[29] Obiecuję

1.4K 70 74
                                    

Kiedy upewniłam się, że Vito się nie obudzi, wysunęłam się z jego ramion i pobiegłam po telefon, który wciąż leżał przy drzwiach. Wcisnęłam numer Natashy, która odebrała po pierwszym sygnale.

– No nareszcie – powiedziała, a ja przewróciłam oczami. – Bałam się tego słuchać.

– Nie przesadzaj, nic między nami nie zaszło. – Przeszłam na palcach po apartamencie, szukając w którymś z pomieszczeń laptopa.

– Po tych jękach i urywanych oddechach można by sądzić co innego.

– Brzmisz tak, jakbyś gapiła się na nas jak się całowaliśmy – mruknęłam i przystanęłam przed lustrem, żeby zobaczyć, co Vito ze mną zrobił. Oprócz tego, że moje włosy były poplątane, a na szyi widziałam kilka malinek, wszystko było w porządku. – Powtarzam, nic się nie stało. Gdybyś nie wyłączyła dźwięku od razu, to wiedziałabyś, że nawet żadne ubranie nie spadło na podłogę. – Westchnęłam ciężko, kiedy Natasha się nie odezwała. – Bynajmniej nie moje.

– Znajdź wreszcie tego laptopa, później porozmawiamy o stosunku z chłopcami.

– No weź! – jęknęłam przeciągle i weszłam do kolejnego pomieszczenia, którym okazał się być gabinet. – Eureka.

– Znalazłaś? – spytała mama, a ja skinęłam głową, kompletnie zapominając, że nie jest ze mną w mieszkaniu.

– Tak – Stanęłam przed laptopem i po chwili wahania włączyłam go. Odczekałam, aż na ekranie pojawi się godzina, a potem przeklęłam. – Cholera, trzeba wpisać hasło.

– Włóż pendrive'a w port, ja zajmę się resztą – poleciła Natasha.

Odpięłam kryształ z łańcuszka na szyi i przekręciłam go, aż w końcu naprawdę wyglądał jak pendrive. Włożyłam go w odpowiednie miejsce i zobaczyłam, że ekran zrobił się cały biały, a po chwili pojawił się pulpit.

Nieznane urządzenie prosi o dostęp do twojej bazy danych.

Kliknęłam potwierdź, a na ekranie pojawił się pasek, pokazujący, ile plików Natasha zdążyła pobrać. Wszystko działo się przeraźliwie wolno i choć Vito miał się jeszcze długo nie budzić, zaczęłam się bać.

– Mam nadzieję, że go nie zabiłaś – zażartowała Natasha.

– Spokojnie, nafaszerowałam go lekami, śpi jak zabity – wyjaśniłam, nasłuchując przez chwilę. Gdy się skupiłam, potrafiłam usłyszeć jego miarowy oddech. Gdyby nie to, że Vito podawał się za kogoś innego, mogłabym przyzwyczaić się do tego życia, do niego. Jeśli sądziłyście, że Vito wyglądał jak bóg tylko i wyłącznie po tym, jak opisałam jego twarz, to musicie zobaczyć go bez koszulki. Ach, co za widok!

– Ale zrobiłaś to po tym, jak zaczął się do ciebie dobierać, czy przed? – chciała wiedzieć, a ja musiałam zasłonić usta dłonią, by stłumić śmiech.

– No... Gdzieś pomiędzy. – Na samo wspomnienie tych wszystkich pocałunków i jego dłoni na moim ciele, moje policzki niemal natychmiast stały się czerwone. – Powiedziałam mu, że chciałabym się napić czegoś mocniejszego. Od razu zobaczyłam, że ma słabą głowę, więc to wykorzystałam – zachichotałam cicho, wspominając jego skwaszoną minę, gdy spróbował whisky. Co jak co, ale do tego nie był przyzwyczajony. – Zaproponowałam, że zrobię nam drinki, a kiedy poszłam do kuchni, dosypałam mu te tabletki rozpuszczalne, które mi dałaś. Zasnął niemalże natychmiastowo.

– A z tobą wszystko w porządku? Sądząc po tym, co opowiedziałaś, wypiliście dość dużo.

– Trochę kręci mi się w głowie, ale jest dobrze. Przez Tony'ego nabrałam wprawy.

Nie udawaj kujonie | Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz