12. Alex Wolfix, do usług

877 68 5
                                    

Nigdy nie myślałam, że kiedykolwiek będę miała okazję porozmawiać ze swoją prawdziwą matką. Wmawiano mi, że rodzice zmarli w wypadku samochodowym, a ja cudem przeżyłam, bo byłam akurat z moim dziadkiem. Potem podobno dziadek umarł, a ja nie mając innej rodziny, trafiłam do domu dziecka, skąd wzięli mnie moi zastępczy rodzice.

Teraz jednak, gdy moja biologiczna matka siedziała przede mną, nie wiedziałam, od czego zacząć. Na usta cisnęło mi się tyle pytań, że nie mogłam się wysłowić. Artemida czekała cierpliwie, widząc moje zakłopotanie. Mimo iż nie mogłam powiedzieć, że ją kocham, to zaczynałam odczuwać do niej sympatię, jakiej nigdy nie czułam do mojej przyszywanej mamy.

- Gdzie byłaś tyle lat? I czemu nie dałaś przynajmniej jednego znaku, że żyjesz? – spytałam w końcu. Chciałam najpierw oczyścić się z tych negatywnych emocji, by potem przejść do przyjemniejszych spraw.

- Widzisz, kochanie, bycie bogiem i rodzicem nie jest takie proste. Muszę przyznać, że chyba jako jedyna bogini wychowywałam Cię tak długo, bo aż trzy lata – gdy to powiedziała, poczułam, jakby moje serce na chwilę stanęło.

- Wychowywałaś mnie?

- Tak, dopóki nie znalazł nas mój ojciec – Artemida zacisnęła usta. Widać było, że wspomnienie o tym napawa ją gniewem.

- To dlaczego nic nie pamiętam? – próbowałam przetrząsnąć wszystkie szufladki pamięci, ale nie znalazłam nic, o czym pamiętałabym z wczesnego dzieciństwa.

- Mnemosyne, bogini pamięci, zdeformowała Twoją pamięć tak, że pamiętałaś tylko o bezpiecznych rzeczach. A wracając do Twojego drugiego pytania, gdybym wcześniej pokazała Ci się chociaż raz, mogłabym doprowadzić moich wrogów do Ciebie. Z Twoim poznawaniem umiejętności wątpię, byś zdołała odeprzeć ich atak.

- A teraz?

- W obozie jesteś bezpieczna. Nauczysz się wszystkich niezbędnych rzeczy, które wykorzystasz do przetrwania w ludzkim świecie. Poznasz swoje moce i staniesz się kolejnym potężnym półbogiem.

Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Artemida mówiła o moich mocach tak, jakby uważała mnie za jakąś starożytną, niepokonaną istotę. Tymczasem ja byłam tylko zwykłą gówniarą strzelającą z łuku i manipulującą trawą. Czego więcej ode mnie oczekiwała?

- Skoro ty nie mogłaś mnie wychowywać, to czemu nie zajął się mną tata? Bo przecież muszę mieć ojca, tak? – spytałam. Twarz bogini w jednej chwili zmizerniała. Zobaczyłam, że jej usta drżą lekko, a dłonie zaciskają się w pięści. Przełknęłam ślinę, oczekując najgorszego.

- Twój ojciec... nie żyje – wydusiła z siebie Artemida. Patrzyła przed siebie, w jej oczach lśniły łzy. Zamrugała szybko, by nie pozwolić, aby wypłynęły i w końcu spojrzała na mnie, uśmiechając się lekko. Moje serce zabiło szybciej, upewniając się, że ludzie powstali od bogów, bo też mieli uczucia.

- Chcę wiedzieć wszystko od początku – jak się poznaliście, jak umarł tata, dlaczego tu jestem skoro zaprzysięgłaś nigdy nie mieć dzieci – wbiłam wzrok w oczy bogini, chcąc pokazać swoją konsternację i upór. – Mam dość kłamstw. Zasługuję na prawdę.

Zapadła cisza. Wpatrywałyśmy się w siebie intensywnie, walcząc o to, która pierwsza odwróci wzrok. W końcu spojrzenie Artemidy złagodniało. Spuściła głowę, wzdychając ciężko. Wzięła głęboki oddech, popatrzyła się w dal i zaczęła opowiadać:

- Twój ojciec miał dużo szczęścia, że zwrócił moją uwagę. Jak wiesz, na co dzień nie interesuję się mężczyznami, całkowicie mnie oni nie obchodzą. Pamiętam, że tamtego dnia byłam wyjątkowo sama na polowaniu w lesie. Tropiłam Drakona. Wtem przede mną...

Córka Dziewicy: Kwadra pierwsza *ZAKOŃCZONE*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz