Otworzyłam oczy. Jak zawsze wstałam o 6:59, dokładnie minutę przed budzikiem. Szybko ubrałam się w moją różową sukienkę i puchate kapcie i poszłam do kuchni.
Tam zrobiłam swoje ulubione naleśniki. Gdy zjadłam śniadanie poszłam do salonu, gdzie Lisa pomalowała mi paznokcie u rąk i stóp różowym lakierem. Przez resztę dnia siedziałyśmy w moim pokoju, oglądając przesłodkie komedie romantyczne.
Ta, chciałabym.
Oto co działo się dzisiaj naprawdę...Gdy otworzyłam oczy była 7:42. Miałam wstać o 7:30. No cóż...
Uszykowałam sobie czarne spodnie i czarną koszulkę. Czarny moją miłością, teraz i zawsze i na wieki wieków amen.
Weszłam do kuchni i zrobiłam sobie moje codzienne śniadanie.Jogurt.
Jogurt na śniadanie to najlepsza rzecz, którą można zjeść rano. Nie wyobrażam sobie zjeść cokolwiek innego niż jogurt. Ale nie byle jaki. Musi być truskawkowy. Musi.
To nie jest oznaka lenistwa, tylko kochania tej jednej jedynej rzeczy, którą mogłabym jeść na okrągło.
Weszłam do salonu i przywitałam się z bohaterami siedzącymi na kanapie. Bruce spojrzał na mnie sceptycznie i pokręcił niezadowolony głową. Nigdy nie podobał się mu mój sposób żywienia.
Wywróciłam tylko oczami i usiadłam obok Steve'a. Ostatnio tak mało się dzieje, że nikomu nawet nie chce się kłócić.
- Gdzie jest Lisa? - przerwałam ciszę, a odpowiedź nadeszła niespodziewanie z innego pomieszczenia.
- No zgadnij - zaśmiał się Clint stając w progu z patelnią w ręce. Uśmiechnęłam się i ruszyłam jakże znaną mi drogą.
Witajcie w królestwie mojej przyjaciółki, potocznie nazywanym laboratorium.
- Hejka kujonico, co nowego tworzysz? - przytuliłam ją i usiadłam obok niej na krzesełku.
- Otóż, moja droga kujonico - zaśmiała się lekko - ulepszam twój strój.
- Ale po co - mruknęłam, uderzając głową w stół. - i tak nie byłam na żadnej misji od...
Podniosłam się i zaczęłam liczyć na palcach.
Właśnie wtedy do laboratorium wszedł Tony.- Allison, masz misję.
Od razu do niego doskoczyłam.- Czekam na rozkazy kapitanie - zasalutowałam i uśmiechnęłam się głupio. Stark tylko przewrócił oczami.
- Musisz odzyskać tarczę Kapitana Ameryki zanim się dowie, że w ogóle została skradziona.
- Powiedz tylko gdzie jest i kto ją ukradł a skopię mu tyłek - powiedziałam poważnie.
- Nie możesz go skrzywdzić - potarł swoje zmarszczone brwi. - Najpierw miałem mianować go nowym Avengerem, ale potem powiedziałem mu, że nie nadaje się na superbohatera. Zabierając tarczę chciał pokazać mi, że jest zdolny do wszystkiego i da radę być Avengerem.
- Spoko luz, nie uszkodzę go aż tak mocno - na moją uśmiechniętą twarz natrafiło mordercze spojrzenie Iron Mana. - Ugh, wcale go nie uszkodzę. Pasuje?
***
- Co to za nowe ulepszenia? Nie czuję różnicy - powiedziałam przeskakując na kolejny dach budynku.
- Jeszcze tego nie dopracowałam. Twój strój miał działać na zasadzie zbroi mojego ojca podczas zakładania - usłyszałam w słuchawce głos Lisy.
- Nareszcie ktoś o tym pomyślał. Nawet nie wiesz jak trudno wbijać się w ten ciasny strój - przeskoczyłam przez jakieś doniczki. - Gdzie jest ten mały karaluch? - mruknęłam do siebie.
![](https://img.wattpad.com/cover/187479768-288-k240981.jpg)
CZYTASZ
Nie udawaj kujonie | Peter Parker
Fiksi PenggemarᏢᎪᎡᎢ ᏫNᎬ & ᎢᎳᏫ Pomiędzy ratowaniem świata, spaniem, jedzeniem i problemami z nieznośnym pająkiem mam kilka minut przerwy dziennie. Ten czas zainwestowałam w opisanie wam mojej historii. Wejdź, a się przekonasz - moje życie jest skomplikowane, lecz n...