacząc Natashy, że próbuję wyciągnąć od niego jakieś informacje, co nie było prawdą. Prawda była taka, że bardzo go polubiłam i chciałam spędzić z nim jak najwięcej czasu.

Siedzieliśmy w metrze, niemal miażdżeni przez innych ludzi, którzy spieszyli się do pracy.

– Mówiłem ci już, że nie masz czym się denerwować. Nic ci się nie stanie, zaufaj mi.

– Ufam ci – burknęłam.

– Zawsze możesz zrezygnować. Znajdziemy inny sposób. A jeśli nie, to zostanie ci praca w sklepie mięsnym. – Zaśmiał się, widząc moją minę. – Wstań.

– Co? – Uniosłam brwi, ale Vito już wstał i pociągnął mnie za sobą.

Okazało się, że do metra weszły właśnie dwie starowinki, które szybko – niesamowicie szybko – zajęły nasze miejsca. Uśmiechnęły się do nas i zaczęły rozmawiać między sobą, że w tych czasach naprawdę ciężko jest znaleźć takiego dżentelmena i że ta blond włosa dziewczynka ma prawdziwe szczęście.

Gdyby tylko znały prawdę...

– Wracając – Vito zaparł się o ścianę, żebyśmy oboje nie upadli na podłogę – nic ci się tam nie stanie. Nikt nie dotknie cię bez mojej zgody.

– Dziękuję – westchnęłam cicho.

Przyłożyłam rękę do szyi, szukając naszyjnika, ale go tam nie było. Przymknęłam oczy, starając się przypomnieć sobie, gdzie go zostawiłam. Chciało mi się krzyczeć ze złości. Co, jeśli będą mówić tam coś ważnego, a ja nie zapamiętam wszystkiego? Jak wtedy wytłumaczę się Natashy?

Wyszliśmy z metra i kierowaliśmy się ulicami, które chyba powinnam znać. Gdybym musiała stamtąd uciekać, kompletnie nie wiedziałabym, gdzie jestem. Brawo Allie, świetna robota. Właśnie załatwiłam sobie dożywotni szlaban na misje.

Vito otworzył drzwi od lokalu na końcu jednej z ulic. Szyld nad wejściem mówił, że wchodzimy do Secret Chamber. Kompletnie nie tego się spodziewałam.

W środku było niemal tak ciemno, że jedyne co widziałam, to sylwetki ludzi siedzących przy stolikach. Wokół nich chodziły dziewczyny z drinkami, zapewne pracownice. Były ubrane w krótkie spodenki i biustonosze. Cóż, gdybym miała wybierać, wolałabym być kelnerką noszącą tace z alkoholami, niż tańczyć na rurze, bo tamte miały na sobie tylko bieliznę, bądź nie miały nic.

Poczułam, że moje policzki wręcz płoną z zażenowania, gdy przed oczami mignęła mi kompletna nagość jednej z dziewcząt.

Vito położył rękę na moim ramieniu i zaczął prowadzić mnie między stolikami prosto do baru, za którym były dwie pary drzwi.

– Te po prawej to wasza garderoba, a te po lewej to drzwi dla reszty personelu, w tym też dla mnie – powiedział do mojego ucha, pokazując je palcem.

Chciałam coś powiedzieć, ale kobieta siedząca pod ścianą pomachała gwałtownie i zaczęła nas wołać. Vito westchnął i pociągnął mnie w jej stronę.

– To Rita, współzałożycielka. Kiedy nie ma ojca albo wujka, ona tutaj rządzi – wyjaśnił. – Jest dość specyficzna, tak tylko ostrzegam. Chce wiedzieć wszystko o wszystkich, którzy tutaj wchodzą.

Nie udawaj kujonie | Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz