Parker nie zjawił się następnego dnia tak jak zawsze. Ani następnego. Ani w następnym tygodniu. Ani w styczniu, lutym, marcu, kwietniu i maju.
Dziwnie się czułam, kiedy nie mogłam słuchać jego gadania. Mogłabym skłamać, ale zabolało mnie to. Czyżby przestał walczyć?
Loki nie przybył na Ziemię. Od Thora dowiedzieliśmy się, że jest w Asgardzie i zachowuje się... stosunkowo dobrze.
Moje życie bez tej dwójki idiotów było strasznie nudne. Lokiemu mogłabym jeszcze wybaczyć, bo to Loki, ale co działo się z Parkerem? Podczas świąt wszystko wydawało się w porządku. A potem nagle przestał się odzywać. Mogłabym przypuszczać, że nie żyje, gdyby w wiadomościach wciąż nie było o nim głośno. Jego nieobecność bolała.
***
Kiedy Parker wszedł do laboratorium, po pomieszczeniu rozniosła się atmosfera tęczy, słodkich szczeniaczków i jednorożców.
Jak uroczo.
Tylko szkoda, że zachowuje się, jakby był tu zaledwie wczoraj.
- Cześć Lisa - powiedział, podchodząc do nas. Dziewczyna odpowiedziała mruknięciem, co mogło oznaczać wszystko. Ciekawe czy też była nim zawiedziona.
- Hej Allie... - zwrócił się do mnie, ale widząc mój morderczy wzrok dokończył szybko - ...son.
Nie odpowiedziałam.
- Muszę iść. Widzimy się później - zwróciłam się do Lisy i ruszyłam do wyjścia.
Po drodze mocno szturchnęłam Parkera ramieniem. Niech się zastanawia co zrobił źle. Idiota...
***
Weszłam do sali treningowej. Rzadko kto z niej korzysta, więc czuję się, jakbym miała ją na własność.
Czasami mogę znaleźć tutaj Steve'a, Natashę lub Bucky'iego. Wtedy uczą mnie nowych technik samoobrony i ataku.
Tak jak się spodziewałam, w pomieszczeniu był Bucky.
Metalowe ramię odbijało promienie słoneczne wpadające przez ogromne okna, świecąc mi po oczach, przez co musiałam je przymknąć.- Cześć - powiedziałam podchodząc do niego.
- Hej Allie - wysapał wyłączając bieżnię.
- Co powiesz na wspólny trening? - zapytałam, opierając się nonszalancko o ścianę. Udawałam, że wszystko mi jedno, ale tak naprawdę bardzo zależało mi na wspólnym treningu.
- Mam lepszy pomysł - mruknął, uśmiechając się drapieżnie. W jego oczach zobaczyłam iskierki, które mnie przeraziły.
- Co masz na myśli? - zmarszczyłam brwi. Jego mina nie zwiastowała nic bezpiecznego ani dobrego. W szczególności dla mnie.
Pokazał palcem ring na środku pomieszczenia. Na mojej twarzy pojawił się kontrastowy uśmiech. Wiedziałam, że skopie mi tyłek, ale rzadko miałam możliwość powalczyć z nim naprawdę, więc ta perspektywa wydawała mi się niezwykle kusząca.
Ruszyłam na swoje miejsce w podskokach, nucąc radośnie jakąś piosenkę.
- Daj mi fory - poprosiłam go, a w tym samym momencie do środka weszli Kapitan Mrożonka, Natasha i nasza ukochana puszeczka (czyt. Iron Man). Za Tony'm jak wierny piesek wślizgnął się Peter, a za nim zaciekawiona Lisa.
Kiedy Parker zorientował się o co chodzi, momentalnie pobladł i wydawał się być przerażony.
- Akurat trafiliśmy na przedstawienie. Ale mamy farta - odezwał się Clint, który nawet nie wiem kiedy znalazł się w sali.
CZYTASZ
Nie udawaj kujonie | Peter Parker
FanfictionᏢᎪᎡᎢ ᏫNᎬ & ᎢᎳᏫ Pomiędzy ratowaniem świata, spaniem, jedzeniem i problemami z nieznośnym pająkiem mam kilka minut przerwy dziennie. Ten czas zainwestowałam w opisanie wam mojej historii. Wejdź, a się przekonasz - moje życie jest skomplikowane, lecz n...