[52] Błagam cię, zamilcz

1.4K 84 72
                                    

NIESTETY, ALE ROZDZIAŁ PONIEDZIAŁKOWY PONOWNIE SIĘ NIE POJAWI. WYBACZCIE.

Kiedy Lisa mówiła, że ulepszyła mój kostium, wzorując się na zbroi ojca, nie sądziłam, że niemal w stu procentach skopiuje jego cholerny latający skafander.

Co nie powinno mnie dziwić, bo w końcu miała na nazwisko Stark, a oni mieli słabość do nowoczesnych urządzeń i metalu.

Strój, który aktualnie miałam na sobie, nie krępował moich ruchów, jednak czułam w nim jakąś zmianę, ale nie mogłam powiedzieć jaką. Po prostu była.

Dowiedziałam się, gdy chciałam przeskoczyć z dachu na dach. Pewnie bym tego nie zauważyła, gdyby nie to, że po odbiciu się od dachu, nie wylądowałam na drugim. Nie – zawisłam w powietrzu jak jakaś postać z gry, która nagle się zacięła.

Krzyknęłam cicho i próbowałam utrzymać równowagę, jednak nadaremno. Małe silniczki umieszczone w podeszwach butów zapomniały dołączyć do siebie instrukcję obsługi, dlatego już po chwili wylądowałam na brzuchu na drugim dachu.

Ale przeskoczyć go przeskoczyłam. Szkoda, że z takim skutkiem.

Jęknęłam, zapisując w myślach plan działania.

1. Ochrzanić Lisę.

2. Ogarnąć, jak wyłączyć te durne silniki w stopach.

3. Ogarnąć, jak je potem włączyć. (Abrakadabra i te sprawy?)

4. Zrozumieć, jak utrzymać równowagę.

5. Nauczyć się latać, nie robiąc z siebie przy tym idiotki.

6. Nie dać się zabić.

Lista dość długa, ale każdy punkt niezmiernie ważny. Zacznijmy więc od początku.

– Lisa, do jasnej cholery, coś ty zrobiła? – warknęłam, włączając uprzednio słuchawkę, którą wsunęłam do ucha.

– Podoba ci się? – zapytała radośnie.

– Czy brzmię, jakby mi się podobało? – fuknęłam, wstając z ziemi. – Mogłaś mnie chociaż uprzedzić. Co to za głupi zwyczaj, robienia komuś czegoś, czego kompletne się nie spodziewa?

Lisa się zaśmiała i usłyszałam, jak stuka palcami w klawiaturę.

– To się nazywa niespodzianka, Allie.

To dziwne, jak bardzo jej humor poprawił się od momentu naszej rozmowy. Miałam wrażenie, że zrównałam ją z ziemią, a ona wydawała się załamana. Teraz jednak trajkotała radośnie, jakby nasza rozmowa nigdy nie miała miejsca.

– Ogarniesz to. Bardzo szybko załapiesz, jak używać odrzutowych butów. – Och, a więc ma już dla nich nazwę? – Na razie wyłączyłam ci tę funkcję. Lepiej będzie, jak na spokojnie nauczysz się wszystkiego w Stark Tower. Idź prosto – poleciła. Kiedy bez większego zaufania przeskoczyłam na kolejny dach, szykując się na odpalenie silniczków śmierci, dodała: – Mówiłam, że je wyłączyłam. Wracając do naszej rozmowy, muszę...

– Wolałabym, żebyśmy nie rozmawiały o tym teraz, kiedy jestem na misji – przerwałam jej.

Usłyszałam, jak gwałtownie wciąga powietrze, a po chwili głośno je wypuszcza.

– W takim razie ty nie musisz odpowiadać. Ja będę mówić.

Starkowie są również uparci jak osły, kompletnie o tym zapomniałam.

– Nie wiedziałam, że spotykacie się z Peterem – zaczęła, kiedy ja przemierzałam ulice Nowego Jorku, w myślach powtarzając adres, który wcześniej widziałam na ekranie. – Wiedziałam, że to się kiedyś stanie, ale nie sądziłam, że będziesz milczeć na ten temat. Allie, kocham cię, jesteś dla mnie jak siostra, ale to naprawdę mnie zabolało.

Nie udawaj kujonie | Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz