Do wszystkich, którzy oglądali seriale bądź filmy, których akcja dzieje się po Spider-Man: Far From Home: owszem, wiem, że istnieje dużo teorii spiskowych itp. na temat całej sytuacji z Natashą. Chciałam tylko powiedzieć, że zaczęłam pisać to opowiadanie już w 2018 roku, po zobaczeniu Infinity War. Całą akcję tej „książki" rozplanowałam już wcześniej, więc nie zagłębiałam się w szczegóły, które wydarzyły się później. Nie oglądałam Czarnej Wdowy, FFH, WandaVision ani Lokiego. Wszystko, co tutaj się dzieje, nie ma nic wspólnego z wydarzeniami z tych filmów i seriali. To po prostu moja mała bańka nieszczęścia i rozpaczy, którą stworzyłam.
I mean, damn, i tak wszystko skończy się szczęśliwie, okej? Więc proszę na mnie nie krzyczeć, że Natasha z logicznego punktu widzenia tak naprawdę żyje. Tutaj... nie żyje. I tego się trzymajmy.
Dziękuję za uwagę.
Mój cały świat rozpadł się na kawałki, gdy patrzyłam na moją mamę. Natasha uśmiechnęła się smutno i uniosła dłoń.
– Nie marnuj na mnie swojej magii. Będziesz jej jeszcze potrzebowała – odezwała się, jej głos wydawał się dochodzić z daleka. Był zniekształcony i zachrypnięty.
Z trudem oddychałam. Dusiłam się łzami i rozpaczą, która przysłoniła zdrowy rozsądek. Wyciągnęłam do niej rękę, jakbym chciała ją chwycić, ale wiedziałam, że nie dam rady.
Moja dłoń przeniknęła przez jej nogi, a ja zaniosłam się jeszcze większym płaczem.
Mogłam użyć magii. Zaledwie odrobina wystarczyłaby, by ją uzdrowić i móc jej dotknąć. Cały zapas, który zgromadziłam, przywróciłby jej życie.
W pamięci wciąż miałam okropny ból połamanych kości, ale byłam gotowa to dla niej zrobić.
Tyle że nie byłabym później zdolna do niczego. A oni mnie potrzebowali.
Bruce położył wielką rękę na moich plecach.
– Allie? Wszystko w porządku? Co się dzieje? – pytał, ale ja nie byłam w stanie mu odpowiedzieć.
Bruce ją kochał. Wiedziałam to. Nie mogłam więc pozwolić, by załamał się teraz i zrobił coś nieodpowiedniego.
Ostatni raz pociągnęłam nosem i wytarłam oczy wierzchem dłoni. Wstałam na drżących nogach przy pomocy Bruce'a i wysoko uniosłam podbródek.
– Zuch dziewczyna – pochwaliła mnie Natasha. Moja dolna warga zadrżała, ale jej nie odpowiedziałam.
– Allie?
– Przepraszam, małe załamanie nerwowe – wyjaśniłam. Po jego minie zrozumiałam, że mi nie wierzy, więc dodałam: – Widziałam Petera. Był taki mały... taki bezbronny i nieświadomy tego, co się dzieje...
Mój głos się załamał. Jego oczy złagodniały.
– Nie martw się. Uratujemy ich wszystkich.
Nie wszystkich, pomyślałam zrozpaczona. Przełknęłam gorzkie słowa i skinęłam głową. Razem ruszyliśmy na miejsce zbiórki. Duch mojej matki zniknął.
– Allie, wszystko w porządku? – spytał zmartwiony Scott. Przytaknęłam, choć i tak nikt mi nie uwierzył.
Kiedy ponownie przenieśliśmy się do naszego roku, widziałam uradowane twarze innych. Wszyscy cieszyli się, że w końcu odzyskają swoich bliskich.
Pietro odetchnął z ulgą, gdy mnie zobaczył. Ulgę zastąpiło przerażenie, kiedy dostrzegł moje zaczerwienione i zapuchnięte od płaczu oczy. Chciał do mnie podejść, jednak go uprzedziłam. Podbiegłam do Clinta i rzuciłam się mu w ramiona.
CZYTASZ
Nie udawaj kujonie | Peter Parker
FanficᏢᎪᎡᎢ ᏫNᎬ & ᎢᎳᏫ Pomiędzy ratowaniem świata, spaniem, jedzeniem i problemami z nieznośnym pająkiem mam kilka minut przerwy dziennie. Ten czas zainwestowałam w opisanie wam mojej historii. Wejdź, a się przekonasz - moje życie jest skomplikowane, lecz n...