Może nie czułabym się tak podle, patrząc, jak Quentin Beck walczy z Żywiołakiem, gdybym nie wiedziała, że to blef. Zwykłe oszustwo.
Nie miałam pojęcia, co dokładnie stało się po tym, jak straciłam przytomność, ale podejrzewałam, że cała ta historyjka z napadem była kłamstwem.
Nie wiedziałam, o co chodzi, ale coś w napiętej postawie stojącego obok mnie Fury'ego podpowiadało mi, że to nieodpowiedni moment na zadawanie pytań.
– Dobrze wiesz, że długo tak nie wytrzymasz. – Znajomy głos sprawił, że się zatoczyłam.
Moja mama stała tuż przy szybie, z rękami w kieszeniach.
Tak dawno jej nie widziałam...
Natasha uśmiechnęła się krzywo. Oparła się plecami o szybę i otaksowała mnie spojrzeniem.
– Kiepsko wyglądasz – powiedziała. Uniosła dłoń, gdy otworzyłam usta. – Nic nie mów. Nie chcę, żeby ktokolwiek wiedział, że tu jestem. I bez tego ciężko było mi się tutaj dostać. Próbowałam od kilku miesięcy. Nie dopuszczałaś mnie do siebie.
Wyrzuty sumienia miałam wręcz wymalowane na twarzy. To prawda. Blokowałam magię, nie chciałam widzieć zmarłych. To było dla mnie jak osobista porażka. Widziałam twarze osób, które zawiodłam. To bolało tysiąc razy bardziej niż patrzenie na ich groby.
– Przemęczasz się, Allie – odezwała się Natasha. Zamilkła na moment, gdy Peter przedostał się przez iluzję dronów. Jakimś cudem dostał się tutaj odrzutowcem.
Na szczęście jest cały i zdrowy.
– Wiemy, że gromadzisz swoją moc – kontynuowała, coraz bardziej zła. Z coraz większym trudem panowałam nad sobą. Miałam ochotę jej odpowiedzieć, jednak w ostatniej chwili ugryzłam się w język. – Nie rozumiemy, dlaczego to robisz, ale to wyczuwamy. Nie widzisz tego, ale wokół ciebie cały czas gromadzi się mnóstwo osób. Martwych osób.
Powiodła wzrokiem po pomieszczeniu, jakby patrzyła na twarze znajomych ludzi. Gdybym użyła mocy, pewnie też bym ich zobaczyła, ta jednak wciąż pozostawała poza moim zasięgiem. Usunęła się w głąb mnie, przez co nie mogłam jej sięgnąć.
– To, co stało się podczas walki z Beckiem, było swego rodzaju wyładowaniem energii. Jak z komputerem i zbyt wysokim napięciem. Zwyczajnie wybucha. Jeśli się nie opanujesz, zginiesz. A ciebie już nikt nie uratuje.
Natasha stanęła przede mną, zasłaniając mi widok na rozgrywającą się przede mną sceną walki. Przygryzłam dolną wargę, by na nią nie krzyknąć.
Nie mogłam zwyczajnie odejść, wciąż brakowało mi sił, a Peter potrzebował pomocy.
– Allie, obie dobrze wiemy, że twoja moc musi być używana. Bez tego się wypalisz. Zobacz, co się stało, a nie używałaś jej zaledwie kilka miesięcy. To się musi skończyć. Użyj jej.
– Nie mogę – warknęłam.
Wszyscy w pomieszczeniu spojrzeli na mnie z niezrozumieniem. Agentka Hill wybiegła na korytarz. Fury pokręcił głową.
– Jesteś za słaba, nie wyślemy cię. Zginiesz.
Westchnęłam przeciągle, ponownie patrząc na mamę.
– Użyj mocy, Allie – powiedziała. – Zjednocz się z nią. Pozwól jej istnieć jako część ciebie, a nie jako dodatek, który możesz włączać i wyłączać, kiedy ci się żywnie podoba.
Natasha położyła dłoń na moim ramieniu. Co dziwne, jej ręka nie przeniknęła przez moje ciało. Ona mnie dotknęła. Jakby żyła.
– Czuję, jak twoja moc wibruje wokół ciebie. Otwórz się na nią.
Ostatkiem sił powstrzymałam się od złośliwego komentarza. Mimowolnie zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech.
Wiedziałam, co muszę zrobić, jednak ta myśl mnie przerażenie.
Gdybym dopuściła do siebie magię, oznaczałoby to, że akceptuję myśl bycia potworem. Żywą maszyną do zabijania. Kimś, kto w ciągu sekundy mógł pozbawić kogoś życia. Do tego nie potrafiłabym tak nad nią panować. Gromadzić. Przestać używać, kiedy tylko zechcę.
Jednak mama miała rację, jeśli tego nie zrobię, mogę zginąć. Lub stracę moc na zawsze. Już teraz czułam, jak wyślizguje mi się z palców. Ledwie mogłam ją uchwycić. Jedynie resztkami silnej woli utrzymywałam ją w miejscu; powstrzymywałam ją przed zapadaniem się w głąb mnie, przed zniknięciem.
Wzięłam kolejny wdech i opuściłam wszelkie bariery, które utworzyłam w umyśle.
Wzdrygnęłam się, gdy poczułam, jak moc powoli rozlewa się po moim ciele. Spaja z komórkami, tworzy jedność. Było to jednocześnie cudowne i obrzydliwe uczucie. Ciepłe i miękkie, jak kołdra w zimowy poranek, ale oślizgła jak ślimak.
W pewnym momencie to uczucie zniknęło, jednak wyczuwałam w sobie pewną zmianę.
Poczułam nagły napływ sił, jakby wreszcie podłączono telefon do ładowania. Cudowne uczucie, że mogę przenosić góry, że jestem niepokonana. Do tego wciąż czułam, że moc, którą zgromadziłam przez ostatnie miesiące, pozostaje nienaruszona. Czyli plan, który układałam przez tak długo, wreszcie się spełni.
Fury spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem.
Nagle tuż przed nami za szybą pojawił się dron, który został momentalnie zestrzelony.
– Teraz możesz iść – powiedział i, co dziwne, uśmiechnął się lekko.
Nie miałam pojęcia, co mu się stało, ale wybiegłam z pomieszczenia, nim zdążył zmienić zdanie.
Wciąż miałam na sobie koszulę szpitalną, ale się tym nie przejmowałam. Czułam się jak najlepsza wersja siebie i tylko to się liczyło.
Allison Romanoff powróciła, skarby.
Mam nadzieję, że Quentin Beck przygotował się na to, co miało nadejść.
![](https://img.wattpad.com/cover/187479768-288-k240981.jpg)
CZYTASZ
Nie udawaj kujonie | Peter Parker
FanfictionᏢᎪᎡᎢ ᏫNᎬ & ᎢᎳᏫ Pomiędzy ratowaniem świata, spaniem, jedzeniem i problemami z nieznośnym pająkiem mam kilka minut przerwy dziennie. Ten czas zainwestowałam w opisanie wam mojej historii. Wejdź, a się przekonasz - moje życie jest skomplikowane, lecz n...