28. On wróci

362 23 8
                                    

- A więc postanowione – rzekła Annabeth. – Artemia spróbuje wyciągnąć coś nowego od matki, a ja z Rachel zajmiemy się rozszyfrowywaniem przepowiedni. Reszta niech ma oczy dookoła głowy i zgłasza wszystkie dziwne sytuacje do mnie albo Chejrona.

- A teraz na kolację, moi drodzy. Raz, raz – pogonił nas Chejron. Wstaliśmy zgodnie i ruszyliśmy w stronę wyjścia z Wielkiego Domu.

- Mam przeczucie, że to nie skończy się dobrze – Nico znalazł się przy moim boku. Zerknęłam na jego wypraną z emocji twarz, ale doskonale słyszałam napięcie w jego głosie.

- Co ty nie powiesz – prychnęłam pogardliwie.

W milczeniu poszliśmy w stronę pawilonu jadalnego, ale moją głowę zaprzątało tylko jedno – o czym tak intensywnie myślał ten tajemniczy, mroczny chłopak.

***

Po wspaniałych, aczkolwiek nudnych jak zawsze śpiewach przy ognisku, udałam się w stronę swojego domku, aby zaznać należnego mi odpoczynku. Chejron postanowił nie informować na razie reszty obozowiczów o przepowiedni. Na zebraniu z grupowymi nie poruszyłam tematu krwi, którą nie tylko słyszałam w moim umyśle, ale którą również wypisała na podłodze w Ibizie Chorych Rachel. Na samą myśl o tym wyrazie przechodziły mnie ciarki.

Weszłam do ciemnego domku, z głośnym trzaskiem zamykając za sobą drzwi. Oparłam o nie czoło, wzdychając ciężko. Moje życie w ciągu kilku dni wywróciło się całkowicie do góry nogami i nie wiedziałam, czy mam się z tego powodu cieszyć, czy płakać.

- Proszę, proszę – męski głos przerwał panującą w domku ciszę. Odwróciłam się gwałtownie, a mój wzrok padł na siedzącą w cieniu postać. – Długo czekałem na to spotkanie.

Postać wstała i wynurzyła się z cienia. Moje serce na chwilę przestało bić, gdy bliżej się jej przyjrzałam.

Stał przede mną wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna. Miał na sobie szatę z czarnego jedwabiu i koronę z czarnego filigranu. Jego skóra była biała jak u albinosa, a długie do ramion włosy czarne jak smoła. Nie był tak potężnie zbudowany jak Ares, a mimo to promieniował potęgą. Wydawał się gibki, pełny gracji i niebezpieczny jak pantera. Miał we wzroku coś, co przypominało mi widziane niegdyś portrety Napoleona, Hitlera i tych przywódców-terrorystów, którzy nakazują innym wysadzić się w powietrze. Hades miał tak samo świdrujące spojrzenie, ten sam rodzaj straszliwej, magnetycznej charyzmy.

A skąd wiedziałam, że to Hades? Bo był tak w cholerę podobny do Nico.

- Co ty tu robisz? – syknęłam, opierając się plecami o drzwi. Moja lewa dłoń powędrowała na klamkę gotowa, aby w każdej chwili je otworzyć i spieprzać, gdzie pieprz rośnie.

- Chciałbym... porozmawiać – rzekł bóg, uśmiechając się szaleńczo. Jego oczy płonęły czymś, czego nie chciałam widzieć. – Słyszałem, że wyrosłaś na wzór matki i proszę, oto jesteś jej małą kopią. Tylko te oczy...

- I co, będziecie teraz przychodzić i mnie sobie oglądać jak małpę w zoo? – prychnęłam pogardliwie. Hades zaśmiał się głośno. Jego śmiech ani trochę mi się nie podobał.

- Pyskata jak matka – odparł lekkim głosem. Zaczął powoli do mnie podchodzić. Wcisnęłam się mocniej w drzwi, przeklinając siebie za to, że zostawiłam broń koło łóżka.

- Nie podchodź – warknęłam ostrzegawczo. Bóg znów się zaśmiał, ale nie było w tym żadnych emocji.

- Poznałaś już słowa przepowiedni, nieprawdaż? – jego słowa zmroziły mi krew w żyłach. Skąd...? – Jestem panem śmierci, więc dlaczegóż nie miałbym Cię teraz zabić? W końcu...

Córka Dziewicy: Kwadra pierwsza *ZAKOŃCZONE*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz