[7] Zatańczmy

2.4K 131 108
                                    

Parker nie zjawił się następnego dnia tak jak zawsze. Ani następnego. Ani w następnym tygodniu. Ani w styczniu, lutym, marcu, kwietniu i maju.

Dziwnie się czułam, kiedy nie mogłam słuchać jego gadania. Mogłabym skłamać, ale zabolało mnie to. Czyżby przestał walczyć?

Loki nie przybył na Ziemię. Od Thora dowiedzieliśmy się, że jest w Asgardzie i zachowuje się... stosunkowo dobrze.

Moje życie bez tej dwójki idiotów było strasznie nudne. Lokiemu mogłabym jeszcze wybaczyć, bo to Loki, ale co działo się z Parkerem? Podczas świąt wszystko wydawało się w porządku. A potem nagle przestał się odzywać. Mogłabym przypuszczać, że nie żyje, gdyby w wiadomościach wciąż nie było o nim głośno. Jego nieobecność bolała.

***

Kiedy Parker wszedł do laboratorium, po pomieszczeniu rozniosła się atmosfera tęczy, słodkich szczeniaczków i jednorożców.

Jak uroczo.

Tylko szkoda, że zachowuje się, jakby był tu zaledwie wczoraj.

- Cześć Lisa - powiedział, podchodząc do nas. Dziewczyna odpowiedziała mruknięciem, co mogło oznaczać wszystko. Ciekawe czy też była nim zawiedziona.

- Hej Allie... - zwrócił się do mnie, ale widząc mój morderczy wzrok dokończył szybko - ...son.

Nie odpowiedziałam.

- Muszę iść. Widzimy się później - zwróciłam się do Lisy i ruszyłam do wyjścia.

Po drodze mocno szturchnęłam Parkera ramieniem. Niech się zastanawia co zrobił źle. Idiota...

***

Weszłam do sali treningowej. Rzadko kto z niej korzysta, więc czuję się, jakbym miała ją na własność.

Czasami mogę znaleźć tutaj Steve'a, Natashę lub Bucky'iego. Wtedy uczą mnie nowych technik samoobrony i ataku.

Tak jak się spodziewałam, w pomieszczeniu był Bucky.
Metalowe ramię odbijało promienie słoneczne wpadające przez ogromne okna, świecąc mi po oczach, przez co musiałam je przymknąć.

- Cześć - powiedziałam podchodząc do niego.

- Hej Allie - wysapał wyłączając bieżnię.

- Co powiesz na wspólny trening? - zapytałam, opierając się nonszalancko o ścianę. Udawałam, że wszystko mi jedno, ale tak naprawdę bardzo zależało mi na wspólnym treningu.

- Mam lepszy pomysł - mruknął, uśmiechając się drapieżnie. W jego oczach zobaczyłam iskierki, które mnie przeraziły.

- Co masz na myśli? - zmarszczyłam brwi. Jego mina nie zwiastowała nic bezpiecznego ani dobrego. W szczególności dla mnie.

Pokazał palcem ring na środku pomieszczenia. Na mojej twarzy pojawił się kontrastowy uśmiech. Wiedziałam, że skopie mi tyłek, ale rzadko miałam możliwość powalczyć z nim naprawdę, więc ta perspektywa wydawała mi się niezwykle kusząca.

Ruszyłam na swoje miejsce w podskokach, nucąc radośnie jakąś piosenkę.

- Daj mi fory - poprosiłam go, a w tym samym momencie do środka weszli Kapitan Mrożonka, Natasha i nasza ukochana puszeczka (czyt. Iron Man). Za Tony'm jak wierny piesek wślizgnął się Peter, a za nim zaciekawiona Lisa.

Kiedy Parker zorientował się o co chodzi, momentalnie pobladł i wydawał się być przerażony.

- Akurat trafiliśmy na przedstawienie. Ale mamy farta -  odezwał się Clint, który nawet nie wiem kiedy znalazł się w sali.

Nie udawaj kujonie | Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz