49. Nice try

188 8 0
                                    

Jak strzała pomknęłam między krzaki, sadząc długie susy. Wyprzedziłam biegnącego obok Percy'ego, wysuwając się na prowadzenie. Delikatny wiaterek rozwiał moje rozpuszczone włosy i przyjemnie chłodził spoconą skórę. Nieznacznie przymknęłam oczy tak, żeby cokolwiek widzieć i się nie wywalić, i rozkoszowałam się otaczającą nas ciszą, przerywaną co i raz naszymi urywanymi oddechami. Percy nie pozostał długo w tyle. Zrównał się ze mną, posyłając mi zawadiacki uśmieszek. I pewnie parsknęłabym śmiechem, gdyby nie fakt że biegłam, co równało się z walką o każdy oddech.

Po pokonaniu kolejnych krzaków dotarliśmy nad wąski strumyczek, gdzieniegdzie poprzetykany wystającymi skałami. Lekka bryza dotarła do moich nozdrzy, przynosząc ze sobą zapach czystej wody. Żywioł płynął spokojnym nurtem, co i raz wesoło pluskając. Tuż obok strumyka znajdował się potężny głaz, od strony północnej porośnięty mchem. Skierowałam się w jego stronę. W tym samym czasie Percy podszedł do wody i kucnął na brzegu.

Położyłam dłonie na zimnym głazie i mocno odbiwszy się stopami od ziemi, pokracznie na nim siadłam. Zwiesiłam luźno nogi, pomachując nimi jak małe dziecko i oparłam ręce za plecami. Uniosłam wzrok, napotykając błyszczący wysoko na niebie księżyc. Do mojej głowy wpadło wspomnienie snu, w którym Artemida siedziała na podobnym głazie w samym środku lasu. Ciekawe, gdzie teraz była i co robiła? Czy były z nią Łowczynie? Czy wie o mojej misji?

- Lubisz pływać? – nagłe pytanie Percy'ego kazało mi wrócić na ziemię. Nawet nie zauważyłam, kiedy podszedł i oparł się o głaz tuż koło moich nóg.

- Nienawidzę – mruknęłam, wzrokiem powracając do nocnego nieba. Gwiazdy lśniły delikatnie, tworząc piękne...

- No cóż, przynajmniej zapytałem – powiedział. Zmarszczyłam brwi, chcąc zapytać, co miał na myśli, ale nie zdążyłam, bo chłopak zaplanował coś innego.

Percy błyskawicznie złapał za moje nogi i ściągnął mnie z głazu. I nie byłabym o to taka zła, gdyby nie fakt, że wrzucił mnie prosto do wody. Zanim wylądowałam w strumyku, w jednym momencie z suchej stając się cała mokra, zdążyłam tylko przeraźliwie pisnąć. Sekundę później lodowate objęcia całkowicie mnie zakryły, pozbawiając oddechu.

Na całe szczęście strumyk nie był głęboki i wystarczyło odbić się nieznacznie od dna, żeby wypłynąć na powierzchnię. Łapczywie nabrałam powietrza do płuc, głośno kaszląc i potrząsając głową. Odgarnęłam mokre włosy z twarzy i splunęłam do wody. Przetarłam oczy, stawiając kilka chwiejnych kroków w stronę brzegu. Gdy cała woda wyleciała już z moich uszu, dotarł do nich głośny rechot Percy'ego. Utkwiłam w nim rozmazany przez krople wzrok, cała gotując się ze wściekłości.

- Przysięgam, że urwę Ci łeb i powieszę sobie nad kominkiem – zawarczałam, kątem oka zauważając, jak woda paruje z mojego gorącego ze złości ciała.

- Cóż za zaszczyt – wydusił Percy, ocierając łzy z oczu. Zgrzytnęłam zębami, powoli brodząc w wodzie w jego stronę. Na szczęście sięgała mi tylko do pasa, pozwalając ciepłemu, nocnemu wiatru suszyć moją koszulkę i włosy.

- Módl się, żebyś go doczekał – odparłam, przywołując na twarz zjadliwy uśmieszek. Percy momentalnie spoważniał, robiąc niepewną minę. Widziałam, jak cały się spina, gotowy na mój kolejny ruch. Nie miał jednak szans się przed nim wybronić.

Mój wzrok gwałtownie się wyostrzył, a ja sama poczułam dziwną siłę płynącą ze środka mojego ciała do rąk i nóg. Wyskoczyłam z wody, złapałam za koszulkę Percy'ego i z mocą, o jaką bym siebie nie podejrzewała, wrzuciłam go do wody. Chłopak próbował się mnie złapać i pociągnąć mnie ze sobą, ale uchyliłam się w ostatnim momencie. On sam runął w wartki nurt strumyku, upadając wprost na tyłek. Stanęłam na brzegu, z satysfakcją obserwując całą scenę.

Córka Dziewicy: Kwadra pierwsza *ZAKOŃCZONE*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz