Gdy zabrakło nam tchu, Mark szybko na mnie zerknął i zaczął całować mnie po szyi. Jęknęłam z przyjemności, sama zaskoczona swoją reakcją. Nigdy nie robiłam takich rzeczy, ale moje ciało doskonale wiedziało, jak reagować na pieszczoty chłopaka.
Dłoń Marka wylądowała na moim udzie i przycisnęła je do swojego. Chłopak podświadomie pomagał mi i uczył mnie tych zachowań. Objęłam go mocno udami w pasie i wtedy to poczułam.
- Mark...
- Cicho – odmruknął chłopak z głową schowaną w mojej szyi. Poruszyłam się pod nim niepewnie, czując jego twarde krocze na moim. Mark podniósł głowę i spojrzał na mnie. – Mam przestać?
- Nie, po prostu... - zarumieniłam się, nie wiedząc, co powiedzieć. Chłopak westchnął i zszedł ze mnie, kładąc się obok i podpierając głowę dłonią.
- Wybacz, zapędziłem się – spuścił wzrok i przygryzł dolną wargę.
- Wszystko było okej, serio. Po prostu nigdy nie robiłam z nikim takich rzeczy...
Mark gwałtownie usiadł, spoglądając na mnie zaskoczonym wzrokiem. Uniosłam brew, pytająco.
- Chłopaki nigdy się Tobą nie interesowali? – wydusił.
- Nie pod takim względem.
- To znaczy, że byli albo ślepi albo głupi – podsumował. Parsknęłam śmiechem.
- Leo tylko raz mnie pocałował, ale to... - gdy tylko to powiedziałam, gorzko tego pożałowałam.
Twarz Marka najpierw pobladła, a potem zaczerwieniła się z gniewu. Usłyszałam zgrzyt jego zaciskanych zębów. W oczach przemknął mu błysk szaleństwa. Chłopak zerwał się na równe nogi i ruszył w kierunku drzwi. Z szaleńczo bijącym sercem rzuciłam się za nim, chcąc go zatrzymać.
- Co robisz? – pisnęłam, łapiąc go za ramię.
- Spuścić Valdezowi łomot za dotykanie mojej dziewczyny – wysyczał, odtrącając mnie od siebie.
- Nigdy się mnie nawet nie spytałeś, czy chcę nią być! Od początku traktujesz mnie jak swoją lalkę, jakbym nie miała nic do powiedzenia w tej kwestii! – krzyknęłam, czując narastającą we mnie złość. Najpierw mnie obmacywał, a teraz nawet nie pozwala mi się dotknąć? Nie pozwolę sobie na takie traktowanie.
- A masz coś do powiedzenia? – prychnął pogardliwie, odwracając się do mnie gwałtownie. Postąpiłam krok do tyłu, gdy zobaczyłam furię na jego twarzy. – Podobam Ci się, przecież to wiem. A gdybyś nie wiedziała, to Valdez ma dziewczynę.
Zaczerpnęłam głośno powietrza w płuca. Jego słowa zabolały mnie jak cios w twarz. Zawsze trzymałam emocje w sobie, ale nigdy nie były tak intensywne jak te, które zaczęłam odczuwać, odkąd przybyłam do obozu. Po moich policzkach spłynęły gorące łzy, które Mark delikatnie otarł ręką.
- Nie będę patrzeć, jak płaczesz przez tego śmiecia – warknął i wyszedł z domku.
Stałam przez chwilę, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Informacja o tym, że Leo ma kogoś, mocno mnie zabolała, bo poważnie zastanawiałam się nad rozwinięciem z nim czegoś więcej, tym bardziej po więzi, którą z nim poczułam, gdy odkrył we mnie żywioł ognia. Nie mogłam pozwolić czuć się żałośnie przez czyjąś zabawę moimi uczuciami. Otarłam łzy i ruszyłam w stronę drzwi.
Gdy wybiegłam ze środka, zobaczyłam, że przed domkiem Hefajstosa zebrała się dosyć spora ilość obozowiczów. Przecisnęłam się przez nich i zachłysnęłam się powietrzem.
Mark siedział okrakiem na Leo, jedną ręką przytrzymując go za koszulkę, a drugą zaciśniętą w pięść unosząc do oddania ciosu. Syn Hefajstosa musiał być nieźle ogłuszony, bo nie opierał się i ledwo widział na oczy. Mimo iż mnie skrzywdził, nie mogłam pozwolić go skrzywdzić.
CZYTASZ
Córka Dziewicy: Kwadra pierwsza *ZAKOŃCZONE*
FanfictionMity stały się rzeczywistością. *w fanfiction pojawiają się wszelkiego rodzaju używki, sceny erotyczne i przekleństwa, czytasz na własną odpowiedzialność*