NIESTETY, ALE ROZDZIAŁ PONIEDZIAŁKOWY PONOWNIE SIĘ NIE POJAWI. WYBACZCIE.
Kiedy Lisa mówiła, że ulepszyła mój kostium, wzorując się na zbroi ojca, nie sądziłam, że niemal w stu procentach skopiuje jego cholerny latający skafander.
Co nie powinno mnie dziwić, bo w końcu miała na nazwisko Stark, a oni mieli słabość do nowoczesnych urządzeń i metalu.
Strój, który aktualnie miałam na sobie, nie krępował moich ruchów, jednak czułam w nim jakąś zmianę, ale nie mogłam powiedzieć jaką. Po prostu była.
Dowiedziałam się, gdy chciałam przeskoczyć z dachu na dach. Pewnie bym tego nie zauważyła, gdyby nie to, że po odbiciu się od dachu, nie wylądowałam na drugim. Nie – zawisłam w powietrzu jak jakaś postać z gry, która nagle się zacięła.
Krzyknęłam cicho i próbowałam utrzymać równowagę, jednak nadaremno. Małe silniczki umieszczone w podeszwach butów zapomniały dołączyć do siebie instrukcję obsługi, dlatego już po chwili wylądowałam na brzuchu na drugim dachu.
Ale przeskoczyć go przeskoczyłam. Szkoda, że z takim skutkiem.
Jęknęłam, zapisując w myślach plan działania.
1. Ochrzanić Lisę.
2. Ogarnąć, jak wyłączyć te durne silniki w stopach.
3. Ogarnąć, jak je potem włączyć. (Abrakadabra i te sprawy?)
4. Zrozumieć, jak utrzymać równowagę.
5. Nauczyć się latać, nie robiąc z siebie przy tym idiotki.
6. Nie dać się zabić.
Lista dość długa, ale każdy punkt niezmiernie ważny. Zacznijmy więc od początku.
– Lisa, do jasnej cholery, coś ty zrobiła? – warknęłam, włączając uprzednio słuchawkę, którą wsunęłam do ucha.
– Podoba ci się? – zapytała radośnie.
– Czy brzmię, jakby mi się podobało? – fuknęłam, wstając z ziemi. – Mogłaś mnie chociaż uprzedzić. Co to za głupi zwyczaj, robienia komuś czegoś, czego kompletne się nie spodziewa?
Lisa się zaśmiała i usłyszałam, jak stuka palcami w klawiaturę.
– To się nazywa niespodzianka, Allie.
To dziwne, jak bardzo jej humor poprawił się od momentu naszej rozmowy. Miałam wrażenie, że zrównałam ją z ziemią, a ona wydawała się załamana. Teraz jednak trajkotała radośnie, jakby nasza rozmowa nigdy nie miała miejsca.
– Ogarniesz to. Bardzo szybko załapiesz, jak używać odrzutowych butów. – Och, a więc ma już dla nich nazwę? – Na razie wyłączyłam ci tę funkcję. Lepiej będzie, jak na spokojnie nauczysz się wszystkiego w Stark Tower. Idź prosto – poleciła. Kiedy bez większego zaufania przeskoczyłam na kolejny dach, szykując się na odpalenie silniczków śmierci, dodała: – Mówiłam, że je wyłączyłam. Wracając do naszej rozmowy, muszę...
– Wolałabym, żebyśmy nie rozmawiały o tym teraz, kiedy jestem na misji – przerwałam jej.
Usłyszałam, jak gwałtownie wciąga powietrze, a po chwili głośno je wypuszcza.
– W takim razie ty nie musisz odpowiadać. Ja będę mówić.
Starkowie są również uparci jak osły, kompletnie o tym zapomniałam.
– Nie wiedziałam, że spotykacie się z Peterem – zaczęła, kiedy ja przemierzałam ulice Nowego Jorku, w myślach powtarzając adres, który wcześniej widziałam na ekranie. – Wiedziałam, że to się kiedyś stanie, ale nie sądziłam, że będziesz milczeć na ten temat. Allie, kocham cię, jesteś dla mnie jak siostra, ale to naprawdę mnie zabolało.
CZYTASZ
Nie udawaj kujonie | Peter Parker
FanfictionᏢᎪᎡᎢ ᏫNᎬ & ᎢᎳᏫ Pomiędzy ratowaniem świata, spaniem, jedzeniem i problemami z nieznośnym pająkiem mam kilka minut przerwy dziennie. Ten czas zainwestowałam w opisanie wam mojej historii. Wejdź, a się przekonasz - moje życie jest skomplikowane, lecz n...