Muszę przyznać, że ta sukienka wygląda o wiele lepiej, gdy się ją założy.
Sukienka była do połowy uda, na grubych ramiączkach, z tiulowym dołem. Trójkątne wcięcie w dekolcie zasłaniały wstążki, zawiązane niczym sznurówki.
Jestem pod wrażeniem. Proszę państwa, Stark ma naprawdę niezły gust! To chyba będzie pierwsza sukienka, w której z chęcią będę chodzić.
17:55
Rozczesałam włosy i wyszłam z pokoju. Po drodze spotkałam Bucky'iego, ubranego w czarną koszulę i równie ciemne spodnie.
- No no - zagwizdał - Jak już się ubierasz, to z pełną klasą.
- No a jak - okręciłam się wokół własnej osi.
- Lepiej uważaj, bo Parker będzie miał konkurencję.
- Nie rozśmieszaj mnie, bo makijaż mi się rozmarze - zarechotaliśmy i równocześnie weszliśmy do salonu.
Przy suficie powieszone były białe lampki, które nadawały pomieszczeniu pewnego rodzaju ciepła. W tle leciały kolędy.
Przy ścianie stała wielka choinka, a pod nią prezenty opakowane w czerwony papier ozdobny. Jedne wielkie, inne małe, ale każde zrobione od serca.Ciekawe od kogo w tym roku dostanę prezent? W ostatnie święta dostałam sukienkę, którą mam na sobie teraz. Może w tym roku znowu będzie to prezent od Starka. Szczerze, to bym nie pogardziła.
- A mówiłem ci tyle razy, żebyś założyła tę sukienkę, ale ty nie, bo sukienki są złe. Wyglądasz wystrzałowo - usłyszałam głos Tony'ego, gdy tylko nas zauważył.
- Bo sukienki są złe. Ale muszę przyznać, że masz gust - dopiero wtedy zobaczyłam, że jest tu ktoś jeszcze.
Kobieta w średnim wieku, brązowe włosy i oczy. To musi być ciocia Parkera.
Uśmiechnęła się do mnie, co szybko odwzajemniłam.Jeszcze jej nie poznałam, ale wiedziałam, że jest coś takiego w tej kobiecie, że nie da się jej nie lubić.
Usiedliśmy wszyscy przy długim stole. Atmosfera była wspaniała. Właśnie dlatego kochałam święta. Każdy rozmawiał z każdym. Parkera i jego ciotkę traktowano tak, jakby przebywali tutaj od zawsze.
Nawet Loki rozmawiał z Tony'm nie próbując go zasztyletować spojrzeniem. Lub prawdziwym sztyletem.
Jedzenie było przepyszne. Nie mam pojęcia skąd Pepper znała przepis na to wszystko.
Gdy wszyscy się najedli, wspólnie stwierdziliśmy, że to czas na odpakowanie prezentów.Po kolei każdy dostawał swój podarunek. Wszyscy mieli ogromne banany po twarzy.
- Miałam coś przynieść? O niczym nie wiedziałam... - usłyszałam szept pani May, która stała tuż za mną i rozmawiała z Parkerem.
- Spokojnie - odwróciłam się w jej stronę. - To jest po prostu taka nasza tradycja. Tak naprawdę nie liczą się prezenty, ale obecność. To, że spędzamy czas razem.
Brunetka uśmiechnęła promiennie. Stojący obok niej chłopak wbił we mnie swoje spojrzenie. Przez chwilę mu się przyglądałam, nie odwracając wzroku.
Dobrze wiedział co mogło stać się w moim pokoju. Nie wiem czy potknął się specjalnie, ale wiedział co robi, gdy to przerwał. Kiedyś będę musiała poruszyć ten temat w laboratorium.
Popatrzyłam na Lokiego akurat wtedy, gdy rozrywał papier ze swojego prezentu.
Wszyscy spojrzeli na niego jak na debila, gdy zaczął się śmiać. No tak.
![](https://img.wattpad.com/cover/187479768-288-k240981.jpg)
CZYTASZ
Nie udawaj kujonie | Peter Parker
FanfictionᏢᎪᎡᎢ ᏫNᎬ & ᎢᎳᏫ Pomiędzy ratowaniem świata, spaniem, jedzeniem i problemami z nieznośnym pająkiem mam kilka minut przerwy dziennie. Ten czas zainwestowałam w opisanie wam mojej historii. Wejdź, a się przekonasz - moje życie jest skomplikowane, lecz n...